Pierwsze od 3000 lat australijskie diabły tasmańskie przyszły na świat na wolności

W ubiegłym roku 26 diabłów tasmańskich zostało wypuszczonych na wolność w Australii, czyli miejscu, którego od ponad 3000 lat nie mogą nazwać domem - teraz zaś mamy tego owoce, pierwsze urodzone na wolności młode.

Co prawda wciąż mówimy o życiu w azylu, a konkretniej mierzącym ponad 400 hektarów sanktuarium Barrington Tops, znajdującym się ok. 200 km na północ od Sydney, ale na ten moment diabły tasmańskie muszą być chronione przed odwiecznymi wrogami, tj. kotami i lisami, a także innymi niebezpieczeństwami, jak pożary, samochody czy choroby. Te ostatnie są szczególnie groźne i naglące, bo w ostatnich latach diabły w swojej natywnej Tasmanii masowo chorują na śmiertelną odmianę nowotworu zwaną Devil Facial Tumor Disease (DFTD), która tak zredukowała ich liczebność, że zaczęły być traktowane jak zagrożone wyginięciem. 

Reklama

Żeby chronić gatunek przed takim właśnie losem, Aussie Ark, Re:wild i WildArk postanowiły stworzyć zdrową populację w Australii, gdzie diabły wyginęły ponad 3000 lat temu. I wygląda na to, że zwierzęta polubiły swój nowy dom, bo wspomniane organizacje właśnie poinformowały o narodzinach siedmiu młodych, co zostało potwierdzone przez sprawdzenie toreb samic w wieku reprodukcyjnym. - Pracowaliśmy bez wytchnienia przez ostatnie 10 lat, żeby diabły wróciły na teren Australii, z nadzieją, że to pozwoli podtrzymać populację gatunku. Kiedy już wróciły na wolność, wszystko zależało od nich, co było dla nas strasznie stresujące. Obserwowaliśmy je z daleka aż do momentu, kiedy przyszedł czas na wejście do akcji i potwierdzenie narodzin pierwszych osobników na wolności. I co to był za moment! - podsumowuje Tim Faulkner, szef Aussie Ark. 

Zespół poinformował, że przeprowadzi kontrolę toreb w ciągu kolejnych tygodni i będzie monitorował matki na kamerach. Narodziny sugerują, że program działa dobrze i organizacja szacuje, że w tym roku możemy liczyć na jeszcze 20 młodych. - Fakt, że dorosłe osobniki dostosowały się tak szybko jest niewiarygodny, a młode są najbardziej namacalnym dowodem na to, że introdukcja diabłów tasmańskich działa. To dobry znak nie tylko dla tego zagrożonego gatunku, ale i wielu innych zagrożonych gatunków, które mogą być ocalone po zaplanowanym wypuszczeniu na wolność w Australii, miejscu, które ma jeden z najwyższych na świecie współczynników wymierania. Diabły tasmańskie są inżynierami ekosystemu, które mogą przywrócić i zbalansować naturę z korzyścią dla wszystkich - dodaje Don Church, szef Re:wild. Przy okazji dowiadujemy się, że w tym roku populację w sanktuarium zasili jeszcze 20 osobników, a kolejne 20 dołączy do nich w 2022 roku, by później podobną drogę przebyły inne zagrożone natywne gatunki, jak kangury rdzawoszyje, kanguroszczurniki, niełazy, jamraje czy kanguroszczury.

Źródło: GeekWeek.pl/

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy