Akcja ratunkowa na Broad Peaku z wykorzystaniem drona
Przed paroma dniami Rick Allen zaginął podczas wspinaczki na Broad Peaku. Towarzyszący mu alpiniści spodziewali się najgorszego. Szczęśliwie Brytyjczyk przeżył upadek, a następnie został odnaleziony przez kolegów. Spory wkład w udany przebieg akcji ratunkowej miał Bartosz Bargiel, który pierwszy dotarł do poszkodowanego… dronem.
Rick Allen przybył pod mierzący 8051 m n.p.m. Broad Peak w czteroosobowym zespole. Oprócz niego znaleźli się w nim: Standa Vrba, Sandy Allan i Kacper Tekieli. Międzynarodowa ekipa postawiła sobie bardzo ambitny cel - wytyczenie nowej drogi na dwunastą najwyższą górę świata.
Obawiali się najgorszego
W trakcie aklimatyzacji na drodze normalnej doszło do wypadku. 9 lipca grupa straciła kontakt ze schodzącym z wierzchołka Rickiem Allenem. Wspinacze spodziewali się najgorszego. Na szczęście kolejnego dnia Brytyjczyk się odnalazł, a właściwie został dostrzeżony przez teleskop z obozu Polaków, stacjonujących pod sąsiadującym z Broad Peakiem K2.
"Nad ranem 10 lipca przyszedł do nas kucharz z sąsiedniej bazy i obserwował góry przez nasz teleskop. Zauważył Ricka na zboczach Broad Peaku, na wielkim seraku niedaleko krawędzi, która urywała się dwukilometrową ścianą. Rick miał szczęście, że nią nie spadł, bo zjechał 300 metrów ze ścieżki prowadzącej do obozu III" - relacjonował w rozmowie z portalem Wspinanie.pl Bartosz Bargiel.
Jego brat - Andrzej Bargiel - przygotowuje się obecnie do drugiej próby zjechania na nartach z K2. To dlatego polska ekipa była w bazie i mogła przyłączyć się do akcji ratunkowej.
Punktowa akcja ratunkowa
"Na początku myśleliśmy, że nie żyje, bo się nie ruszał. Ale po jakimś czasie zauważyliśmy, że je śnieg i wyciąga coś z plecaka. Obserwowaliśmy go. (...) Około południa podleciałem do niego dronem i zrobiłem zdjęcie bardzo blisko, dzieli czemu udało mi się ustalić jego koordynaty oraz wysokość, na której był, gdyż dron łączy się z satelitami" - tłumaczył Bartosz Bargiel, kwalifikowany operator drona.
Później sprawy potoczyły się szybko: Piotr Pawlus pobiegł do bazy pod Broad Peakiem, żeby zainicjować akcję ratunkową dla żyjącego wspinacza. Ustalono, kto jest w obozie trzecim, a następnie wysłano te osoby (Fredrik Strang, David Roeske i Tenji Sherpa) w kierunku Ricka Allena.
Relacja za PlanetMountain.com:
"Sandy z pomocą Andrzeja Bargiela i jego brata Bartka i ich drona naprowadził ratowników do Ricka około 19:30. Było ciemno, kiedy razem dotarli do obozu III. Rick wrócił bezpiecznie do bazy 12 lipca dzięki wsparciu Dana Mazura i jego Szerpów. Po przebadaniu przez lekarza Rick czuje się w porządku, nabawił się tylko kilku powierzchownych skaleczeń i odmrożeń."
Uratowany szczęśliwie wspinacz podziękował wszystkim ludziom, którzy wzięli udział w akcji ratunkowej, w tym kolegom z wyprawy, innym ekspedycjom, które ruszyły mu z pomocą i - oczywiście - Polakom z zespołu Andrzeja Bargiela.
Na szczególne słowa uznania zapracowali wszyscy, ale trudno nie wyróżnić umiejętności Bartosza Bargiela. Nie ma cienia przesady w stwierdzeniu, że operacja z wykorzystaniem drona na tak znacznej wysokości z pewnością przejdzie do historii alpinizmu.
Uwierzył, że przeżyje
"To było niesamowite, bo mój młodszy brat użył drona, wyleciał na wysokość 7300 metrów do poszkodowanego, dał mu wiarę, że ktoś wie, że on tam jest. Naprowadzał go dronem przez ciąg szczelin" - skomentował w rozmowie z RMF FM Andrzej Bargiel.
Warto dodać, że Bartosz Bargiel przede wszystkim zabrał ze sobą na K2 drona z dwóch powodów - żeby pomóc bratu, dostarczając mu informacji na temat warunków panujących na górze, a także do wykonania zdjęć z wyprawy.
P.S. Niestety na wypadku Ricka Allena nie wyczerpał się limit pecha wyprawy na Broad Peak. Standa Vrba podczas wspinaczki z Kacprem Tekielim został silnie uderzony kamieniem w nogę. Doszło do poważnego rozcięcia i kolejnej - na szczęście również udanej - akcji ratunkowej.