Magda Muzyka się rozebrała!
W listopadowym Playboyu będziecie mogli podziwiać zupełnie nagą Magdę Myzykę, przechadzającą się nocą po ulicach Warszawy.
Tak zmysłowego miasta jeszcze nie widzieliście. I nie było jeszcze takiej sesji. Magda Muzyka, pozowała Aleksandrze Kaczkowskiej nago na ulicach Warszawy przez blisko 5 godzin.
Czy ktoś z Was je widział? Czy ktoś zorientował się o co chodzi? A kto teraz - oglądając zdjęcia w najnowszym Playboyu - żałuje, że tamtej nocy nie wybrał się na spacer po mieście? Mamy nadzieję, że większość z Was. Ta sesja ma bowiem naprawdę niepowtarzalny klimat.
W numerze ponadto:
Wywiad z Jadwigą Staniszkis - najbardziej znaną, wpływową, a zarazem budzącą kontrowersje polską socjolog. Oto fragment rozmowy:Playboy: Ponoć nawet Pani szminki mają wpływ na rzeczywistość społeczną...
Staniszkis: (śmiech) Faktycznie. Moje szminki są dużo bardziej wpływowe niż moje analizy. Nawet u kobiet w polityce czy w telewizjach. Monika Olejnik kupiła sobie piękną czerwoną sukienkę, ale nie używała do niej mocnej czerwonej szminki. I nie było efektu. Następnym razem użyła i było dużo lepiej. Widzę inwazję tej mojej szminkowości.
...
Jakiś czas temu spotkaliśmy się (z Jarosławem Kaczyńskim) na konferencji w Belwederze. Wcześniej podczas mojego wystąpienia, jego brat - prezydent drzemał w pierwszym rzędzie, by potem wyjść i mówić o mnie, że reprezentuję "antypaństwowy anarchizm". Podczas przerwy opowiadałam komuś jakie to wkurzające zachowanie, a z tyłu stał za mną Jarek, o czym nie wiedziałam. Ale podbiegł do mnie wesoło i żartował.
A widzi Pani w Tusku wizjonera politycznego, faceta, który dokona jakiegoś wartego zapamiętania skoku?
Nie. Tego nie ma. Ani wizji ani charyzmy na miarę historyczną. Ale widzę w nim polityka, który po doświadczeniu premierostwa jako prezydent będzie rozumiał, ze trzeba zmienić konstytucję i ograniczyć władzę prezydenta. Jeśli będąc na tym urzędzie ograniczy swoją władzę to wystarczy.
Będzie prezydentem?
Biorąc pod uwagę konkurencję życzę mu tego.
Zobacz również rozmowę z Rafałem Królikowskim:
Playboy: Pamiętasz swojego pierwszego PLAYBOYA?
Tak. Nie sposób zapomnieć. To się wydarzyło, kiedy byłem w studium elektrycznym - jak widać jednak coś mi ono dało (śmiech). Dojeżdżałem wtedy codziennie trzydzieści kilometrów ze Zduńskiej Woli. Często autostopem.
Któregoś razu o 6 rano, kiedy jechałem na warsztaty - frezarka, tokarka, gilotyna do cięcia blachy, te sprawy - zatrzymał się facet w wielkiej czarnej beemwicy. Jechał chyba z Niemiec do Łodzi i był bardzo zmęczony. Wziął mnie, żeby nie zasnąć. Na tylnym siedzeniu leżało kilka magazynów. Dał mi PLAYBOYA i powiedział, żebym sobie pooglądał. Nie wiedziałem, jak się zachować. Dobrze, że nie pokazał mi magazynu z męską golizną. Byłem przynajmniej bezpieczny (śmiech).
W numerze również artykuł:
Zagadkowy punkt G
Istnienie punktu G wydaje się dziś czymś oczywistym. Ale już sama nazwa punkt G jest myląca - to nie punkt tylko obszar. Zanim więc rozpoczniecie poszukiwania na własną rękę, przeczytajcie najpierw w PLAYBOYU jak tego miejsca rozkoszy szukali naukowcy.