Buzłużdża - statek kosmiczny, którym przyleciał komunizm
Bułgaria. Szczyt Hadżi Dimityr znany bardziej jako Buzłudża. Niegdyś miejsce kojarzone z nierówną walką oddziału dowodzonego przez tamtejszego bohatera narodowego z wojskami osmańskimi. Obecnie ciągną tutaj miłośnicy tajemnic z całego świata. Wszystko za sprawą budynku przypominającego statek powietrzny, jakim na Ziemię mogła przylecieć obca cywilizacja.
Znajdujący się na wysokości 1441 metrów na poziomem morza obiekt nie ma jednak zbyt wiele wspólnego z teoriami spiskowymi. Gigantyczny, opuszczony ponad trzydzieści lat temu "spodek" to dawna siedziba... Bułgarskiej Partii Komunistycznej.
Zbudowano go w 1981 r. dla upamiętnienia odzyskania przez Bułgarię niepodległości w II połowie XIX w., jak i dla uhonorowania miejsca, w którym działacz rewolucyjny Dimityr Błagojew w tajemnicy stawiał fundamenty pod przyszłe ugrupowanie polityczne.
Budynek, którego łączna wysokość wynosi aż sto siedem metrów, to dzieło Georgija Stoiłowa i niemal 60 innych architektów i artystów, zakontraktowanych do wzniesienia najbardziej okazałej budowli w całej Bułgarii.
Budowa tego swoistego pomnika komunizmu, będącego jednocześnie salą kongresową i siedzibą głównej siły politycznej w kraju, zajęła siedem lat i pochłonęła 16 milionów bułgarskich lewów, co w przeliczeniu daje ponad 30 milionów złotych.
Za te pieniądze postawiono ogromny kompleks, łącznie z główną, wysoką na piętnaście metrów, okrągłą halą i licząca sobie aż 500 metrów kwadratowych mozaiką z podobiznami Marksa, Engelsa, Lenina i Todora Żiwkowa - I sekretarza Bułgarskiej Partii Komunistycznej. Kopułę pokryto aż trzydziestoma tonami miedzi, a czerwona gwiazda, będąca zwieńczeniem siedemdziesięciometrowej wieży, była trzykrotnie większa od tej, która "świeci" na Kremlu.
Żywot tej monumentalnej konstrukcji skończył się po... niecałych ośmiu latach. W 1989 r. zburzono mur berliński, dzięki czemu do Europy Wschodniej mógł wreszcie dotrzeć wiatr demokratycznych przemian. Okazały pomnik poprzedniego ustroju został opuszczony.
Obecnie "spodek" nadal zachwyca śmiałków, którzy odważą się zajrzeć do środka, choć mogą oni oglądać wyłącznie obiekt w stanie rozpadu. Władze Bułgarii nie mają środków ani na jego renowację, ani na rozbiórkę. Obecnie nikt nie chce już budować podobnych obiektów. O tym najlepiej przypomina napis: "Forget your past" namalowany czerwoną farbą nad wejściem do "spodka"...