Islandia: wleciał dronem do wulkanu

Youtuber uchwycił niezwykły moment spotkania z gorącą lawą /123RF/PICSEL
Reklama

Filmowiec i Youtuber Joey Helms uchwycił niezwykły moment, w którym jego dron wleciał dosłownie do gorącej lawy wybuchającego wulkanu Fagradalsjfall na Islandii. Nagranie, które obejrzały już miliony internautów na całym świecie, dosłownie zabiera widza do wnętrza góry.

Fagradalsjfall jest wulkanem tarczowym, który znajduje się na półwyspie Reykjanes w odległości kilkudziesięciu kilometrów od stolicy Islandii, Reykjaviku. Wulkan pozostawał uśpiony co najmniej od XII wieku (niektóre źródła podają datę jego ostatniej erupcji na 1340 rok) aż do marca 2021 roku, kiedy przebudził się na nowo.

Pierwszy wypływ lawy nastąpił 19 marca i trwa do dzisiaj z różną intensywnością. Ze względu na stosunkowo łagodny przebieg erupcji wulkan stał się atrakcją turystyczną i codziennie przyjeżdżają w jego okolicę setki turystów, którzy przyglądają się temu wydarzeniu geologicznemu z bliska.

Reklama

Joey Helms zdecydował się 24 maja na nietypowe zadanie sfilmowania erupcji wulkanu. Poleciał on dronem wzdłuż potoku płynącej lawy aż do wnętrza krateru, skąd on się wydostaje. Finalnie dron uderza w gorącą upłynnioną skałę, ale przed tym uchwycił niezwykły spektakl od środka.

Filmowiec przekazał agencji prasowej Reuters, że było to niezwykle absorbujące i wyjątkowe doświadczenie móc być osobą, która ogląda z takiej bliskości zjawisko wybuchu wulkanu. W normalnych warunkach człowiek nie mógłby przybliżyć się do gorącej lawy na tak niewielką odległość.

Dla Helmsa było to również bardzo trudne zadanie. "Wokół wulkanu emitowane są gorące gazy, które wywołują wokół drona turbulencje. Ponadto mogą uderzyć w niego odłamki gorących skał. Latanie urządzeniem w takich warunkach jest bardzo trudne" - tłumaczy Youtuber.

Jakub Zygmunt



INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: ciekawostki | Islandia | wulkan | Erupcja wulkanu | Drony
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy