Narzędzie AI od Google pozwala usunąć znak wodny ze zdjęcia. To legalne?

Generatywna sztuczna inteligencja, zwłaszcza ta od czołowych producentów, z założenia ma służyć dobrym celom i działać zgodnie z prawem. Czasem jednak daje się wmanipulować w rzeczy, których teoretycznie nie powinna robić. Nowe narzędzie do generowania obrazów AI od Google, Gemini Flash 2.0, bez trudu usuwa znak wodny ze zdjęć chronionych prawem autorskim. To nie jedyne narzędzie AI, które to potrafi.

Sztuczna inteligencja Google bez trudu usunie znak wodny ze zdjęcia
Sztuczna inteligencja Google bez trudu usunie znak wodny ze zdjęcia123RF/PICSEL

Nie dość, że są trenowane na cudzej własności intelektualnej i ocierają się o plagiat, to jeszcze usuwają znak wodny informujący o prawach autorskich. Twórcy sztucznej inteligencji posuwają się daleko w rozwoju swoich generatywnych modeli, jednocześnie mówiąc coś o dobru ludzkości i działaniu w granicach prawa. Tylko gdzie leży granica?

Jak usunąć znak wodny ze zdjęcia? Te narzędzia to potrafią

Gemini Flash 2.0 jest w stanie usunąć znak wodny ze zdjęcia chronionego prawem autorskim. Model jest rozwijany na etapie "eksperymentalnym" i dostępny jedynie dla deweloperów. Wystarczy wprowadzić odpowiedni prompt (instrukcję), a narzędzie AI zajmie się resztą. To jednak nie pierwsza aplikacja, która to potrafi. Funkcja usuwania obiektu i wypełnienia tego miejsca, uwzględniając otoczenie, znana jest od lat w Adobe Photoshop. Wymaga ona jednak ręcznego zaznaczenia obiektu i średnio radzi sobie z nieregularnymi kształtami. Niektóre znaki wodne wyglądają jak esy-floresy i rozciągają się na całym obszarze zdjęcia. Klasyczne narzędzie Photoshopa "Wypełnij z uwzględnieniem zawartości" sobie z tym nie poradzi. Co innego AI.

Nowoczesne narzędzia graficzne AI, takie jak choćby generatywne wypełnianie w aplikacji Paint na Windows (tak, tej samej, która przez wiele lat była dość prymitywnym programem), podchodzą do zadania dużo bardziej inteligentnie. Nie powielają jedynie tła z prostym uwzględnieniem powtarzających się wzorców, ale wykorzystują zaawansowane algorytmy sztucznej inteligencji. Efekt jest więc nieporównywalnie lepszy. Takie funkcje dodają do swoich produktów m.in. Adobe i Apple Intelligence. Ten ostatni wprowadził na kompatybilne urządzenia iOS i macOS narzędzie "Clean up".

Generatywna AI nie zawsze szanuje prawo

Duże, zamknięte modele generatywne i językowe od Google czy Apple mają nałożone specjalne ograniczenia, które powstrzymują je od tworzenia treści, które mogłyby być nieodpowiednie, szkodliwe czy nielegalne. Przykładowo model Dall-E nie będzie generował obrazów z postaciami chronionymi prawem autorskim, a Microsoft pozwał grupę osób, które nadużywały jego narzędzia, aby wygenerować zawartość dla dorosłych. Jest więc zapewne tylko kwestią czasu, nim Google podejmie próbę ograniczenia możliwości usuwania znaków wodnych w Gemini Flash 2.0.

Zupełnie inaczej wygląda to w przypadku modeli Open Source, czyli o otwartym kodzie źródłowym. Pozwala to użytkownikom dowolnie zmieniać kod i modyfikować program według swoich upodobań. Stąd też szemrane treści generowane przez AI. Z drugiej strony modele szanowanych wydawców nie są całkowicie odporne na manipulacje. Odpowiednio zaprojektowane prompty są w stanie skłonić je do zignorowania blokad, ujawniania tajemnic o własnej konstrukcji, generowania kluczy licencyjnych i nie tylko. Gdy tylko twórcy się o tym dowiadują, wzmacniają zabezpieczenia, ale przypomina to wyścig zbrojeń znany z obszaru cyberbezpieczeństwa. Gdy tylko pojawiają się nowe zabezpieczenia, hakerzy znajdują nowe luki.

Co szczególnie zabawne, Google nakłada własny znak wodny na obrazy zmodyfikowane lub wygenerowane przez AI. Ma to pomóc uzmysłowić odbiorcą, że mają do czynienia ze sztucznie wytworzoną lub przerobioną grafiką. To dość ironiczna alegoria działania GenAI: usuń cudze autorstwo i nałóż symbol własnego.

Jak ugotować idealne jajko? Naukowcy opracowali przepis© 2025 Associated Press