​Duchowny ukradł z komisu toyotę. "Chciałem ją sprzedać, by wyremontować kościół!"

Pracownicy komisu samochodowego nie widzieli niczego podejrzanego w zachowaniu Jeremiah Ehindero, pastora Kościoła Cudu Jezusowego, który szukał auta do "celów ewangelizacyjnych". Sęk w tym, że duchowny nie zamierzał oddać Toyoty Highlander po jeździe testowej!

Czterech podejrzanych o kradzież toyoty
Czterech podejrzanych o kradzież toyotyTwitter

Do tej przedziwnej sytuacji z gorzkim finałem doszło w stanie Ogun w południowo-zachodniej części Nigerii. Zaczęło się u sprzedawcy w miasteczku Ota, gdzie Ehindero najpierw wynegocjował cenę za samochód - milion i dwieście tysięcy nair (około 11 tysięcy złotych) - po czym wsiadł za kółko w celu sprawdzenia pojazdu. Po upływie 24 godzin właściciel komisu postanowił zgłosić przedłużającą się jazdę testową na policję.

Funkcjonariusze nie mieli problemów z namierzeniem pastora, mimo że ten wyłączył telefon komórkowy i usunął tablice rejestracyjne skradzionego auta.

Okazało się, że próbował on sprzedać SUVa w sąsiednim stanie Ondo - i to za połowę ceny! Do zatrzymania doszło błyskawicznie.

- "Ukradłem auto tylko po to, aby je sprzedać i spłacić zaciągniętą pożyczkę. Potrzebowałem 650 tysięcy nair na remont mojego kościoła. Myślałem, że wystarczą składki i dary, ale przez ostatnie trzy miesiące nie uzbierało się ich tyle, aby spłacić dług" - cytuje złodzieja nigeryjski serwis Daily Post.

Skradziona toyota na szczęście z powrotem trafiła do komisu (zdjęcie ilustracyjne w warunkach atmosferycznych, o które trudno w Nigerii)
Skradziona toyota na szczęście z powrotem trafiła do komisu (zdjęcie ilustracyjne w warunkach atmosferycznych, o które trudno w Nigerii)Randy Sterndomena publiczna

- "Naciski ze strony pożyczkodawcy były dla mnie nie do wytrzymania i wtedy sam diabeł namówił mnie do kradzieży samochodu. Bardzo tego żałuję" - powiedział pastor policjantom.

Służby aresztowały również kupca felernego samochodu oraz dwóch pośredników, dzięki którym doszło do transakcji. Zatrzymani czekają na koniec policyjnego śledztwa. 

- "Gdybym wiedział, że pastor ukradł tego SUVa, to nigdy bym go od niego nie kupił" - wyznał ze skruchą Lateef Oyetunde. 

Postępowanie trwa. Nie wiadomo jeszcze na jaką karę mogą liczyć kapłan i jego wspólnicy. W tej historii jest jednak jeden wygrany - Toyota Highlander. Nawet diabłu nie udało się przeszkodzić w tym, aby skradzione auto trafiło z powrotem do prawowitych właścicieli. 

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas