Pandemia koronawirusa przyczyniła się do drastycznego zmniejszenia wibracji sejsmicznych
Wygląda na to, że na skutek zamknięcia nas w domach z powodu pandemii koronawirusa naukowcy zyskali idealną sposobność, żeby dokładniej przyjrzeć się wpływowi naszej działalności na planetę.
Znacznie zmniejszyła się emisja dwutlenku węgla i substancji szkodliwych, panele słoneczne produkowały więcej energii, a dzikie zwierzęta zaczęły pojawiać się w miejscach, gdzie dawno nie były widziane. To tylko niektóre pozytywne skutki covidowego lockdownu, bo naukowcy z Imperial College London sugerują również, że drastycznie zmalały wywołane działalnością człowieka ziemskie wibracje - do tego stopnia, że mieliśmy do czynienia z najdłuższym i najbardziej odczuwalnym cichym okresem hałasu sejsmicznego w historii pomiarów. Bo choć hałas sejsmiczny kojarzy nam się najczęściej z naturalnymi zjawiskami, jak trzęsienia ziemi czy aktywność wulkaniczna, to może być też generowany przez człowieka, m.in. wybuchami, pracami konstrukcyjnymi czy pociągami.
Wibracje te bada się tak samo jak naturalne, za pomocą sejsmografu, więc naukowcy z całego świata są w stanie zmierzyć wartości generowane ludzką działalnością i wskazać okresy wzrostów i spadków. Te ostatnie najczęściej są widoczne w czasie Bożego Narodzenia czy Nowego Roku, ale jak się okazuje rezultaty z pandemii koronawirusa to zupełnie nowy poziom. Dane zebrane z 268 stacji sejsmicznych na terenie 117 krajów pokazują znaczącą redukcję hałasu sejsmicznego w aż 185 z nich, a wszystko za sprawą przymusowego lockdownu. W ostatecznym rozrachunku zanotowano średnio 50% spadek wibracji generowanych przez człowieka w okresie marzec-maj, z największą poprawą w najgęściej zaludnionych miejscach, jak Nowy Jork czy Singapur.
Ten okres ciszy jest najdłuższym i z największym spadkiem w historii pomiarów, a co więcej przyniósł naukowcom wymierne korzyści, bo kiedy z pola widzenia zniknęły hałasy generowane przez człowieka, można było lepiej przyjrzeć się subtelniejszym sygnałom wysyłanym przez planetę. Normalnie wibracje te rozpłynęłyby się w morzu innych, wyraźniejszych, a mogą przecież informować o nadchodzących katastrofach, w związku z czym badacze mieli czas by poprawić swoje narzędzia i metodologię, by lepiej wykrywać subtelne sygnały ostrzegawcze. - Lockdown spowodowany pandemią koronawirusa dał nam wgląd w to, jak naturalne i generowane przez człowieka hałasy wchodzą w interakcję z planetą. Mamy nadzieję, że sprowokuje to nowe badania, które pomogą nam lepiej słuchać Ziemi i rozumieć naturalne sygnały, jakie w innych okolicznościach byśmy zignorowali.
Źródło: GeekWeek.pl/