Subiektywny ranking najdziwniejszych budynków w Polsce. Ta dziesiątka zadziwia
Okrągłe, wąskie lub po prostu... dziwne. W polskiej architekturze możemy znaleźć prawdziwe perełki wyróżniające się w krajobrazie. Niektóre już zdobyły światową sławę, inne trafiły do memów, część dopiero czeka na odkrycie. Sami zobaczcie dziesięć architektonicznych osobliwości.

Odpowiednikiem Nagrody Nobla w architekturze jest prestiżowa nagroda Pritzkera przyznawana corocznie jednemu wybitnemu przedstawicielowi tej branży.
Nagroda Ig Nobla to z kolei humorystyczny odpowiednik Nagrody Nobla za prace naukowe, które najpierw śmieszą, a potem skłaniają do myślenia oraz odkrycia, które nie mogą lub nie powinny być powtarzane.
Patrząc na niektóre budynki aż chciałoby się wręczyć coś w rodzaju anty-Pritzkera, za projekty budynków, które "najpierw śmieszą, a potem skłaniają do myślenia i refleksji, które nie mogą lub nie powinny być powtarzane". Ale czy w przypadku poniższej listy rzeczywiście tak jest?
Niezupełnie, kilka pozycji z listy, choć nietypowa, jest świadectwem minionych czasów PRLu, których nie możemy udawać, że nie istniały. Inne są nietypową, choć bywa że niegroźną fanaberią projektanta. Ale są i takie, które mogą zachwycić. Sami zobaczcie.
Kopulaki, Warszawa

Warszawskie kopulaki są ciekawym przykładem kreatywności Polaków z czasów komunistycznych. Chodziło o wykorzystanie kruczka pozwalającego ominąć PRL-owskie prawo budowlane, według którego limit powierzchni użytkowej nie mógł przekraczać 110 mkw. Jednak miejsca o wysokości stropu do 2,2 m nie wliczały się do powierzchni użytkowej. Oficjalnie więc okrągłe domy miały 92 mkw, podczas gdy w praktyce dysponowano powierzchnią 127 mkw. Co ciekawe, ich projektant Andrzej Iwanicki z góry pomyślał o mniejszej ustawności, projektując na wymiar szafy i pawlacze.
Kopulaki były budowane nie tylko w Warszawie, możemy je zobaczyć np. też w stolicy województwa dolnośląskiego.
Najwęższy blok w Polsce, Warszawa

W ostatnich latach słowo patodeweloperka odmieniane jest przez wszystkie przypadki. Mikrokawalerki dla "młodych i dynamicznych małżeństw/rodzin", bloki tak blisko siebie, że sąsiadowi można przez okno pożyczać cukier i wiele innych "kwiatków". Czy w tym przypadku również mamy do czynienia z patodeweloperką?
Jednym z najsłynniejszych projektów jest Dom Kereta znany jako najwęższy dom na świecie. Jest jednak instalacją artystyczną, a w tym przypadku mamy rzeczywisty blok i to, jak można się zorientować po wyglądzie, nie najnowszy. Sam wygląda, jakby składał się z mikrokawalerek ułożonych jedna nad drugiej. Patrząc, można się zastanowić, gdzie tu znalazło się w ogóle miejsce na klatkę schodową.
Wbrew pozorom zagadkę dość łatwo wyjaśnić. Chodzi o ukośne ustawienie jednej ze ścian, przez co patrząc pod odpowiednim kątem uzyskujemy niezwykły efekt. Wystarczy nieco się przesunąć, a zobaczymy blok w całej okazałości.

Teraz już bardziej przypomina tradycyjne polskie budownictwo wielorodzinne, prawda?
Zamek Przemysła, Poznań

Co zwykły zamek może robić w zestawieniu najdziwniejszych budynków Polski? Choć historia zamku na Górze Przemysła sięga XIII wieku, to jego obecny wygląd najprawdopodobniej nijak ma się do pierwotnego, ten bowiem po dziś dzień owiany pozostaje tajemnicą. Zamek został częściowo zniszczony w czasie wojny północnej i popadł w ruinę. Odbudowany szczątkowo pod koniec XVIII w. został ponownie zniszczony w 1945 r.. Po raz kolejny odbudowany został częściowo w latach 1959-1964.
Pełna rekonstrukcja przypada dopiero na XXI wiek, a dokładnie lata 2010-2013. Od 2017 r. jest dostępny dla zwiedzających. Krytycy projektu nazywają go złośliwie Zamkiem Gargamela podkreślając, że jest to jedynie swobodna wizja architekta, który nie miał żadnych zachowanych dokumentów potwierdzających dawny wygląd. Z kolei sam architekt odpowiedzialny za projekt broni go twierdząc, że obecny zamek jest bardzo bliski temu, który kiedyś tam stał. To pokazuje, jak bardzo odbudowa zamków i pałaców jest w naszym kraju tematem kontrowersyjnym.
Dominanta, Gorzów Wielkopolski

Ta niezwykła konstrukcja powstała w wyniku przebudowy mostu Staromiejskiego. W rzeczywistości jest to wieża widokowa z funkcją usługową pod poziomem gruntu. Nie sposób przejść obok niej obojętnie i z pewnością stała się (stety lub nie) symbolem Gorzowa Wielkopolskiego. Ze względu na charakterystyczny wygląd najczęściej bywa nazywana "Pająkiem".
Kontrowersyjny obiekt od samego początku spotyka się z dużą krytyką. Otrzymał nawet wyróżnienie antynagrodą "Makabryła" za najgorszy budynek 2017 roku. Pomimo upływu lat do dziś pozostaje jedną z najdziwniejszych budowli w Polsce, w związku z czym nie mogło jej zabraknąć w tym rankingu.
Teatr Baj Pomorski, Toruń

Choć toruński Tatr lalek działa od 1946 r., to wyjątkowy wygląd został mu nadany w wyniku modernizacji, którą przeprowadzono w latach 2005-2006. Wówczas nadany został mu charakter magicznej szafy teatralnej wpisującej się w kompleks Starego i Nowego Miasta. Projekt opracowała toruńska firma Ambit i projektanci Elżbieta oraz Mateusz Grochoccy. Niezwykły front budynku jest dodatkowo zdobiony rzeźbami bajkowych postaci, które powstały we współpracy z czeskim scenografem teatralnym od lat zaprzyjaźnionym z Bajem Pomorskim, Pavlem Hubičką.
Gdański falowiec

Na pierwszy rzut oka gdański falowiec to zwykły blok z czasów PRLu, jakich pełno w polskich miastach. Niezwykła jest jednak jego długość - 860 metrów, co czyni go jednym z najdłuższych budynków na świecie.
Co ciekawe, pierwsze osoby wprowadzały się do mieszkań zanim budynek został w pełni ukończony. No ale przyznajmy, w tym przypadku czekanie aż powstanie niemal kilometrowy budynek zajęłoby trochę czasu. A dzięki temu mieszkańcy mogli na bieżąco śledzić budowę kolejnych części.
Willa na dachu, Jastrzębie-Zdrój

Za zgodą spółdzielni polski biznesmen w 1994 roku rozpoczął budowę "willi", która według projektu miała przypominać samolot. Na dwóch dodatkowych kondygnacjach miały znaleźć się powierzchnie mieszkalne, ogród, palmiarnia z egzotycznymi roślinami, duże akwarium oraz basen. Przewidziane było również lądowisko dla helikopterów. Całość miała mieć prawie 2 tysiące mkw. powierzchni.
W międzyczasie prace były przerywane ze względu na nieprawidłowości w dokumentacji, ale ostatecznie po zatwierdzeniu projektu przez prezydenta miasta inwestycja ruszyła dalej. Po dziesięciu latach od rozpoczęcia budowy, podczas kontroli wentylacji i kominów wyszły na wierzch kolejne wady. To był początek końca. Sprawa trafiła do sądu. W 2014 roku inspektor nadzoru budowlanego wydał nakaz rozbiórki i wykonania ekspertyzy stanu technicznego. Decyzja uprawomocniła się po trzech latach. Jednak nic się nie zmieniło, a właściciel zamieszkał w części gotowych pomieszczeń.
Ostatecznie Naczelny Sąd Administracyjny w Warszawie wydał orzeczenie o rozbiórce, wskazując, że odpowiedzialny za nią jest właściciel bloku, czyli Górnicza Spółdzielnia Budownictwa Mieszkaniowego im. Stanisława Staszica w Wodzisławiu Śląskim.
Szacunkowy koszt rozbiórki jest tak duży, że nikt nie podawał przybliżonych liczb. Z powodów finansowych rozebrano jedynie jedna trzecią willi, co miało pochłonąć trzy miliony złotych.
Kompleks sanatoryjny, Ustroń-Zawodzie

Będąc w Ustroniu, nie sposób obojętnie przejść obok niezwykle charakterystycznych dzieł powojennego modernizmu zwanych potocznie "piramidowcami". To 17 (chociaż pierwotnie miało być 28) budynków wczasowych położonych na stoku Równicy. Jedni je podziwiają, inni nienawidzą. Powstały według projektu Henryka Buszko, Aleksandra Franty i Tadeusza Szewczyka. O ich niezwykłości może świadczyć to, że znalazły się w znanej w świecie architektury publikacji "The Phaidon Atlas of 20th Century World Architecture".
Zamek w Łapalicach

Ta budowla może konkurować o miejsce na liście z zamkiem w Stobnicy. Jednak w tym przypadku wygrywa "polski Hogwart". Za rozpoczętą w 1983 roku budową stoi gdański przedsiębiorca Piotr Kazimierczak, który traktuje to jak dzieło swojego życia. To właśnie ze względu na ten zamek założył działalność, miała być ona niejako fundatorem zamku.
Od początku jednak inwestor napotkał na swojej drodze liczne problemy. Zgoda na budowę dotyczyła bowiem domu mieszkalnego z przystającą do niego pracownią rzeźbiarską. Całość miała nie przekraczać według różnych źródeł 170 mkw lub 1 tys. mkw. Tak czy inaczej, nie obejmowała obiektu, który rozrósł się do pięciu pięter i powierzchni około 5 tys. mkw.
Forma obiektu nawiązuje do architektury rezydencjonalnej i jest pełna symboliki. Miał mieć tyle wież, ile miesięcy w roku (wg niektórych źródeł to nawiązanie do dwunastu apostołów), 52 sale - tyle, co tygodni w roku, a liczba okien miała odpowiadać liczbie dni w roku. Jako że właściciel zajmuje się obróbką drewna i stolarką, wnętrze również miało zostać wykończone tym naturalnym surowcem. Obok zamku miało powstać sztuczne jezioro i odkryty basen.
Statek we Wrocławiu?
Co prawda Wrocław leży nad rzeką... i to nawet jedną z głównych w Polsce, w końcu to Odra. Ale żeby przypłynął tam ogromny wycieczkowiec? Zacumował w 2000 roku według projektu architekta Krzysztofa Skalskiego. Zamysł był prosty. Blok miał się wyróżniać spośród wielkopłytowego otoczenia z czasów PRLu.
Choć stylizowana jest przede wszystkim elewacja frontowa, to w bocznych też znajdziemy elementy marynistyczne, jak np. okrągłe okna mające przypominać okrętowe bulaje.
Projekty, które nie znalazły się na liście...
...choć zastanawiałem się nad ich umieszczeniem. Warto jednak o nich wspomnieć, bo rzeczywiście są warte uwagi. To m.in. wspomniany Dom Kereta w Warszawie, zamek w Stobnicy, nieistniejący już Solpol - postmodernistyczny budynek przy ulicy Świdnickiej we Wrocławiu czy Ośrodek Dokumentacji Sztuki Tadeusza Kantora Cricoteka.
Z powodzeniem mogłyby się także pojawić: Stacja meteorologiczna na Śnieżce, katowicki Spodek i wszelkiej maści przekrzywione czy odwrócone domki (np. odpowiednio na Farmie Iluzji w Mościskach i w Centrum Edukacji i Promocji Regionu w Szymbarku). A może sami znacie przykład, który mógłby się na takiej poszerzonej liście pojawić?
Dajcie koniecznie znać np. na naszym profilu na Facebooku.