Nie tego uczyli nas w szkole

"Park Jurajski" nas okłamał. Jakie naprawdę były dinozaury?

​Steven Spielberg nas okłamał. Ogromne bestie, ożywione w 1993 r. dzięki rewolucyjnym (i do dziś imponującym) efektom specjalnym “Parku Jurajskiego" w rzeczywistości niezbyt przypominały wizje reżysera. Choć, być może, były jeszcze bardziej efektowne. Tylko czy velociraptor z kolorowym ogonem rajskiego ptaka byłby aż tak skuteczny jako czarny charakter w horrorze?

Ostatnie lata przyniosły prawdziwą rewolucję w tym, co wiemy o dinozaurach. Nie tylko hollywoodzkie wizje, ale i wiedza z podręczników szkolnych sprzed dwóch czy trzech dekad wymagają gruntownej rewizji. 

Tęczowe olbrzymy

Przy całym bogactwie ich kształtów, zachowań, rozmiarów, pod jednym względem dinozaury zawsze były przedstawiane w najnudniejszy możliwy sposób. Miały całą gamę kolorów płodów rolnych, od ziemniaczanego brązu po zieleń awokado. Tymczasem wystarczy rozejrzeć się wokół, żeby zobaczyć, że przyroda ma o wiele większy talent plastyczny. Od pomarańczowych, pasiastych tygrysów, przez tęczowe pióra ptaków po czarno-biały kamuflaż zebry. Kolor może nawet bardziej niż rozmiar czy kształt determinuje to, jak postrzegamy inne żywe istoty. Dlaczego dinozaury miałyby być nudniejsze?

Reklama

Najnowsze badania jasno pokazują, że wcale nie były. Choć odnalezienie śladów koloru w liczących miliony lat skamieniałościach wydawało się kompletną mrzonką, w ostatnich latach naukowcom udało się opracować wiele technik, które powoli przywracają pradawnym zwierzętom ich barwy. 

To bardzo rudny proces i wymaga sporej dozy szczęścia. Żeby ustalić barwy pradawnych zwierząt, przede wszystkim musimy być w stanie przeanalizować ich skórę, owłosienie czy pióra. A odciski skóry czy piór są znajdowane na mniej, niż jednym procencie skamieniałości. 

U dzisiejszych zwierząt kolory powstają wskutek jednego z dwóch procesów. Albo dzięki pigmentom zawartym w skórze, włosach czy upierzeniu - melaniny odpowiadają za czernie i brązy, karotenoidy za jasne czerwienie i żółcie a porfiryny za zleleń, czerwień i kolor niebieski - albo dzięki specjalnym mikrostrukturom rozpraszającym światło i nadającym mu odpowiedni kolor. 

W ostatnich latach naukowcy nauczyli się odnajdować w skamieniałościach ślady melaniny oraz, w pewnych sytuacjach, struktur nadających zwierzętom kolory. Skutkiem tych badań jest seria rekonstrukcji przywracających dinozaurom ich dawne barwy. I tak, w 2010 r. dwa zespoły opublikowały wyniki badań przypominającego ptaki dinozaura Anchiornis huxleyi, który okazał się być pokryty czarno-białym upierzeniem podobnym do sroki. Jego głowę zdobił czub czerwonych piór. Z kolei niewielki, wiewiórkowaty Sinosauropteryx prima okazał się być rudobrązowy z ogonem w charakterystyczne paski. 

Badanie koloru to nie tylko kwestia estetyczna. Ubarwienie daje nam zupełnie nowy wgląd w życie pradawnych zwierząt. Zwierzęta wykorzystują ubarwienie do kamuflażu lub do reklamy. Kolor może być sygnałem społecznym dla innych zwierząt własnego gatunku albo ostrzeżeniem dla potencjalnych drapieżników. Kolor wreszcie mówi nam wiele o stylu życia zwierzęcia i jego środowisku. 

Przykładowo, niewielki, wyposażony w cztery skrzydła Microraptor był uważany przez naukowców za gatunek nocny, bo miał wyjątkowo duże oczy. Ale najnowsze badania pokazały, że dinozaur miał połyskliwe, opalizujące pióra podobne do piór szpaka - a takiego upierzenia nie ma żadne znane współczesne zwierzę o nocnym trybie życia. 

Z kolei niewielki roślinożerny Psittacosaurus, opancerzony dinozaur przypominający małego, bezrogiego triceratopsa, okazał się posiadać bardzo charakterystyczny kamuflaż. Miał ciemny, brązowy grzbiet i bardzo jasne podbrzusze. Takie ubarwienie może świadczyć o tym, że jego naturalnym środowiskiem były pokryte gęstą koroną liści lasy, gdzie było mnóstwo cienia, w którym można było się ukryć przed drapieżnikami. 

Wciąż jednak nie mamy pełnej palety kolorów świata sprzed milionów lat. Naukowcy wciąż pracują nad technikami, które pozwoliłyby odtworzyć kolory żółte czy niebieskie. Ale już teraz przestaliśmy patrzeć na dinozaury przez pryzmat kolorów buraka. 

Ryczały jak... gołębie?

A skoro jesteśmy przy wrażeniach artystycznych, to, jak postrzegamy talenty wokalne dinozaurów także przeszło w ostatnich latach sporą ewolucję. 

Wracając do “Parku Jurajskiego", główny projektant dźwięków filmu, Gary Rydstrom, stworzył filmowe ryki i zawołania wskrzeszonych zwierząt posługując się współczesnymi odpowiednikami. Odgłosy raptorów były przetworzonymi sykami gęsi, a ryk tyranozaura był mieszanką zawołań słoniątka, fuknięć tygrysa i gulgotania aligatora. 

W rzeczywistości dźwięki wydawane przez dinozaury byłyby zapewne o wiele bardziej osobliwe. 

Ryki w zasadzie odpadają - dinozaury zapewne nie miały strun głosowych. Zamiast tego, mogły posługiwać się odgłosami podobnymi do tych, z jakich znani są ich najbliżsi krewni - ptaki i krokodyle. Odgłosem najbardziej podobnym do zawołania dinozaura może być... gruchanie gołębia. 

Według opublikowanych niedawno badań, dinozaurze odgłosy mogły być tzw. “wokalizacjami przy zamkniętych ustach". W przeciwieństwie do wysokich treli wróbli czy kanarków, takie wokalizacje to zazwyczaj niskie, dudniące dźwięki wzmacniane przez worki z powietrzem w ciele zwierzęcia. 

Takimi dźwiękami posługują się dziś ptaki o stosunkowo masywnych ciałach, takie jak strusie, kazuary czy gołębie. Ptaki o lżejszej budowie zazwyczaj śpiewają. Masywniejsze - pohukują i dudnią. 

Problemem w precyzyjnym ustaleniu tego, jak brzmiały dinozaurze okrzyki jest to, że za dźwięki odpowiadają zazwyczaj miękkie organy, które niemal nigdy nie zachowują się w procesie powstawania skamieniałości. 

Puchate drapieżniki

Podobieństwo do ptaków było tym większe, że dinozaury zapewne były opierzone. Niemal na pewno mniejsze gatunki, takie jak raptory, były pokryte gęstym upierzeniem, które pozwalało im kontrolować temperaturę ciała i jednocześnie dawało inne możliwości - od efektownych ogonów wykorzystywanych do przyciągania uwagi płci przeciwnej, po skrzydła pomagające szybować między drzewami czy wykonywać gwałtowne zwroty w biegu. 

O ile jednak upierzenie małych i średnich dinozaurów nie wywołuje już dziś żadnych kontrowersji, o tyle otwartą kwestią jest to, czy puchaty był np. T-rex. Wiemy, że jego przodkowie i krewniacy byli upierzeni, gęste pióra miały także świeżo wyklute t-rexiątka. Ale nie wiadomo, czy także dojrzałe tyranozaury wyglądały jak gigantyczne indyki. 

Jedną z możliwości jest to, że choć większość ich ciał była upierzenia pozbawiona - zamiast tego miałyby być pokryte skórą przypominającą skórę żółwia - to zachowały przynajmniej kilka pierzastych elementów wykorzystywanych choćby podczas godów. Na przykład kolorowe irokezy czy ogony. 

Taniec dinozaura

Dinozaury pohukiwały, popisywały się upierzeniem, ale także... tańczyły. Według paleontologów, którzy badali ogromne, charakterystyczne zadrapania w skałach stanu Kolorado, są one śladem po dinozaurzej grze wstępnej - pozostałością po tańcu godowym ogromnych drapieżników.  

"To pierwszy fizyczny dowód na rytuały godowe dinozaurów" mówił w 2016 r. autor badania Martin Lockley. "Miały pióra, grzebienie i dobry wzrok. Wiemy, ze były bardzo wizualnymi stworzeniami, ale dotąd nie było fizycznych dowodów na to, że dokonywały tego rodzaju pokazów"

Około 50 śladów zadrapań o długości nawet 2 metrów znaleziono w nieregularnych skupiskach na 100-metrowej piaskowcowej skale. Naukowcy porównują to znalezisko do tokowiska głuszców - ptaki na wiosnę spotykają się w jednym miejscu. Samce tańczą, a samice wybierają spośród nich najatrakcyjniejszego partnera. 

"Ptaki mają ceremonie związane z miłością i walką" mówil Lockley. "Są bardzo energiczne i nie mają żadnych ograniczeń, jeśli idzie o popisy". Ślady mają być dowodem na to, że miłosne rytuały powstały na długo przed współczesnymi ptakami. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: dinozaury | park jurajski | Wojciech Brzeziński
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama