Netflix to przeszłość, powitajcie Streamberry. Koszmar fanów "Black Mirror"
Niedawno, bo 15 czerwca 2023 roku, premierę miał 6 już sezon popularnego serialu "Black Mirror", czy też w wersji polskiej: "Czarne lustro". Ci, którzy już wcześniej widzieli produkcję, wiedzą zapewne, że zdecydowanie nie bierze ona jeńców, wykorzystuje wszelkie, nawet najgłębiej skrywane przez nas obawy i przenosi je na ekrany. Netflix zapowiadał, że nowy sezon będzie jeszcze bardziej zaskakujący i nieprzewidywalny. I cóż, obietnicę, zdaje się, dotrzymał. "Czarne lustro" poszło o krok dalej — oto Streamberry.
Prawdopodobnie każdy z nas chciał kiedyś wystąpić na wielkim ekranie. To właśnie na nas padać miały światła reflektorów, nasze nazwisko pojawiało się jako pierwsze, prezentowało przecież aktora odgrywającego główną rolę. Choć jest to wyobrażenie raczej egocentryczne, to hej, każdemu zdarza się marzyć.
Gdy jednak myśleliśmy o tego typu wizji, serial czy film, w jakim mieliśmy wystąpić, zapewne nie przedstawiał nas ze złej strony. Po co? W końcu sami dostatecznie często się krytykujemy, cały świat nie musi wiedzieć, że coś nam nie wyszło (zwłaszcza jeśli chodzi o całe życie).
Byłoby to dość niezręczne, gdybyśmy na ekranie, przeglądając swoją ulubioną platformę streamingową, zobaczyli własną twarz z nazwą serialu głoszącą, że jesteśmy okropni. Coś takiego przeżyła główna bohaterka pierwszego odcinka 6 sezonu "Czarne lustro". Joan szybko przekonała się, że naszemu okropnemu obliczu nie pomoże nawet odgrywająca nas Salma Hayek.
"Z niczym nie da się aż tak utożsamić" — a czy Ty jesteś okropny?
Chcielibyście, żeby i wam przytrafiło się coś takiego jak Joan? Pewnie nie, ale Netflixowi to nie przeszkadza.
Platforma postanowiła wyjść poza ramy serialu, a w internecie pojawiły się dwie strony internetowe, które z pewnością przykują uwagę fanów produkcji.
Jedna z nich to Streamberry, którego możemy kojarzyć z "Czarnego lustra" — to w końcu ulubiona platforma streamingowa bohaterów pierwszego odcinka, która łudząco przypomina znanego nam Netflixa. Możemy na niej zrobić niewiele, kafelki odsyłają nas do serialu na Netflixie, ale naszą uwagę zdecydowanie przyciągnie coś innego.
Grafika z zamazaną twarzą jasno sugeruje, że niezależnie od tego, jak mamy na imię, również możemy być okropni i stać się "gwiazdą show".
Gdy przejdziemy na stronę youareawful poprzez kliknięcie przycisku "Make Me Awful", możemy "zarejestrować się" w usłudze. Będziemy poproszeni o podanie swojego imienia oraz wgranie zdjęcia profilowego — tylko uwaga. Na ekranie wyświetli nam się informacja, że zdjęcie może trafić na billboard. Wszelkie dane przesyłamy więc na własną odpowiedzialność i pamiętajcie, że... lepiej czytać regulaminy serwisów.