Kontrola na lotnisku. Co piszczy na bramkach? Nie tylko pasek

Kontrola bezpieczeństwa na lotnisku potrafi być wybitnie stresująca, szczególnie kiedy podczas przechodzenia przez bramkę rozlegnie się charakterystyczny pisk. Ten zwykle oznacza pogłębioną kontrolę zarówno bagażu podręcznego, jak i nas samych. Winowajcą może być nawet bardzo niewielki kawałek metalu, choć alarm potrafi zawyć nawet bez żadnej konkretnej przyczyny i wcale nie jest to awaria. Jak działa bramka na lotnisku i co widzi strażnik przeglądający zdjęcia naszej walizki?

Co piszczy na bramkach na lotnisku?

Wbrew pozorom nie tak łatwo odpowiedzieć na to pytanie, bo zdarza się, że piszczenie bramek nie ma żadnego związku z przedmiotami, które mamy czy w bagażu podręcznym. Za chwilę wyjaśnimy to dokładniej, ale najpierw musimy przynajmniej pokrótce wyjaśnić działanie wykrywacza metalu – standardowe bramki na lotnisku pełnią właśnie taką funkcję (a przynajmniej ta część, przez którą przechodzi człowiek).

Reklama

Niemal wszystkie bramki lotniskowe na świecie działają na zasadzie indukcji impulsowej (PI), jednej z trzech głównych technologii wykorzystywanych w wykrywaczach metalu. Urządzenie  emituje krótkie impulsy elektryczne w cewce, które skutkują powstaniem pola magnetycznego. Impulsy są naprawdę krótkie – w zależności od modelu to od 25 do nawet 1000 impulsów na sekundę. Gdy pole zanika, jego "echo" trafia z powrotem do urządzenia.  

Jeśli na drodze fal elektromagnetycznych pojawił się metal, pole zanika nieco wolniej – kilka dodatkowych mikrosekund (milionowych części sekundy) wystarczy, żeby uruchomić charakterystyczne piszczenie. Skanery używane na lotniskach mają pewien "próg wrażliwości", jeśli są odpowiednio skalibrowane, to alarmu nie powinny uruchomić bardzo małe obiekty takie jak guzik w spodniach czy niewielkie kolczyki. W praktyce bywa z tym różnie – poziom czułości potrafi być różny nawet w dwóch bliźniaczych maszynach na tym samym lotnisku. 

Jeżeli więc zastanawiasz się, czy biustonosz z metalowymi fiszbinami może uruchomić alarm, to odpowiedź brzmi – teoretycznie tak, choć w praktyce zdarza się to rzadko i zwykle wynika z bardzo "ostrożnej" kalibracji sprzętu (lub jego rozkalibrowania). W przypadku wykrycia metalu strażnik poprosi nas o sprawdzenie, czy na pewno wyjęliśmy wszystko z kieszeni, a jeśli alarm uruchomi się ponownie, podda nas kontroli skanerem ręcznym.

Czasem jednak alarm rozlegnie się, nawet jeśli mamy na sobie tylko lnianą koszulę, spodnie i plastikowe klapki – pozornie zupełnie bez żadnego powodu. To jednak tylko pozory – w rzeczywistości, oprócz oprogramowania umożliwiającego detekcję metalu w skanerach "zaszyty" jest też algorytm, który losowo typuje pasażerów do dokładniejszej kontroli. To dodatkowe, nieco "ślepe" zabezpieczenie, które pełni jednak bardzo ważną rolę – ktokolwiek, kto miałby złe zamiary, nawet przy najlepszym przygotowaniu, nie może mieć stuprocentowej pewności, że ślepy traf nie wskaże do kontroli właśnie jego.

Jak działa skaner bagażu podręcznego?

Wykrywacz metalu to jedno z dwóch urządzeń, które mamy na myśli, mówiąc o bramkach na lotnisku. Drugim jest aparat rentgenowski, który prześwietla nasz bagaż podręczny i wszystkie przedmioty umieszczone w plastikowej kuwecie przed wejściem do skanera.

W skrócie promieniowanie rentgenowskie jest emitowane z jednej strony, przechodzi przez przedmioty znajdujące się w torbie i w kuwecie, a następnie trafia do detektora, który analizuje ilość "przepuszczonego" promieniowania. Ponieważ różne materiały pochłaniają promieniowanie rentgenowskie w różnym stopniu, obraz na monitorze pozwala operatorowi urządzenia zobaczyć przedmioty wewnątrz torby. Co ważniejsze, taka analiza potrafi też określić chemiczne właściwości zawartości walizki, dzieląc je na:

  • organiczne;
  • nieorganiczne;
  • metalowe.

Poszczególne grupy na ekranie kontrolera są oznaczane różnymi kolorami – dwie ostatnie to indywidualna kwestia producenta urządzenia, ale materia organiczna zawsze jest oznaczona kolorem pomarańczowym. W ten sposób wykryte mogą zostać narkotyki, ale przede wszystkim chodzi o materiały wybuchowe, które w większości mają właśnie pochodzenie organiczne. 

Jeżeli cokolwiek na obrazie zaniepokoi strażnika, może on nakazać nam otwarcie walizki i dokładniej skontrolować zawartość. Może np. kazać nam włączyć laptopa czy inne urządzenie – w jego wnętrzu znajduje się tyle elementów, że szumy mogłyby nie ujawnić ukrytego w środku niewielkiego ładunku. Większość skanerów jest też wyposażona w algorytmy, które są w stanie wykrywać wzorce ubytków w promieniowaniu charakterystyczne dla różnego typu substancji odurzających.

Co wykrywają papierki na lotnisku?

Popularne "papierki", którymi w razie dodatkowej kontroli strażnicy na lotnisku pocierają nasze bagaże, ubrania, albo dłonie mają na celu ujawnienie śladów niektórych substancji. Zdecydowanie częściej jest to analiza chemiczna skupiona na wykrywaniu obecności gliceryny, nitrogliceryny, azotanów i niektórych innych związków, które są wykorzystywane w materiałach wybuchowych. Testy biologiczne stały się popularniejsze w trakcie pandemii – te wykrywają niektóre bakterie i wirusy, które mogą rozprzestrzenić się wśród pasażerów. 

Według informacji dostępnych na oficjalnych stronach producentów i odpowiednich służb takie testy nie wykrywają obecności narkotyków, jednak nie oznacza to, że na lotniskach nie ma urządzeń, które to umożliwiają. To tzw. puffery, pełnowymiarowe skanery, w których strażnik każe nam podnieść ręce nad głowę, a podczas kontroli wyczuwalny jest delikatny podmuch powietrza. Skład tego podmuchu jest następnie analizowany pod kątem obecności zarówno materiałów wybuchowych jak i wielu nielegalnych substancji. 

Czytaj także:

Co robią Polacy na lotnisku? Same głupoty, które zepsują urlop

Bagaż wyjedzie pierwszy na taśmę. Jedna naklejka załatwi sprawę

Poczta Polska obsłuży lotnisko w Poznaniu. Będzie kontrolować pasażerów i bagaże

Zobacz też:

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: lotnisko | wykrywacz metalu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy