Rusz śladami zbrodni, czyli weekend w stylu "true crime"
Macie już dość siedzenia w domu i wyraźnie odczuwalna w ostatnich dniach wiosenna pogoda sprawia, że chcecie krzyczeć "Ahoj, przygodo!"?. W takim razie mamy propozycję na weekend inny niż zazwyczaj, który sprawi, że krew szybciej zacznie krążyć w żyłach… szczególnie jeśli lubicie tematykę "prawdziwych zbrodni".

Kto z nas nie lubi dreszczyku emocji towarzyszącego oglądaniu filmów i seriali kryminalnych, czytaniu książek, w których do ostatniej chwili nie wiadomo, kto popełnia mrożące krew w żyłach zbrodnie czy słuchaniu podcastów traktujących o przestępcach, których nigdy nie udało się złapać. My po prostu lubimy się bać, tak właśnie zostaliśmy "zaprogramowani", a tematyka typu true crime zdaje się szczególnie mocno trafiać w nasze potrzeby.
A przynajmniej tak sugeruje jej popularność, która pokazuje, że od zawsze ciągnęło nas do seryjnych morderców, a ich zbrodnie z jednej strony budzą przerażenie, a z drugiej ogromną ciekawość. I chociaż część osób uważa, że taka analiza i rozkładanie na czynniki pierwsze tych przerażających wydarzeń to swego rodzaju gloryfikacja przestępców i niepotrzebne zwracanie na nich uwagi, nie brakuje też opinii, że to naturalna reakcja naszego organizmu.
Lubimy się bać w celach "szkoleniowych"
Po pierwsze, człowiek lubi się bać. Jak zauważa w jednej ze swoich publikacji dla The Conversation psycholożka Penn State University i autorka thrillerów Sarah Kollat, to niezwykle intrygujące zjawisko, które z jednej strony zdaje się nie mieć sensu, a z drugiej ma naukowe uzasadnienie. Tworzenie i przeżywanie strachu w bezpiecznych kontrolowanych warunkach - czyli takich, które zawsze możemy opuścić - może być przyjemne i jednocześnie jest sposobem, w jaki przygotowujemy się na prawdziwe zagrożenia.
Tak, zdaniem części ekspertów "prawdziwa zbrodnia" może mieć komponent edukacyjny albo być w ten sposób postrzegana przez widzów. Bo kiedy zapoznajemy się z takimi treściami, zaczynamy odnosić wrażenie, że jesteśmy lepiej przygotowani do niebezpiecznych życiowych sytuacji. Czy tak faktycznie jest? Trudno powiedzieć, ale jedno jest pewne - popularność true crime nie spada, wręcz przeciwnie, a w ostatnich latach zaczyna ono wchodzi na zupełnie nowy poziom, oferując zainteresowanym tzw. turystykę kryminalną.
Wycieczki śladami zbrodni
O co chodzi, zapytacie? Jeśli kiedykolwiek przyszło wam do głowy, że ciekawie byłoby zobaczyć miejsce, w którym z pozoru normalnie żył, pracował i planował zbrodnie któryś z rozpoznawalnych przestępców, to… dokładnie o to chodzi. Na całym świecie nie brakuje chętnych do odwiedzenia takich lokacji - wystarczy tylko spojrzeć na Stany Zjednoczone i słynące z wysokiego wskaźnika przestępczości San Francisco, gdzie grasowali The Doodler, Golden State Killer, Unabomber, Zebra Killers, The Night Stalker czy Zodiak.
Nie oznacza to jednak, że musimy od razu kupować bilet do USA, wystarczy bilet PKP, bo w Polsce nie brakowało podobnych zwyrodnialców - Monstrum z Chorzowa, Wampir z Łowicza, Szatan z Piotrkowa, Wampir z Zagłębia czy Upiór z Krakowa. Wystarczy zresztą szybki przegląd dostępnych wycieczek, żeby przekonać się, że Gród Kraka to jedno z najlepszych miejsc do zwiedzania typu "śladami zbrodni". Na terenie miasta działa kilka firm, które oferują tego typu atrakcje, pozwalając cofnąć się w czasie i przekonać, jak wiele mrocznych historii widziało miasto w czasie swojej ponad 1000-letniej historii.
Inne oblicze Krakowa
Kraków to miasto o niezwykle bogatej historii, pełnej nie tylko wielkich wydarzeń i kulturowych skarbów, ale również mrocznych tajemnic i krwawych zbrodni, których ślady wciąż można odnaleźć na ulicach i w zabytkowych murach. Wycieczki tropem zbrodni pozwalają odkryć to mniej znane oblicze miasta i zanurzyć się w świecie dawnych przestępców, zagadkowych morderstw i niezwykłych historii.
Uczestnicy mogą na własne oczy zobaczyć miejsca związane z głośnymi zbrodniami, a także dowiedzieć więcej o takich wydarzeniach, jak bunt krakowskich żaków wywołany zabójstwem Jana z Pienian, mord Andrzeja Tęczyńskiego w klasztorze OO. Franciszkanów, śmierć włoskiego architekta Bartolomeo Berrecciego na Rynku Głównym oraz mafijne porachunki w samym sercu Krakowa. Na trasie wycieczek znajdują się również miejsca związane z seryjnymi mordercami, jak Karol Kot, znany jako "Wampir z Krakowa" czy Franz Tham zwany "Rzeźnikiem z Krakowa".
Czy to właśnie oni wzbudzają największe zainteresowanie zwiedzających? A może zwiedzający oczekują czegoś zupełnie innego? Postanowiłam zapytać osobę, która na co dzień zajmuje się organizacją takich wycieczek, czyli lokalną przewodniczkę Agnieszkę Kuźmę.
Geekweek: Skąd pomysł na organizowanie wycieczek po Krakowie śladami zbrodni? Czy to "potrzeba serca", czyli własnych zainteresowań, czy może odpowiedź na zapotrzebowanie inspirowane USA? Bo nie da się ukryć, że Kraków można uznać za "polskie San Francisco", jeśli chodzi o seryjnych morderców. Oni mieli Zodiaka, Night Stalkera czy The Doodlera, a my Karola Kota, czyli "Wampira z Krakowa" czy Franza Thama zwanego "Rzeźnikiem z Krakowa". Czy to właśnie oni najbardziej interesują zwiedzających?
Pomysł na stworzenie trasy śladami Zbrodni i kary narodził się podczas zwiedzania Starego Miasta. Opowiadałam turystom o izbie tortur pod dawnym ratuszem, pokazywałam miejsce po Baszcie Katowskiej i okazało się, że bardzo interesuje ich taka tematyka. Postanowiłam przygotować takie dwie trasy, tym bardziej że prywatnie lubię słuchać podcastów kryminalnych.
Jedna trasa, po której oprowadzam, to Zbrodnie XIX i XX wieku. Okazuje się, że spokojne uliczki centrum miasta były świadkami napaści, rozbojów, ucieczek przed policją - tu najbardziej interesuje turystów sprawa Rity Gorgonowej oraz Władysława Mazurkiewicza.
Druga trasa to śladami Zbrodni i kary, na której opowiadam o zbrodniach od średniowiecza po współczesność. Tutaj właśnie pojawia się postać Karola Kota "Wampira z Krakowa" i Franza Thama. Turystów bardzo szokuje postać Karola Kota, zastanawiają się nad tym, co młodego człowieka popchnęło do takich zbrodni. Z kolei przykład Franza Thama intryguje ze względu na mity, które narosły wokół tego przestępcy. Na przykład dziś naukowcy poddają w wątpliwość fakt, że żywił się ludzkim mięsem. Nie wiemy też, ile kobiet dokładnie zamordował.
A może kogoś pominęłam?
Kolejna sprawa, która intryguje Turystów to "sprawa Skóry", czyli morderstwo młodej studentki Katarzyny Zowady. Jest to jedna z najbardziej makabrycznych historii współczesnego Krakowa. Szokuje sposób w jaki sprawca potraktował ofiarę. Skórę zdjęto z tułowia celowo oraz obcięto kończyny i głowę. Skórę spreparowano w taki sposób, aby tworzyła rodzaj body, które prawdopodobnie zakładał na siebie morderca.
A jak z popularnością tego rodzaju atrakcji? Faktycznie można ostatnio zaobserwować wzrost zainteresowania taką formą zwiedzania?
Wycieczki kryminalne czy też ogólnie trasy tematyczne obecnie bardzo interesują turystów i mieszkańców Krakowa. Nie chcą spacerować tradycyjnymi szlakami, wolą odkrywać miasto od niego innej, niekoniecznie pięknej strony. Stąd ogromna popularność tras kryminalnych, ale na Dzień Kobiet oprowadzam śladami "Krakowianek i krakusek", na Dzień Mężczyzn spacerujemy śladami Znanych krakowian. Bardzo lubiana jest też trasa "Kraków na widelcu", czyli wycieczka kulinarna. Tu nie tylko zwiedzamy, ale i smakujemy miasto.
Komu poleca Pani taką formę zwiedzania Krakowa?
Wycieczkę śladami Zbrodni i kary polecam dorosłym odbiorcom, nie rekomenduję, aby zwiedzały ją osoby poniżej 18 roku życia. Spodoba się wszystkim uczestnikom, którzy lubią historie kryminalne. Raz miałam Turystów, którzy wybrali tę trasę jako prezent z okazji pierwszej rocznicy ślubu :)
Turystyka literacka śladami powieści kryminalnych
A jeśli prawdziwe zbrodnie to nieco zbyt wiele, zawsze można spróbować… turystyki literackiej śladami polskich powieści kryminalnych. To zyskujący sposób na zwiedzanie miast, pozwalający spojrzeć na nowe miejsca przez pryzmat ulubionych książek i poznać je z zupełnie innej strony - ponownie przeżywając emocje towarzyszące lekturze. Gdzie najlepiej pojechać?
- Kraków - pisałam już, że gród Kraka to miasto o wielu obliczach? Stolica Małopolski od lat inspiruje pisarzy do tworzenia intrygujących kryminalnych historii, a szczególną popularność zdobyły powieści Marka Krajewskiego o Edwardzie Popielskim, w których Kraków lat 30. XX wieku jawi się jako miejsce pełne zbrodni i sekretów. Spacerując po ulicach Kazimierza, Plant czy Podgórza, można odtworzyć trasy pokonywane przez bohaterów i poczuć klimat przedwojennego miasta.
- Wrocław - to właśnie tutaj rozgrywa się akcja cyklu "Breslau" Marka Krajewskiego, który zmienia Wrocław lat 20. i 30. w miasto zbrodni, policyjnych dochodzeń i atmosfery noir. Miłośnicy kryminałów mogą podążyć tropem Eberharda Mocka przez Rynek, Ostrów Tumski czy ulicę Świdnicką, wyobrażając sobie, jak w dawnym Breslau działała przedwojenna policja.
- Warszawa - stolica stała się areną wielu znakomitych kryminałów, zarówno tych osadzonych w realiach PRL-u (np. powieści Ryszarda Ćwirleja), jak i tych współczesnych, jak seria Zygmunta Miłoszewskiego o prokuratorze Szackim. Praga, Powiśle czy Stare Miasto to dzielnice, w których ślady literackich śledztw przenikają się z rzeczywistymi zagadkami miasta.
- Gdańsk - tajemnicze portowe miasto, pełne historii i niebezpiecznych sekretów, pojawia się w kryminałach takich autorów jak Paweł Huelle czy Krzysztof Bochus. Stare Miasto, nabrzeża Motławy i dzielnica Wrzeszcz stają się tłem opowieści o zbrodniach, które wciągają czytelników w mroczny nadmorski klimat.
- Poznań - wielkopolska stolica pojawia się w powieściach Joanny Jodełki oraz Ryszarda Ćwirleja, który przenosi nas do czasów PRL-owskiej milicji. Spacerując po Starym Rynku, Jeżycach czy Wildzie, można poczuć atmosferę policyjnych śledztw i przekonać się, jak dobrze znane miejsca nabierają w ten sposób zupełnie nowego znaczenia.
- Olsztyn - podobnie jak Marek Krajewski zrobił to z Krakowem i Wrocławiem, Zygmunt Miłoszewski również postanowił wypromować więcej niż jedno polskie miasto. Kiedy więc skończycie zwiedzanie Warszawy, polecam od razu wycieczkę do Olsztyna, bo prokurator Szacki też nie miał w zwyczaju odpoczywać. I to akurat przygoda, którą miałam okazję sama przeżyć podczas studiowania w tym urokliwym mieście i mogę zagwarantować - tego typy zwiedzanie to naprawdę niezwykłe i interesujące doświadczenie.