Medytuje we wrzącym oleju. Cud, czy sprytny trik?

​Zamiast wić się w agonii, on w spokoju medytuje w wielkim garnku wypełnionym rozgrzanym olejem, zawieszonym nad ogniskiem. Wideo z wyczynami tajskiego mnicha robi ostatnio w sieci prawdziwą furorę.

Mnich z tajskiej prowincji Nong Bua Lamphu został sensacją internetu po tym, jak na YouTube pojawiło się wideo przedstawiające jego niezwykłą medytację.

Niezwykłą dlatego, że pozycję kwiatu lotosu mnich przyjmuje siedząc w ogromnych rozmiarów garnku wypełnionym olejem. To jednak nie wszystko - olej rzekomo jest rozgrzany, gdyż pod garnkiem rozpalone jest ognisko.

Lokalna ludność wierzy, że buddyjski jegomość potrafiący takie rzeczy, posiada także magiczne moce, dlatego z całej okolicy ściągają tłumy, aby go podziwiać i korzystać z jego nadprzyrodzonych sił. Chodzą słuchy, że przedmioty dotknięte ręką mnicha, stają się drogocennymi i bardzo pożądanymi amuletami.  

Nie wszyscy jednak są do tego stopnia zapatrzeni w cudowne moce mnicha, aby bezkrytycznie wierzyć w jego cuda. Niedługo po opublikowaniu wideo, w internecie pojawiło się kilka wytłumaczeń fenomenu buddyjskiej medytacji. Okazuje się, że z naukowego punktu widzenia, cud nie jest już aż takim cudem.

Jeśli przyjrzycie się dokładnie wyczynom "gotującego" się mnicha, zapewne sami zorientujecie się jak to może być zrobione. Czekamy na wasze pomysły w komentarzach...

Reklama
YouTube
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy