Największy okręt podwodny świata wraca do służby?

Opóźnienia we wdrażaniu najnowszych, strategicznych okrętów podwodnych typu Boriej mogą spowodować, że Rosjanie zaczną ponownie wprowadzać do służby patrolowej swój jedyny sprawny „krążownik podwodny” typu Akuła (według NATO typu Typhoon) o nazwie „Dmitrij Donskoj”.

Okręt typu Akuła (według NATO typu Typhoon) „Dmitrij Donskoj”
Okręt typu Akuła (według NATO typu Typhoon) „Dmitrij Donskoj”AFP

Ten ogromny okręt o wyporności podwodnej 48000 ton był po wycofaniu ze służby operacyjnej wykorzystywany w celach badawczych, przede wszystkim jako platforma testowa dla najnowszych rakiet balistycznych. Obecnie są to pociski typu R-30 Buława, które mają być na wyposażeniu nowych, rosyjskich strategicznych okrętów podwodnych projektu 955 typu Boriej.  Z tego powodu stacjonujący na co dzień w Siewierodwińsku „Dmitrij Donskoj” jest utrzymywany w sprawności technicznej i okresowo wysyłany na morze. Ostatni zarejestrowany powrót do bazy odnotowano 16 lipca br. I nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że okręt ten opuścił port 26 czerwca br., a więc przebywał na morzu 20 dni. Co więcej, ten długi rejs Akuły nie był związany z testowym odpaleniem rakiety Buława...  Dziwna misja starej Akuły  Budowa okrętu „Dmitrij Donskoj” rozpoczęła się w 1976 r., co oznacza, że mamy do czynienia z prawie czterdziestoletnią konstrukcją. Utrzymanie w sprawności tak ogromnej i skomplikowanej jednostki jest bardzo trudne (większość części zamiennych nie jest już produkowana) i w przypadku jednostki testowej obejmowałoby tylko najważniejsze systemy pokładowe. Dlatego nawet przy testach rakiet rejsy skracano do minimum i dbano o liczną i silną osłonę ratowniczą.  Dwudziestodniowy rejs oznacza, że systemy pokładowe muszą być sprawne w znacznie większym zakresie niż na jednostce badawczej. Samo zaokrętowanie załogi liczącej 160 osób stanowi wyzwanie, nie mówiąc o zapewnieniu na tak długi czas bezpieczeństwa starej instalacji dwóch reaktorów atomowych.  Dlatego specjaliści podejrzewają, że Rosjanie usprawnili okręt i chcą nim zapewnić lukę, jaka pojawia się w ich starzejącej się, strategicznej flocie podwodnej. I nie ma tu znaczenia, że elektroniczne wyposażenie Akuły jest przestarzałe. Najważniejszy jest to, że może ona przenosić 20 rakiet balistycznych.  W tym kontekście nie jest również pewne, co się stanie z dwoma innymi okrętami projektu 941, które oczekują na spisanie: „Siewierstal” i „Archangielsk”. Może się bowiem zdarzyć, że i one zostaną w jakiś sposób przywrócone do działań – chociażby tylko jako portowa wyrzutnia rakiet balistycznych (choć dużym problemem jest brak rakiet).  Przypomnijmy, że jeszcze w 2010 r, dowódca marynarki wojennej Rosji poinformował o planach pozostawieniu w służbie dwóch takich okrętów do 2019 r. Jednak w tym samym roku doszło do podpisania pomiędzy Stanami Zjednoczonymi i Rosją traktatu o redukcji strategicznych zbrojeń ofensywnych (START-3), który ograniczał liczbę rozmieszczonych głowic jądrowych z każdej strony do 1550. Tymczasem każdy okręt podwodny typu Akuła był w stanie przenosić nawet 200 głowic i z części z nich Rosja musiała po prostu zrezygnować. Trzy jednostki projektu 941 zostały więc wycofywane i pocięte na części. Teraz Rosjanie mogą zmienić zdanie i próbować ponownie uruchomić pozostałe trzy okręty.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas