Ogniste oko pojawiło się na wodach Zatoki Meksykańskiej. Wygląda przerażająco

Nie, to nie statek obcych wynurzający się z otchłani wód Zatoki Meksykańskiej, ani też nie jest to wybuch podwodnego wulkanu. Ktoś podpalił Zatokę Meksykańską? Nie, ale to nic innego, jak działalność ludzka.

Dwa dni temu doszło do pęknięcia podmorskiego rurociągu o średnicy 30 centymetrów, w którym przesyłano metan. Ten wydostając się z rury na powierzchnię, samoczynnie się zapalał, w efekcie powstało takie niezwykłe zjawisko, które wielu określiło mianem ognistego oka.

Chociaż na pierwszy rzut okna awaria rurociągu nie wygląda na poważną, to jednak okazuje się, że jest on połączony z polem naftowym Ku-Maloob-Zaap, z którego wydobywane jest nawet 40 procent ropy naftowej dla Meksyku. Po awarii nie ma już śladu, ale niesmak pozostał, ponieważ jak podkreślają ekolodzy, to właśnie metan jest najgroźniejszym gazem cieplarnianym.

Reklama

To nie pierwsza taka sytuacja na wodach Zatoki Meksykańskiej. Jest to jeden z najbardziej eksploatowanych obszarów na świecie bogatych w najróżniejsze węglowodory. Każdy z nas pamięta eksplozję platformy wiertniczej Deepwater Horizon sprzed 11 lat, która odcisnęła swe piętno na lokalnym ekosystemie morskim.

Katastrofa wpłynęła na lokalny przemysł rybny i turystykę oraz doprowadziła do zniszczenia siedlisk setek gatunków ptaków. Według wstępnych ustaleń katastrofa kosztowała przemysł rybny 2,5 miliarda dolarów, a przemysł turystyczny na Florydzie 3 miliardy dolarów.

Źródło: GeekWeek.pl/Reuters / Fot. Twitter

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy