Fotografia mobilna. Dziś zdjęcia robimy głównie w ten sposób
Fotografia mobilna zdominowała świat i dziś to właśnie w ten sposób robimy zdjęcia najczęściej. Każdego dnia powstają miliardy nowych fotek, które zostały uchwycone obiektywami umieszczonymi w telefonach. Zaledwie ponad dwie dekady temu było to niemal nie do pomyślenia. Jakie były początki fotografii mobilnej?
Czym robicie zdjęcia? Najczęstszą odpowiedzią na to pytanie będzie: telefonem lub smartfonem. Fotografia mobilna w zaledwie ponad dwie dekady zdominowała rynek urządzeń do robienia zdjęć i wyparła z niego inne sprzęty. Dziś mało kto wyobraża sobie, że jego telefon nie pozwala uwieczniać otoczenia na fotografiach czy filmach.
Obecnie na całym świecie ludzie robią łącznie ponad 5 mld zdjęć każdego dnia. To oznacza, że ich liczba tylko w 2024 r. osiągnie liczbę około 1,93 bln. Szacuje się, że 94 proc. z nich to fotografie, które zostaną zrobione z użyciem aparatów zamontowanych w smartfonach. Gdzieś to jednak miało swój początek...
Fotografia mobilna to zagadnienie, które pod koniec zeszłego wieku znajdowało się ciągle w sferze marzeń. Na rynku nie było smartfonów z ekranami dotykowymi oraz wbudowanymi aparatami i zdjęcia trzeba było robić z wykorzystaniem tradycyjnych urządzeń. Jednak od czegoś się to zaczęło i w celu poznania początków tego zjawiska musimy cofnąć się do lat 90.
"Ojcem" fotografii mobilnej jest matematyk i programista Philippe Kahn. Na przełomie lat 1996-97 pracował on nad rozwiązaniem, które umożliwiłoby szybkie dzielenie się zdjęciami poprzez sieci komórkowe. Sama idea była nieco zbliżona do wiadomości e-mailowych, ale miało to działać inaczej.
Przełomowym dniem w tej historii z pewnością jest 11 czerwca 1997 r., czyli moment narodzin dziecka Kahna. Matematyk postanowił uwiecznić ten moment, choć nie dysponował smartfonem. Wtedy po prostu jeszcze ich nie było. Dlatego zabrał do szpitala specjalny zestaw. W jego skład wchodziły: telefon Motorola Startac, aparat cyfrowy Casio QV-10 oraz komputer przenośny.
Taki zestaw nie był jednak idealny i jego twórca musiał na szybko znaleźć jeszcze jeden przewód, który to... wymontował z własnego auta. Stworzony na szybko wynalazek pozwolił na zrobienie zdjęcia (co prawda w miernej jakości, bo jedynie 360 x 360 pikseli), które to następnie zostało przesłane z wykorzystaniem sieci komórkowej. W ten sposób fotografia trafiła do 2 tys. odbiorców i jak na tamte czasy, było to spektakularne przedsięwzięcie, które dało początek technologii obecnej dziś.
Kahn dokonał czegoś, co wcześniej nie udało się zrobić nikomu innemu. Twórca pomysłu zdecydował więc pójść za ciosem i spróbować zainteresować własnym pomysłem producentów aparatów fotograficznych. W tym celu nawiązał kontakt z firmami Kodak czy Polaroid. Jaki był efekt? Niestety mizerny.
Przedstawiciele firm Kodak i Polaroid doszli do wniosku, że takie rozwiązanie (przypomnijmy, że nadal mamy lata 90.) nie ma większego sensu. Argumentowano to w taki sposób, że telefony nie służą do robienia zdjęć. Oczywiście wtedy nie zdawano sobie sprawy z faktu, że za kilka lat sytuacja zacznie wyglądać inaczej.
Mamy rok 2000, gdzie na rynku ciągle nie ma iPhone'ów czy smartfonów z Androidem. Telefony komórkowe stają się jednak coraz mniejsze. Stąd też pomysł, który wywodzi się z Japonii i Korei Południowej. Tamtejsi producenci zaczynają montować w telefonach bardzo proste aparaty fotograficzne. Robią one zdjęcia w tragicznej jakości, ale sama idea szybko została podchwycona i niedługo później firmy z innych regionów idą w tym samym kierunku.
Pierwszym telefonem z aparatem jest pochodzący z listopada 2000 r. model Sharp J-SH04, który otrzymał 0,11-megapikselowy sensor. Nieco wcześniej własne pomysły próbowała przemycić na rynek Kyocera, która najpierw umieściła dodatkowy moduł z kamerką, a potem zaimplementowała go bezpośrednio w telefonie.
Warto też wspomnieć o modelu Samsung SCH-V200, który zadebiutował w czerwcu 2000 r., a więc na kilka miesięcy przed urządzeniem Sharpa. Telefon miał aparat z 0,35-megapikselowym czujnikiem, ale jego oprogramowanie nie zostało połączone i był to tak naprawdę osobny moduł, który umieszczono w tej samej obudowie.
Pierwsze telefony z aparatami były sprzedawane w Korei Południowej i Japonii, ale Europejczycy nie chcieli być gorsi i w 2001 r. debiutuje Nokia 7650 z aparatem 0,3 MP. Na dostępność tego sprzętu w Polsce musieliśmy nieco poczekać, bo jego premiera nad Wisłą odbyła się w 2002 r.
Warto mieć na uwadze, że nieco wcześniej Nokia próbowała na rynek przemycić inne rozwiązania, które też poniekąd można powiązać z fotografią mobilną. Model 9110 z 1999 r. "potrafił" przez podczerwień importować zdjęcia pochodzące z aparatów cyfrowych Sony oraz Casio, a potem można je było przesłać poprzez e-mail.
Przez kolejne lata na rynku staje się to pomału standardem i proste aparaty fotograficzne stają się nieodłącznym elementem telefonów komórkowych. W 2007 r. debiutuje pierwszy iPhone, a niedługo po nim na rynek trafia HTC Dream z Androidem stworzonym przez Google. Pomału nadchodzi nowa era, która sprawiła, że z rynku zaczynają znikać popularne "kompakty", czyli niewielkie aparaty cyfrowe.
Oba telefony zapoczątkowały erę smartfonów, gdzie mobilna fotografia zaczęła się rozwijać. Producenci urządzeń zaczęli ścigać się w implementacji coraz to nowszych rozwiązań, które miały na celu pozwolić na robienie lepszych zdjęć. Pojawiają się lampy błyskowe i dwa, a potem trzy obiektywy itd. Coraz większe znaczenie zaczynają odgrywać algorytmy i sztuczna inteligencja, co ma na celu uzyskiwanie lepszych efektów. Dziś już nikogo nie dziwi obecność czterech obiektywów czy rozwiązań, które oferują zmienne światło przysłony.
Warto też poświęcić moment na przypomnienie sobie początków selfie, które dziś są nieodłącznym elementem fotografii mobilnej. Wbrew pozorom nie jest to "wynalazek" z czasów smartfonów, a nieco starszy.
Już w 2003 r. na rynek trafia Motorola A820, czyli telefon komórkowy, który ma obracany aparat. W ten sposób użytkownikom znacząco ułatwiono robienie zdjęć sobie. Potem odbywa się debiut modeli Samsung SGH-V200 oraz LG A7150. Dwie dekady później smartfony bez kamerki do selfie nie mają racji bytu.
***
Co myślisz o pracy redakcji Geekweeka? Oceń nas! Twoje zdanie ma dla nas znaczenie.
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 90 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Geekweek na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!