Ciemne chmury nad Facebookiem?

Ogólnoświatowy fenomen - tak można nazwać sieć społecznościową Facebook. Stał się on niemal drugim domem wielu nastolatków, popularnym narzędziem marketingowym i miejscem działania niezliczonych oszustów. Może właśnie to ostatnie sprawia, że na Zachodzie ludzie zaczynają odwracać się od tego portalu.

Czy ludzie odwrócą się od Facebooka?
Czy ludzie odwrócą się od Facebooka?AFP

Samobójstwo Facebooka

Likwidacja konta na Facebooku nie jest wcale prosta. W sekcji Ustawienia znajduje się wprawdzie pozycja "Dezaktywacja konta", ale jak pokazał nasz redakcyjny test, nawet po kliknięciu w nią po pewnym czasie można się ponownie zalogować. Konto zostaje zachowane w pierwotnej formie, łącznie ze wszystkimi znajomymi, aplikacjami i zdjęciami.

Wirtualne łzy

W trakcie procesu usuwania konta pojawiają się generowane przez serwis wiadomości ewidentnie stanowiące próbę manipulacji zniechęconym użytkownikiem, by zrezygnował z wykasowania swojego profilu. Na koniec pojawia się lista znajomych, którym z pewnością będzie nas brakowało...

Raj dla oszustów

Głównym problemem serwisu stali się jednak internetowi oszuści. Są to kwestie dużo poważniejsze niż infantylne tzw. łańcuszki, tak chętnie wysyłane przez użytkowników. Na Facebooku pojawiają się także strony, które obietnicami atrakcji lub promocji zachęcają użytkownika do wejścia lub kliknięcia, a następnie automatycznie zalewają jego komputer spamem lub infekuje wirusem. Zdarza się także, że strony takie służą pozyskiwaniu danych.

Mówienie o czarnych chmurach nad Facebookiem byłoby jednak przedwczesne. Dla wielu użytkowników jest to miejsce nie tylko na kontakt i rozmowy z przyjaciółmi, spędzają tam również wolny czas, często wydając pieniądze. Tylko w tym roku na społecznościowych grach on-line Faceboom zarobi ok. 1 mld dolarów. Więszość zysku pochodzi z reklam, użytkownicy wykupują też jednak tzw. Facebook Credits, dzięki którym płacą m.in. za uczestnictwo w grach.

W tym roku Facebook stanął przed kolejnym problemem: na rynku internetowym pojawiła się konkurencyjna sieć społecznościowa, wprowadzona przez Google. Za jej pomocą można m.in. prowadzić wideokonferencje, w których może uczestniczyć do 10 osób. Na Facebooku w podobny sposób mogą się ze sobą porozumiewać na razie tylko dwie osoby, ale założyciel i szef tej sieci zapowiedział rozwój usług w podobnym kierunku.

W tej dziedzinie Facebook z biegiem czasu radzi sobie coraz gorzej. Sześć lat temu ochrona danych osobowych na portalu znajdowała się na dobrym poziomie, teraz do informacji na temat użytkowników można natomiast dotrzeć stosunkowo łatwo. O wszystkim decyduje sam facebookowicz - w dziale "Prywatność" stronę można ustawić tak, by poziom bezpieczeństwa prywatnych danych był wyższy. Wielu użytkowników zapomina jednak, że Facebook naprawdę nie musi wiedzieć, gdzie pracujemy ani jaki kończyliśmy szkoły. Podstawową zasadą powinno być to, że nie umieszczamy w Internecie tego, czego nie chcielibyśmy, by o nas wiedzieli inni.

Nie na wszystko jednak użytkownicy mają wpływ. - Szacujemy, że w kwietniu 2011 wyciek informacji osobistych umożliwiło niemal 100 tys. aplikacji - stwierdziła agencja Symantec zajmująca się bezpieczeństwem internetowym. Jak się przed tym bronić? Przede wszystkim nie korzystać z podejrzanych aplikacji.

Okazuje się, że Facebook może mieć nawet duże znaczenie społeczne. Rządy niektórych krajów, takich jak np. Syria czy Chiny, wyraźnie się go boją. Nie ma w tym zresztą nic dziwnego, w końcu właśnie przez stronę Marka Zuckerberga zwoływały się masowe demonstracje w północnej Afryce, Hiszpanii czy Islandii.

Szkoda, że właśnie w Chinach Facebook chce przystać na reguły wyznaczone przez tamtejszy rząd. - Być może będziemy blokować treść w niektórych krajach, ale w innych nie - zaznaczył jeden z menedżerów Facebooka Adam Conner. Cóż, miliardowy chiński rynek jest niezwykle łakomym kąskiem i prawa człowieka nie tylko w wypadku Facebooka schodzą na dalszy plan.

21 wiek
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas