Śmieci przestaną spadać nam na głowy? Firma sprzątająca już leci
Amerykański startup Rogue Space Systems chce przy pomocy rakiet SpaceX i United Launch Alliance (ULA) wysłać w kosmos cztery rodzaje robotów, których zadaniem będzie m.in. naprawa satelitów i pozbywanie się stanowiących coraz większy problem kosmicznych śmieci.
Kosmiczne śmieci stały się w ostatnich latach ogromnym problemem i to nie tylko dla branży zajmującej się lotami w kosmos, ale i nas wszystkich, bo część z nich spada przecież na Ziemię - warto tu przypomnieć choćby o fragmentach chińskiej rakiety Długi Marsz 5B, które spadły na Borneo albo częściach statku kosmicznego SpaceX znajdowanych w Australii. Te, które pozostają w przestrzeni kosmicznej, zagrażają zaś bezpieczeństwu misji kosmicznych, zarówno drogim instrumentom naukowym, jak i astronautom, dlatego coraz częściej słyszymy o planach sprzątania ziemskiej orbity.
Roboty Rogue Space Systems będą sprzątać kosmos
Najnowszy z nich przedstawił amerykański startup Rogue Space Systems, który chce przy pomocy rakiet SpaceX i United Launch Alliance (ULA) już na początku przyszłego roku wysłać w kosmos cztery rodzaje robotów o różnym przeznaczeniu, z których jeden zostanie oddelegowany do sprzątania kosmicznych śmieci. CEO firmy, Jeromy Grimmett, podkreśla w wypowiedzi dla Business Insidera, że to jedyny skuteczny sposób, dlatego od dłuższego czasu przygotowują odpowiednie konstrukcje.
Rozmieszczamy te rakiety na całym świecie. To zaczyna przewyższać naszą zdolność sprzątania po sobie
Barry, Laura, Charlie i Fred, czyli czterej kosmiczni muszkieterowie
Pierwsze egzemplarze robotów polecą w kosmos w lutym przyszłego roku na pokładzie rakiet SpaceX, a Rogue Space Systems zarezerwowało już dwa potrzebne starty (po 2 roboty na start). O jakich modelach konkretnie mowa? Barry, Laura, Charlie i Fred - pierwszy z wymienionych będzie też pierwszym, który zostanie oddelegowany do służby w kosmosie, a jego zadaniem będzie monitorowanie obiektów oraz rozmieszczanie ich za pomocą satelitów.
Kolejne modele to Laura i Charlie, z którymi producent wiąże największe nadzieje, bo mowa o robotach zaprojektowanych w celu przeprowadzania diagnostyki i działań na innych obiektach oraz satelitach na orbicie.
Najciekawiej zapowiada się jednak ważący 325 kilogramów Fred, który zostanie wyposażony w cztery robotyczne ramiona, zdolne do przesuwania innych obiektów w kosmosie. Robot będzie w stanie przyczepić do wybranych obiektów swoiste "smycze", a następnie ściągnąć je w odpowiednim kierunku, by śmieci spłonęły w atmosferze. Zdaniem producenta proces ten znacznie przyspiesza oczyszczanie orbity, bo śmieci przestaną latami dryfować w kosmosie, stwarzając zagrożenie dla kolejnych lotów.
Przypominamy też, że na początku lutego inna firma, a mianowicie E-Space, prowadzone przez założyciela OneWeb, czyli jedynej obecnie konkurencji Starlink w zakresie internetu satelitarnego, poinformowała o otrzymaniu finansowania umożliwiającego wysłanie w kosmos pierwszej porcji satelitów komunikacyjno-czyszczących, więc już niedługo w kosmosie może pojawić się więcej "robo-śmieciarek".