Chciał tylko rozpalić grilla, mógł spłonąć żywcem

Ostrożności nigdy za wiele, kiedy mamy do czynienia z ogniem. Boleśnie przekonał się o tym pewien mieszkaniec przedmieść Sydney, który z poważnymi poparzeniami trafił do szpitala po zbyt brawurowej próbie… rozpalenia grilla.

Rodzinny grill o mały włos nie skończył się katastrofą
Rodzinny grill o mały włos nie skończył się katastrofąYouTube

Do zdarzenia doszło w niedzielę 1 kwietnia w Blaxlands Ridge, zlokalizowanym w północno-zachodniej części Sydney w Australii.

Sytuacja wymknęła się spod kontroli

Na opublikowanym w sieci filmiku widzimy mężczyznę, próbującego rozpalić grilla. Nie ma w tym jeszcze nic nadzwyczajnego. Sezon na potrawy z rusztu rozkwita i u nas, majówka za pasem, niedługo wielu z nas tak właśnie będzie spędzać wolne popołudnia.

W pewnym momencie sytuacja wymyka się jednak spod kontroli mistrza ceremonii. Po dodaniu łatwopalnej substancji omyłkowo (?) wziętej za podpałkę, z grilla bucha ogień, boleśnie parząc mężczyznę.

Pacjent wraca do zdrowia w szpitalu

Na szczęście udało mu się w porę odbiec od grilla i zdjąć koszulę. Według informacji lokalnych mediów, pacjent z poważnymi poparzeniami został przewieziony do szpitala. Powoli wraca do zdrowia.

Niech to będzie dla wszystkich nauczka, że z ogniem nie ma żartów, a najmniejszy błąd w doborze podpałki może kosztować nas zdrowie lub życie.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas