Bruce Lee żyje i nazywa się Abbas Alizada

"Chcę zostać mistrzem we własnym kraju i gwiazdą Hollywood" - mówi dwudziestoletni Afgańczyk, który z dnia na dzień stał się gwiazdą internetu. Poznajcie mężczyznę, który nie tylko wygląda, ale i porusza się jak legendarny "smok".

Abbas Alizada, czyli "Afgański Bruce Lee" - nowa gwiazda internetu
Abbas Alizada, czyli "Afgański Bruce Lee" - nowa gwiazda internetumateriały prasowe

Fotografie, które tu widzicie, nie są archiwalnymi zdjęciami Bruce Lee. Na wszystkich widnieje Abbas Alizada z Kabulu, "klon" pamiętnego aktora z Hong Kongu. Zamieszczane przez niego fotki stylizowane na kadry z klasyków kina kopanego stały się lokalną sensacją. Nie trzeba było długo czekać, aby dzięki internetowi dowiedział się o nich cały świat.

Opustoszały pałac Darul Aman na przedmieściach stolicy Afganistanu. To na jego murach dwa razy w tygodniu Abbas ćwiczy sztuki walki. Podobnie jak jego mistrz, nieżyjący już od czterdziestu lat Lee, jego ulubionym narzędziem jest nunczako.

Treningi Abbasa przyciągają tłumy gapiów. Chłopak robi pompki, odpychając się od ziemi na samych palcach. Salta w przód i w tył też nie stanowią dla niego problemu. Czasami dołącza do niego kolega, wtedy szczęśliwcy mogą zobaczyć sparing wyglądający niczym scena z "Wejścia smoka".

Podobieństwo Afgańczyka do legendarnego aktora jest uderzające!materiały prasowe
Abbas wraz ze swoim przyjacielem odgrywają kultową już walkę z finału filmu "Droga smoka", w którym obok Bruce'a Lee wystąpił sam Chuck Norrismateriały prasowe

Co najlepsze, dwójka znajomych Alizada pilnuje, aby ani na chwilę nie przestał on wyglądać jak Bruce Lee - poprawiają jego włosy oraz ubranie odwzorowujące filmowe stylizacje.

"Afgański Bruce Lee" doszedł do tego wszystkiego własną ciężką pracą. Pochodzi z biednej rodziny i ma aż dziewięcioro rodzeństwa. Jego rodzice nie mogli pozwolić sobie na wysłanie syna do akademii Wushu. Los na szczęście uśmiechnął się do niego. Jeden z trenerów za darmo zdecydował się wziąć chłopaka pod swoje skrzydła i nauczyć go tajników sztuk walki. Opłaciło się. Alizada ma na swoim koncie już kilka wygranych turniejów.

Kabulski "karateka" jest świadom swojej sławy. Ma ogromną nadzieję, że dzięki niemu ludzie z Europy i innych części świata zaczną postrzegać Afganistan jako miejsce, w którym toczy się nie tylko wojna, ale i normalne życie.

- O Afganistanie mówi się tylko w kontekście konfliktu, a moja historia może być tą pozytywną - przekonuje Abbas Alizada.

Nie brakuje mu też dystansu do siebie. Na jego oficjalnym profilu Facebookowym możemy przeczytać, że pracuje on w... Kung Fu. Zupełnie jak jego mistrz.

Abbas Alizada ma nadzieję, że jego historia pokaże ludziom na całym świecie, iż Afganistan to nie tylko kraj opętany wojnąmateriały prasowe
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas