Tajlandia. Raj, w którym szybko możesz trafić za kratki

Tajlandia jest często wymieniana jako drugi, zaraz po Chinach, najpopularniejszy kraj odwiedzany przez turystów. Choć faktyczne krajobrazy zachwycają, to chwila nieuwagi może zamienić rajski pobyt w piekło.

Nawet turyści w Tajlandii muszą uważnie przestrzegać prawo
Nawet turyści w Tajlandii muszą uważnie przestrzegać prawoPixabay.com

To średniej wielkości państwo położone jest w południowo-wschodniej części Azji na Półwyspie Indochińskim. Graniczy z Birmą, Laosem i Kambodżą. Tajlandia jest monarchią konstytucyjną, a król Maha Vajiralongkorn otaczany ogromnym szacunkiem, można powiedzieć nawet - czcią. Ten szacunek jest wyjątkowo rygorystycznie przestrzegany, przez co Tajlandia ma jedno z najsurowszych praw lèse-majesté, dotyczących "obrazy majestatu" na świecie.

Prawo na straży szacunku

Tajskie prawo zakazujące obrazy króla i jego rodziny, tzw. lèse-majesté zostało ustanowione już ponad sto lat temu, w 1908 r. Zakazuje ono publicznej krytyki króla oraz jego rodziny. Odnosi do prasy, literatury, ale i zwykłych rozmów z inną osobą, czy wysyłania wiadomości przez telefon. Obecnie w Tajlandii rządzi junta wojskowa, która pilnuje, aby nikt nie pisnął na temat władzy złego słowa. Stąd w mediach społecznościowych nie zobaczymy zbyt dużo protestów, negowania króla, memów i innych rzeczy, do których jesteśmy przyzwyczajeni w naszej kulturze. W ciągu ostatnich 10 lat wniesiono ponad 700 spraw  o naruszenie prawa.

Kto zniesławia, znieważa lub grozi królowi, królowej, następcy tronu lub regentowi, podlega karze pozbawienia wolności od trzech do piętnastu lat.
Artykuł 112 tajlandzkiego kodeksu karnego

Polizanie znaczka? To obraza

Narin Kulpongsathorn, 33-letni mieszkaniec Tajlandii został we wrześniu 2020 roku skazany na umieszczenie satyrycznego obrazka z Facebooka na portrecie króla. Wyrok... dwa lata więzienia. Czy to dużo? Dla 63-letniej Tajki prawdopodobnie nie.

Za krytykę rodziny królewskiej poprzez publikację filmów na Facebooku i YouTube została skazana na 43 lata więzienia i to skróceniu kary z powodu przyznania się do winy. Pierwotna kara wynosiła...87 lat. To był do tej pory najwyższy wymiar kary.

Według prawa za obrazę rodziny królewskiej w Tajlandii grozi kara od 3 do 15 lat pozbawienia wolności. Ale trzeba pamiętać, że władza może dopatrzeć się kilku przewinień, a tu ostateczna kara jest sumowana.

Wizerunek króla - również zmarłego - jest wszędzie. Na banknotach, monetach, znaczkach pocztowych, na okładkach czasopism, gazet. Jeśli przykładowo moneta upadnie na ziemię, natychmiast należy ją podnieść i wyczyścić.

Polizanie znaczka pocztowego to również poważne faux-pas i złamanie prawa lèse-majesté. Chowając banknoty po wymianie w kantorze lub zakupach też należy schować równo do portfela, nie wolno ich zginać i chować to kieszeni. To obraza wizerunku króla.

Choć większość skazanych mieszkańców i turystów, to osoby, które wypowiadają się negatywnie w mediach społecznościowych, gazetach lub pisząc książki, których władza nie akceptuje. Za mniejsze przewinienia być może policja zaledwie upomni nieświadomego podróżnika. Lepiej jednak testować wytrzymałości lokalnej policji, bo tłumaczenie, że jest się turystą, może niewiele pomóc.

Rumuni dostali wyrzutnie HIMARS. Nagranie z testów rakiet AFP
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas