Misja LISA ma zielone światło
ESA dała zielone światło misji LISA, której celem będzie wykrycie fal grawitacyjnych. Jest to jeden z głównych projektów naukowych lat 30. obecnego wieku.
W misji wezmą udział trzy identyczne satelity oddalone od siebie o 2,5 mln km, które będą wysyłać między sobą wiązki laserowe. Naukowcy będą poszukiwać drobnych zakłóceń w ich strukturze wywołanych przez odległe kosmiczne katastrofy, takie jak choćby kolizje czarnych dziur. Laboratoria naziemne w USA zaczęły ostatnio wykrywać fale grawitacyjne ze zderzających się obiektów, których masa przekracza 20-30 mas Słońca. Poprzez wysłanie instrumentów badawczych w kosmos, naukowcy spodziewają się odkrycia źródeł fal grawitacyjnych miliony razy większych, znajdujących się na obrzeżach obserwowanego wszechświata.- Nie mamy pojęcia, co odkryjemy, ale być może zbliżymy się do granicy, która oddziela grawitację od fizyki kwantowej. Eksperyment LISA może nas tam zabrać - powiedział prof. Alvaro Gimenez Canete, dyrektor ESA ds. projektów naukowych.Komitet ds. programów naukowych ESA podjął decyzję o wyborze LISA jako jednej z głównych misji agencji na najbliższe lata. Jedną z nierozstrzygniętych kwestii jest rola i wkład partnerów międzynarodowych. Był moment, że misja LISA w całości należała do Europy i USA. W 2011 r. Amerykanie odeszli od projektu ze względu na obawy finansowe. ESA kontynuowała projekt i agencji udało się nawet stworzyć prototyp satelity w celu przetestowania kluczowych technologii.Po potwierdzeniu istnienia fal grawitacyjnych, NASA chętnie ponownie dołączy do projektu. Start programu LISA zaplanowano na 2034 r. Jest to realny termin, bo fale grawitacyjne są jednym z głównych zainteresować współczesnych astrofizyków.