Przyszłość pola bitwy

Amerykański arsenał w norweskich jaskiniach

W sześciu klimatyzowanych jaskiniach niedaleko Trondheim znajduje się ogromny arsenał amerykańskiej broni, w tym czołgów, amfibii i transporterów opancerzonych. W razie konieczności będą one nieocenionym wsparciem dla sił NATO na północy Europy.

Jeszcze do niedawna w jaskiniach pod Trondheim można było znaleźć transportery opancerzone, ciężarówki oraz zapasy paliwa i amunicji. Jednak od początku sierpnia bieżącego roku są one zastępowane i uzupełnianie przez nowy cięższy sprzęt - czołgi M1A1 Abrams, opancerzone pojazdy desantowe AAV-7, Humvee oraz kołowe bojowe wozy piechoty LAV-25. Jaskinie mogą pomieścić w sumie ponad 400 pojazdów i 350 skrzyń z wyposażeniem.

Business Insider donosi, że w ostatnim transporcie do Norwegii płyną właśnie 72-tonowe M1 Assault Breacher Vehicle (ABV) - pojazdy bazujące na M1 Abrams. Pojazd taki służy do rozminowywania dróg, a jego "pług" może zostać wysunięty nawet na 150 metrów, aby bezpiecznie usuwać urządzenia wyposażone w materiały wybuchowe.

Reklama

Co w Norwegii robi Korpus Piechoty Morskiej?

Na mocy umowy z Siłami Zbrojnymi USA, podpisanej w 1981 i przedłużonej w 2006 roku, sześć jaskiń i dwa lotniska na terenie Norwegii stały się tymczasowym magazynem amerykańskiego sprzętu wojskowego. Jest on przeznaczony dla brygady ekspedycyjnej US Marines, która w razie zagrożenia miałaby stanowić wsparcie dla sił NATO.

W latach 2008-2012 Norwegia była jednym z największych światowych importerów broni. Dodatkowo współpracuje ze Stanami Zjednoczonymi przy ważnych projektach wojskowych, m.in. wielozadaniowym myśliwcu F-35. Chęć skutecznego zabezpieczenia swoich najważniejszych interesów uczyniła z Norwegii jedno z najlepiej uzbrojonych państw należących do NATO.

Skąd decyzja o nowym sprzęcie?

W czasach zimnej wojny obecność takiego odstraszającego arsenału miała dla Norwegów duże znaczenie. W razie konfliktu zbrojnego z ZSRR jednostki stacjonujące w jaskiniach można było łatwo przerzucić aż pod granicę ZSRR lub do Finlandii czy Szwecji.

Amerykanie stacjonujący w Norwegii mogli także bronić samego strategicznie położonego miasta. Później baza w Trondheim mogła wydawać się jedynie reliktem zimnej wojny.

Do czasu, ponieważ ostatnie wydarzenia rozgrywające się za naszą wschodnią granicą można uznać za bezpośredni powód, dla którego Korpus Piechoty Morskiej wymienia sprzęt znajdujący się w Trondheim. Oficjalnie USA oczywiście twierdzi, że "zmiana warty" nie ma nic wspólnego z sytuacją na Ukrainie...

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: marines
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy