Nachalna sprzedaż w samolocie. Pasażerowie mają jej dość!
Pasażerowie linii lotniczych mają coraz bardziej dość nachalnej akwizycji podczas lotów. Sprzedaż w samolocie to duże źródło zysku dla przewoźników, ale z drugiej strony denerwuje niemal wszystkich podróżnych. Czy czekają nas zmiany w podniebnych podróżach?
W sieci można coraz częściej natrafić na głosy sprzeciwu wobec sprzedaży produktów w czasie lotów samolotem. Dobrym przykładem pasażerskiej irytacji są pojawiające się wątki na forum Reddit. Osoby korzystające z usług American Airlines dość tłumnie sprzeciwiają się nachalnemu reklamowaniu kart kredytowych podczas podróży.
Trzeba przyznać, że w porównaniu do ofert składanych w europejskich budżetowych liniach, praktyka amerykańskich linii jest dość... radykalna. Mowa przecież nie o perfumie czy wisiorku, a karcie kredytowej - a nawet kilku wariantach, bowiem American Airlines oferuje wiele z nich pod wspólną marką. Wizja porannego, długiego lotu, który rozpoczyna się od sprzedaży nie przedstawia się zachęcająco. A właśnie m.in. na takie sytuacje narzekali forumowicze:
Bylibyście zainteresowani taką ofertą?
Inni użytkownicy pisali, że nie ma sensu narzekać. Z jednej strony to potencjalny zysk dla stewardessy (sprzedaż takiej karty może gwarantować jej 50 dolarów premii), a linie i tak nie zmienią swojego podejścia. Nie zmienia to jednak faktu, że pasażerowie są po prostu zdenerwowani. Nikogo to nie dziwi, bo zaopatrywanie się w karty kredytowe podczas lotu nie brzmi jak coś, na co ktokolwiek miałby ochotę.
Zobacz: Wszyscy nienawidzą tego miejsca w samolocie!
Negatywnym reakcjom i komentarzom nie ma końca. O ile omawiana sytuacja dotyczy Stanów Zjednoczonych, to w Europie również prowadzona jest sprzedaż w trakcie lotu. Posiłki, przekąski i napoje to jedno, a co powiecie na zdrapki? Te znane są pasażerom linii lotniczych Ryanair. Można w nich wygrać przeróżne nagrody, a zakup wspiera organizacje charytatywne.