Bromierzyk, czyli "Wieś Wisielców". To naprawdę przeklęte miejsce
Miejsce to określane było jako przeklęte, a jego dawni mieszkańcy przekazywali sobie opowieści o duchach od pokoleń. Dzisiaj nie można tam spotkać żadnej żywej istoty, jednak nigdy nie czuć, że jesteśmy tam sami. W opuszczonym Bromierzyku ciągle czuć złą energię, która dotyka każdego odwiedzającego. Czemu nazywany jest "Wsią Wisielców" i jakie tajemnice mordów skrywają tamtejsze duchy?
Spis treści:
Wioska zapomniana przez Boga
Bromierzyk to dziś tak naprawdę ruiny dawnej wsi pod Warszawą. Jest to kompletnie opustoszałe miejsce. Wszyscy, którzy mogli, opuścili tę wieś i jak według spisów w 2005 roku mieszkało tam jeszcze 27 osób, to dziś nie ma po nich śladu.
Jedną z przyczyn tego był fakt, że Bromierzyk stanowił wioską puszczańską, która weszła w obręb Kampinoskiego Parku Narodowego. W latach 70. Park zaczął wykupować tereny i coraz więcej ludzi opuszczało wieś. Dlatego dziś nie można spotkać tam praktycznie nikogo żywego. No właśnie... żywego.
Bromierzyk stał się popularny w ostatnich latach, jednak od dawna jest uważany za miejsce nawiedzone. Jak ogólnie tereny lasów w Puszczy Kampinoskiej mają dziwną aurę, tak ta jedna tylko wieś skupia na sobie całą uwagę łowców zjawisk paranormalnych. Nie ma co się dziwić, biorąc pod uwagę masę opowieści o duchach, tajemniczych światłach i zjawiskach wokół Bromierzyku.
Nigdy nie zatrzymuj się w Bromierzyku
Według opowiadań przejeżdżając autem w okolicach Bromierzyku możemy doświadczyć wielu paranormalnych zjawisk. Tradycyjnie mamy tam do czynienia z dostrzeganiem duchów na drodze i zauważaniem ich między drzewami. Wiele z nich ma tylko doglądać śmiałków, którzy postanowili zapuścić się w okolice wsi.
Jednak czasem duchy mają ingerować w podróż. Ponoć przejeżdżając przez teren dawnej wsi, samochody potrafią nagle gasnąć. Przerażające zjawisko ma spotykać tych odważnych podróżników, którzy postanowią zatrzymać się na terenie wsi bądź jej okolicach i po niej się rozejrzeć. Ci zwykle wtedy zaczynają odczuwać silny niepokój. Gdy szybko wracają do pojazdów, przekonują się... że te nie odpalają. W panice czują, że naprawdę nie są sami i to była ich ostatnia podróż. Jednak wtedy nagle duchy odpuszczają i pozwalają odjechać śmiałkom.
Duchy zwierząt i szepty zmarłych
Jednymi z najczęściej wspominanych zjaw nawiedzających okolice Bromierzyka są duchy konia i krowy, które najczęściej można spotkać w okolicach kaplicy św. Teresy. Według relacji duch konia pokazuje się nagle, przechadza się przed przerażonym świadkiem i rozpływa w powietrzu tak szybko, jak się tylko pojawił.
Częściej jednak spotkać, a raczej usłyszeć, można ducha krowy z przyczepionym do szyi łańcuchem. Według relacji specjalnie uderza nim o pobliskie drzewa, wprawiając odwiedzających w dezorientacje. Dźwięki uderzanego łańcucha pojawiają się za plecami osoby, a gdy ta próbuje znaleźć ich źródło, nagle zaczynają dochodzić z innego miejsca.
Uderzenie łańcucha znikąd to niejedyne dźwięki, jakie zaskoczą nas w Bromierzyku. Ponoć przebywając w ruinach wsi i okolicznych lasów często zza pleców można usłyszeć ciche szepty. Narastają one, jakby ktoś lub coś ciągle zbliżało się do nas. Nie sprzyja temu specyficzna aura, która sprawia, że ciągle ma się uczucie bycia obserwowanym. To wynik tego ile faktycznie może znajdować się tam duchów. Bromierzyk od dawna był bowiem bardzo tajemniczym miejscem, w którym dochodziło do wielu tragedii.
Zjawy sowieckich zbrodni w Bromierzyku
Legendy o duchach i zjawach miały być przekazywane w lokalnej społeczności dawnych mieszkańców Bromierzyka. Ponoć błąkają się tam duchy żołnierzy, którzy zginęli ponad 200 lat temu w czasie okolicznych walk powstania styczniowego.
Przed wojną Bromierzyk był bardzo rozległą wsią, a w jego obręb miało wchodzić aż 40 gospodarstw. Osada dobrze funkcjonowała nawet w czasie niemieckiej okupacji. Jednak tragedia nastała, gdy do wsi weszli Sowieci. W 1945 roku dochodziło w Bromierzyku do brutalnych napadów, gwałtów czy egzekucji.
Ze względu na zło, które wydarzyło się wtedy w regionie, związanych z nim mogło zostać wiele duchów. Polskich mieszkańców i partyzantów czy niemieckich, jak i sowieckich żołnierzy. Niemniej najwięcej duchów Bromierzyka wcale nie musi pochodzić z czasów II wojny światowej. Wskazuje się bowiem, że miejsce to jest tak przeklęte, że wręcz namawia ludzi do śmierci.
"Wieś Wisielców"
Według relacji dawnych mieszkańców Bromierzyk, wieś sprawiała, że ludzie zaczynali odchodzić od zmysłów. Przez to wiele osób miało popełnić w pobliskich lasach samobójstwa, wieszając się na drzewach. Ta aura była tak silna, że potrafiła nawet przyciągać ludzi z wsi oddalonych o wiele kilometrów, tylko po to, aby odebrali sobie życie.
O Bromierzyku opowiadała Jakubowi Brzezińskiemu Wiesława Szymańska z Plecewic. - To jest przerażające miejsce, tam zawsze coś straszyło. W tym miejscu jest coś takiego, że ludzie stawali się jakby opętani. Byli tacy, którzy mieszkali daleko w innych wsiach, ale jak ktoś miał się powiesić, to szedł właśnie tam. Do Bromierzyka. Ludzie z okolicznych wsi w końcu zaczęli się bać tam przechodzić. Nie bez powodu tak się dzieje
Podobno śmiercionośna aura wsi i okolicznych lasów utrzymywała się jeszcze do momentu, gdy mieszkały tam ostatni osoby. Naturalnie przez to Bromierzyk porównywany jest do najsławniejszego lasu samobójców na świecie - japońskiego Aokigahara.
Zbrodnia na zlecenie sekty i nawiedzone zdjęcie
Mimo tak dużej ilości opowieści o różnych duchach, osoby odwiedzające Bromierzyk wyróżniają jedną zjawę. Jest nią duch dziewczyny, której śmierć miała być karą dla jej rodziców, za sprzeciwienie się lokalnej sekcie.
Ona została zamordowana przez sąsiadkę, swoją chrzestną, na zlecenie pewnej sekty. [...] Rodzice tej dziewczyny mieli przystąpić do tej sekty. Skusili ich podobno finansowo. Ale gdy wyremontowali dom, ogarnęli, to zrezygnowali. Wtedy mieli zapowiedziane, że stracą to, co mają najdroższe i wtedy chrzestna zabił tę dziewczynkę
Zrozpaczeni rodzice dla uczczenia pamięci zamordowanej córki zbudowali kapliczkę, gdzie powiesili jej zdjęcie. Poszukiwacze duchów mówią, że w Bromierzykach faktycznie można natknąć się na ducha zamordowanej dziewczynki. Inni zaś wskazują, że jak ducha nie ma, to prawda posiada inny, paranormalny wymiar. Dziewczyna na zdjęciu w kapliczce ma się bowiem widocznie starzeć z każdym rokiem.