Polacy są oszczędni. LOT nie jest wyjątkiem... a może to skąpstwo?

Polskie linie lotnicze są tak skąpe, że wolały zawrócić samolot do kraju niż zapłacić za obsługę pasażerów na niemieckim lotnisku? Taką historię opisuje niemiecki Bild, ale czy LOT słusznie stał się obiektem żartów?

Polskie linie lotnicze są tak skąpe, że wolały zawrócić samolot do kraju niż zapłacić za obsługę pasażerów na niemieckim lotnisku? Taką historię opisuje niemiecki Bild, ale czy LOT słusznie stał się obiektem żartów?
LOT wolał wrócić do Polski, niż zapłacić za obsługę na niemieckim lotnisku? Pasażerowie nie mają wątpliwości /Wojciech Strozyk/REPORTER /East News

Lecieli z Warszawy do Düsseldorfu, ale z powodu kiepskich warunków pogodowych (ulewne deszcze) nie mogli wylądować na docelowym lotnisku. Podobna sytuacja dotknęła łącznie cztery loty i według obsługi lotniska jeden przekierowano do Kolonii, inny odwołano, a jeszcze kolejny przesunięto na kolejny dzień. A co z czwartym, czyli pasażerami lecącymi polskim LOT-em? Zostali przekierowani na lotnisko w Hanowerze, gdzie bez problemu wylądowali, ale... nie mogli opuścić samolotu.

Za drogo! Wracamy do Polski

A mówiąc precyzyjniej, wylądowali tam tylko po to, by zatankować i większość z 75 pasażerów zmuszona była wrócić do Polski. Sytuacja wygląda jednak różnie z perspektywy różnych osób i to właśnie dlatego trafiła do mediów. Jak opisuje jeden z pasażerów, samolot po wylądowaniu został otoczony przez policję federalną, aby nikt nie mógł go opuścić - rzecznik policji przekonuje jednak, że chodziło jedynie o zabezpieczenie pasa startowego, bo lądowanie LOT-u nie było planowane.

Reklama

Polskie linie lotnicze potwierdzają zdarzenie, ale przekonują, że ponieważ do Hanoweru nie ma regularnych lotów, możliwości obsługi nieplanowanych lądowań są bardzo ograniczone. Ich zdaniem mimo kilkugodzinnych negocjacji z lotniskiem, nie było ono w stanie zapewnić wystarczającej liczby personelu i sprzętu (np. pomostów pasażerskich i autobusów), aby odpowiednio obsłużyć pasażerów.

Woleli wrócić do Polski, niż zapłacić za obsługę pasażerów

LOT twierdzi też, że otrzymał wiadomość, że lotnisko nie ma miejsc hotelowych i tym samym możliwości zapewnienia pasażerom odpowiedniej opieki w zakresie transportu, zakwaterowania i wyżywienia. W związku z tym linie podjąć miały decyzję o powrocie do Warszawy:

I tu ponownie robi się ciekawie, bo lotnisko w Hanowerze przedstawia inną wersję. Przekonuje, że to pilot podjął decyzję o tym, że samolot nie zostanie wyładowany i powinien kontynuować lot. I wydaje się to zgodne z tym, o czym mówili pasażerowie. W związku z tym, że LOT nie jest partnerem lotniska w Hanowerze, musiałaby dodatkowo zapłacić za wyładunek bagażu, transport autobusowy pasażerów do terminalu i inne usługi.

Część pasażerów nie chciała pogodzić się z decyzją linii, uważając ją za stratę czasu i chciała samodzielnie pokonać trasę Hanower-Düsseldorf. Po przepychankach z policją i obsługą osoby, które podróżowały jedynie z bagażem podręcznym, opuściły samolot, ale 65 z 75 pasażerów wróciło do Polski.   

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Polskie Linie Lotnicze LOT
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama