Góra lodowa wielkości Londynu oderwała się od antarktycznego szelfu

Po latach podejrzeń i oczekiwania, ogromny fragment lodu wreszcie oddzielił się od Brunt Ice Shelf, dosłownie kilka mil od stacji badawczej Halley British Antarctic Survey (BAS). To niezwykłe wydarzenie.

A mowa o naprawdę dużym fragmencie lodu o powierzchni 1270 km2 i grubości 150 metrów, chociaż jak zapowiadają badacze, wspomniana stacja jest niezagrożona. Warto jednak zaznaczyć, że chociaż oderwanie samo w sobie było dramatyczne, to z pewnością nie można powiedzieć, że było niespodziewane. Pęknięcia w Brunt Ice Shelf pojawiają się od lat, a stacjonujący w pobliżu naukowcy dokładnie się im przyglądali, mając w zanadrzu gotowy plan ewakuacji na taką okoliczność. W ciągu ostatniej dekady na wspomnianym szelfie pojawiły się dwa nowe pęknięcia, Chasm 1 i Halloween Crack, a sprawa nowego cielenia się lodowca zaczęła wyglądać poważnie już w listopadzie ubiegłego roku, kiedy pojawiło się trzecie pękniecie o nazwie North Rift.

Reklama

W styczniu tego roku North Rift poruszało się w tempie blisko kilometra dziennie i poszerzało o setki stóp w ciągu godzin, więc już wtedy wiadomo było, że cielenie to kwestia najbliższej przyszłości. I tak się właśnie stało, bo 26 lutego ogromny fragment lodu wielkości Londynu całkowicie oderwał się od szelfu. A jako że pękniecia były blisko Halley Research Station, odpowiednio wcześniej podjęto niezbędne środki bezpieczeństwa, aby można było ewakuować załogę albo przenieść samą stację.

Należy bowiem pamiętać, że Halley VI to stacja składająca się z ośmiu modułów, umieszczonych na hydraulicznych podnośnikach, zakończonych płozami - jest to pierwsza na świecie stacja badawcza, mająca możliwość przemieszczania się po powierzchni lodowca. Już w 2016 roku po raz pierwszy dokonano jej przeniesienia o 32 km wgłąb lądu, a co więcej zdecydowano, że będzie opuszczana na czas antarktycznych zim, kiedy operacje ratunkowe byłby niemożliwe albo mocno utrudnione przez ciemność i burze lodowe. Teraz zaś, kilka tygodni temu, ewakuowana załogę, przygotowując się na spodziewane cielenie. 

- Nasze zespoły w BAS od lat przygotowywały się na oddzielenie się góry lodowej od Brunt Ice Shelf. Codziennie monitorujemy szelf lodowy za pomocą zautomatyzowanej sieci instrumentów GPS o wysokiej precyzji, które informują nas o deformacjach i poruszaniu się szelfu. Korzystamy także z obrazów satelitarnych ESA, NASA i niemieckiego satelity TerraSAR-X. Wszystkie dane są wysyłane do Cambridge do analizy, więc wiemy co się dzieje wokół stacji nawet w czasie zimy, kiedy na stacji nie ma żadnego człowieka, jest czarno, a temperatury spadają poniżej -50°C). W najbliższych tygodniach albo miesiącach lód może się oddalić albo może osiąść na mieliźnie i pozostać w pobliżu Brunt Ice Shelf. Halley Station jest umiejscowiona w głębi lądu, z daleka od wszystkich aktywnych pęknięć, na części połączonej z kontynentem. Nasze instrumenty GPS dadzą nam szybko znać, jeśli cielenie spowoduje jakieś zmiany w lodzie w pobliżu naszej stacji - tłumaczy profesor Dame Jane Francis, dyrektor British Antarctic Survey.

Źródło: GeekWeek.pl/BAS

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama