Ożywił zmarłego, teraz może trafić do więzienia!

​Mężczyzna leżał już w trumnie. Pastor na oczach wszystkich podszedł do ciała i położył swoje ręce na piersi. Rzekł "powstań!". Nieżywy szeroko otworzył oczy i usta, potężnym haustem nabrał do płuc powietrza. Tłum na widok cudu zakrzyczał z radości!

Do opisanej sytuacji doszło kilka dni temu w Republice Południowej Afryki. Pokaz - to chyba najwłaściwsze słowo - zmartwychwstania urządził swoim wiernym pastor Alph Lukau stojący na czele samozwańczego chrześcijańskiego kościoła Alleluia Ministries International. 

Duchowny, mimo autentycznych reakcji otaczających go członków kościoła, nie został jednak okrzyknięty cudotwórcą. Kiedy wideo z zapisem całej ceremonii trafiło do sieci, szybko pojawiły się głosy, że rzekome zmartwychwstanie to nic innego jak hucpa. Co więcej, odezwali się także znajomi zmarłego twierdzący, że ten... wcale nie opuścił naszego świata.

W chwili kiedy piszemy te słowa pastor Lukau mierzy się z oskarżeniami o szerzenie nieprawdziwych informacji, matactwa i kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą.

Z pastorem chcą się sądzić przede wszystkim właściciele zakładów pogrzebowych, z których Lukau wypożyczył trumnę i karawan do swojego pokazu. Twierdzą oni, że duchowny naraził ich firmy na pośmiewisko. 

To jeszcze nie wszystko. Biskup RPA również potępił jego działania nazywając je "haniebnymi" i zapowiedział "spotkanie w sądzie". Bynajmniej nie będzie miało ono charakteru katechezy.

Reklama

Kościół, a raczej organizacja, Alleluia Ministries International, odniosła się do powszechnej krytyki popisu jej czołowego kapłana. Z opublikowanego oświadczenia możemy dowiedzieć się, że mężczyzna w trumnie żył, kiedy Lukau przy tłumie gapiów "przywracał" go do życia, ale naprawdę zmarł kilka dni wcześniej.

- Pastor tylko dokończył cud, który zapoczątkował Bóg. 

W tym miejscu do głosu dochodzą wspomniani wcześniej znajomi rzekomego nieboszczyka, którego tożsamość już udało się ustalić. Ma na imię Brighton i pochodzi z Zimbabwe. W RPA pracował przy wycince drzew. Teraz grozi mu kara za współudział w przestępstwie.

Należy w tym miejscu zaznaczyć, że nie był to pierwszy raz, kiedy pastor Lukau posłużył się aktorskimi umiejętnościami drwala. Brighton udawał dla niego między innymi mężczyznę na wózku inwalidzkim, który po kontakcie z duchownym odzyskał władzę w nogach.

- Możecie sobie wyobrazić jego życie? Pracował dla mnie, zmarł, a teraz ożył i trafił do aresztu - cytuje wypowiedź jego pracodawcy serwis Eyewitness News. 

Czy zmartwychwstanie może być początkiem końca dla wspólnoty Alleluia Ministries International. Wszystko zależeć będzie od decyzji sądu. 

Należy jednak pamiętać, że Afryka wciąż zmaga się z istną plagą "fałszywych proroków" i quasi-chrześcijańskich kościołów. Przypadek pastora Alpha Lukau z całą pewnością nie będzie ostatnim, o którym głośno będzie nawet na Starym Kontynencie...


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy