T. rex, najbardziej znany dinozaur, miał w głowie własną klimatyzację

Oczywiście słowo klimatyzacja jest tutaj pewnym nadużyciem, ale jak właśnie udało się odkryć naukowcom, dinozaur ten był w stanie regulować temperaturę swojego ciała w bardzo interesujący sposób.

Termalne zdjęcia aligatorów wykonane przez zespół naukowców pod wodzą Casey Holliday z University of Missouri School of Medicine sugerują, że Tyrannosaurus rex mógł mieć w czaszce naczynia krwionośne, które pomagały temu olbrzymiemu drapieżnikowi regulować temperaturę ciała, czyli mówiąc krótko miał w sobie biologiczną klimatyzację. Wygląda więc na to, że choć od wielu lat próbujemy rozwikłać zagadki tego ikonicznego dinozaura, który nieustannie rozbudza wyobraźnię naukowców i dzieci na całym świecie, ten wciąż kryje wiele tajemnic.

Reklama

T. rex żył w okresie kredy, jakieś 68-66 milionów lat temu i mógł się pochwalić naprawdę imponującymi rozmiarami - mierzył do 12,3 metra długości i ważył nawet 14 ton, a jego pierwszy szkielet udało się odkryć w 1900 roku. Od tego czasu sztaby badaczy badają go kawałek po kawałku, starając się dowiedzieć jak najwięcej o jego anatomii, fizjologii i zwyczajach. Niestety, pomimo tego ponad 100-letniego doświadczenia w tej dziedzinie, krótkie wciąż nie udało się rozwikłać wszystkich zagadek, np. związanych z temperaturą jego ciała.

Do lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku naukowcy twierdzili, że jak przystało na gada, T. rex był zmiennocieplny, ale później pojawiły się dowody sugerujące co innego, tj. zarówno on, jak i pozostałe dinozaury, były prawdopodobnie stałocieplne. Jak było faktycznie? To pierwsze, to drugie, a może coś zupełnie pośrodku? Do dziś trudno powiedzieć, ale jak pokazują ostatnie eksperymenty, posiadał z pewnością pewien mechanizm, który dbał o to, żeby drapieżnik nie przegrzał się albo nie zmarzł za bardzo.

Badacze z University of Missouri School of Medicine uważają, że chodzi o czaszkowe naczynia krwionośne znajdujące się w dwóch dużych otworach w głowie T. rexa, które działały jak wewnętrzny termostat - tyle że do tej pory środowiska naukowe twierdziły, że wspomniane otwory to miejsca dla mięśni szczęki: - To bardzo dziwne dla mięśni, żeby wychodziły ze szczęki, robiły 90-stopniowy zwrot i dalej prowadziły do sklepienia czaszki. Tak czy inaczej, mamy wiele przekonujących dowodów na teorię naczyń krwionośnych w tym miejscu, bazujących na naszej pracy z aligatorami i innymi gadami - twierdzi Casey Holliday.

Żeby dowiedzieć się więcej o tych otworach, zespół skorzystał ze zdjęć termalnych wykonanych aligatorom w St. Augustine Alligator Farm Zoological Park na Florydzie. - Temperatura ciała aligatora zależy od środowiska. Jednakże zauważyliśmy, że kiedy robiło się zimno i gady chciały się ogrzać, obraz termiczny pokazywał duże gorące punkty w rzeczonych otworach czaszki, wskazując wzrost temperatury. Kiedy robiło się cieplej, punkty robiły się ciemne, jakby ktoś je wyłączył, żeby zachować niską temperaturę. To dobrze koresponduje z wcześniejszymi dowodami sugerującymi, że aligatory mają wewnętrzne termostaty.

A że między czaszką aligatora i T. rexa wskazać można wiele podobieństw, badacze uważają, że u dinozaura działał taki sam mechanizm. Co jednak ciekawe, wciąż nie przynosi to odpowiedzi na pytanie, czy tyranozaur był stało- czy zmiennocieplny, bo w przyrodzie obserwujemy podobne rozwiązania nie tylko u gadów, ale i ssaków. Na przykład psy też mają czaszkowe naczynia krwionośne, które chronią ich mózgi przed przegrzaniem, co byłoby bardzo przydatne u stałocieplnego drapieżnika, bo może sugerować, że byłby w stanie gonić swoją ofiarę aż do momentu, aż ta sama padłaby z przegrzania. Mówiąc krótko, mamy jeszcze wiele pytań, ale nie ma żadnej gwarancji, że kiedykolwiek uzyskamy na nie odpowiedzi.

Źródło: GeekWeek.pl/

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy