Miasto duchów w Turcji. Od ponad 100 lat stoi puste

Są tu wąskie uliczki, rzędy domów. Jest duża szkoła, starożytna fontanna w centrum. Są też zabytkowe kościoły, w tym jeden z zapierającym dech widokiem na błękit Morza Egejskiego. Jest też coś niezwykle charakterystycznego - ruiny kilkuset domów i niemal całkowity brak mieszkańców.

Spokojne życie zakończyło się na początku XX w.

Historia miasta jest tyle niezwykła, co smutna. Kayaköyü w starożytnej Grecji znane było jako Karmylessos (gr. Καρμυλησσός). Pod koniec starożytności mieszkańcy regionu przyjęli chrześcijaństwo, ale po wielkiej schizmie wschodniej w 1054 r. zostali greckimi prawosławnymi. Wraz z muzułmańskimi sąsiadami i władcami osmańskimi  żyli we względnej harmonii przez wiele lat aż do początku XX w.

W latach 1919-1922 miała miejsce wojna grecko-turecka, która zakończyła się podpisaniem traktatu w Lozannie w 1923 r. Koniec wojny nie oznaczał jednak końca napięć, które doprowadziły do wysiedlenia z obu krajów wszystkich ludzi mających jakiekolwiek powiązanie z drugim państwem. Z Kayaköyü wysiedlono wszystkich prawosławnych, których zastąpiono muzułmańskimi Turkami z Kawali, obecnego greckiego regionu Macedonii i Tracji. 

Reklama

Miasto duchów od lat stoi puste. Dlaczego Turcy nie chcieli tu mieszkać?

Okazało się, że nowo przybyli muzułmanie nie są zadowoleni z zaproponowanych domów i dość szybko się wyprowadzili. Zostali tylko nieliczni, m.in. pasterze i rolnicy, którzy łatwiej przystosowali się do życia na skraju miasta. Teraz ich potomkowie przyjmują i obsługują turystów odwiedzających to miejsce.

Mówią też, że przybyłym niezbyt pasował kolor domów i ich niebieskie ściany, które podobno miały odstraszać skorpiony lub węże. Jane Akatay, współautorka "Przewodnika po Kayaköyü", mówiła w rozmowie z CNN, że jednym z powodów opuszczenia miasta był prawdopodobnie namacalny smutek, który unosi się nad tym miejscem po tragicznych wydarzeniach z lat 20. XX wieku.

Teraz w Kayaköyü w ruinie pozostaje około 500 domów i dwa greckie kościoły prawosławne, które są jednymi z najważniejszych punktów miasta widmo. Cały obszar jest jednym wielkim muzeum pod ochroną rządu tureckiego. W niektórych źródłach można przeczytać, że Kayaköyü zostało przyjęte przez UNESCO jako Światowa Wioska Przyjaźni i Pokoju, jednak oficjalne dane organizacji pozwalają zdementować te informacje. Uważa się, że to zwykła plotka, która została rozpuszczona przez lokalną radę turystyki.

Miasto duchów można odwiedzić

Turyści chcący odwiedzić to miejsce płacą w zasadzie symboliczną opłatę 3 euro (wg kursu z 30 sierpnia 2024 r. to niecałe 13 zł). Później można spędzić nawet kilka godzin wędrując nierównymi, czasem stromymi uliczkami i zwiedzając tajemnicze zaułki. Znaki przy wejściu kierują na główne zabytki - szkołę, kościoły i fontannę.

Dawniej miasto tętniło życiem, dziś poza okazjonalnymi wycieczkami szkolnymi w godzinach szczytu jest tu wyjątkowo pusto. Większość dawnych domów z upływam czasu utraciła dachy, a cześć zawalonych ścian pokryła roślinność. W piwnicach łatwo znaleźć doły wykorzystywane do garbowania skór (zawód szewca był tu powszechny). Miasto nigdy nie zostało skanalizowane, zachowały się jednak doskonale zbiorniki do przechowywania wody. Zamiast papieru toaletowego używano starych ubrań, które później palono lub rozrzucano na pola jako nawóz. Wbrew pozorom jednak Kayaköyü było stosunkowo zamożne i niegdyś stanowiło główny ośrodek handlowy regionu.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Turcja | Grecja | starożytność
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy