Zapłacę za benzynę, poproszę też batonik... i bilet na pociąg PKP Intercity
Wbrew pozorom nie jest to wcale tekst o tym, że paliwo jest drogie (chociaż bez najmniejszych wątpliwości — jest). Rzecz w tym, że PKP Intercity ogłosiło "sprzedażową rewolucję". Na czym ona polega? Ano na tym, że różne punkty handlowe, między innymi sklepy, saloniki prasowe czy stacje benzynowe będą mogły sprzedawać nam bilety na pociąg.
Sama ta wiadomość powinna spowodować u biletów na komunikację miejską poczerwienienie z zazdrości — w wielu miastach, w tym we Wrocławiu, nie da się ich po prostu kupić gdziekolwiek (a przecież autobusy czy tramwaje są bliżej saloników prasowych niż pociągi, jak to słusznie zauważył mój redakcyjny kolega).
Zmiany w kwestii sprzedaży biletów na PKP Intercity zapowiedział na swoim profilu na Twitterze Tomasz Gontarz.