Na kłopoty... szaman

Wiara w działanie tajemnych mocy jest coraz popularniejsza. Wpływa nie tylko na życie jednostek, ale i całych miast.

Przykład modlitwy szmana podczas rytualnego obrzędu związanego z letnim przesileniem.
Przykład modlitwy szmana podczas rytualnego obrzędu związanego z letnim przesileniem.AFP

stolica meksykańskiej magii.

- Bardzo silne wibracje zawiści wśród miejscowych notabli sprawiły, że roboty przy poprawianiu infrastruktury drogowej miasta utknęły w miejscu - oświadczył mediom szaman Edgar Gutierrez. - Wyczuwam złą energię, którą generuje zawiść niektórych osób w stosunku do członków Zarządu Miasta i nie pozwala im na skuteczne działanie.

Według szamanów, obrzędy odczyniania zła wypędziły negatywne energie z miasta. Po duchowym oczyszczeniu życie w Mendozie ma wkrótce się unormować. Polityczna opozycja podkreśla jednak, że władze miasta utajniły informację ile kosztowało wynajęcie szamanów. Poza tym, w mieście krążą plotki, że interwencja czarowników może okazać się nie w pełni skuteczna, bo przecież niektórzy urzędnicy miejscy odmówili poddania się obrzędowi duchowego oczyszczenia.

Z problemem sił nieczystych zmagać się dziś muszą nie tylko lokalne władze w odległym Meksyku. W połowie czerwca egzorcyści zajęli się agresywnym duchem, który

zaatakował ministra rolnictwa

Rumunii w jego własnym gabinecie. Budynek ministerstwa był już od kilku miesięcy nękany paranormalnymi zjawiskami. W samym centrum Bukaresztu działała zła siła: rury pękały z nieznanych przyczyn, drzwi same zamykały się z trzaskiem, a telefony dzwoniły w pomieszczeniach, w których... nie było aparatów.

Wielu pracowników ministerstwa zaczęło obawiać się zagrożenia - przyjęto, że w gmachu zamieszkały jakieś duchy. Wreszcie wypadek ministra, któremu w gabinecie sufit zawalił się na głowę, przesądził sprawę. Rumuńscy urzędnicy oficjalnie poprosili egzorcystów o wypędzenie ducha z siedziby ministerstwa rolnictwa.

Także nad brytyjskim miastem Carlisle zawisła klątwa. Na początku marca zeszłego roku w tym mieście zawrzało. Lokalna prasa przekazała, że większość mieszkańców uważa, iż

plagi i nieszczęścia,

jakie dotknęły Carlisle w ostatnich latach, są rezultatem wyrycia w granicie klątwy sprzed wieków. Klątwa pochodzi z XVI w., liczy 1069 słów, a odnosi się do rabusiów i szantażystów, którzy w tamtych czasach grasowali w rejonie Carlisle. Tekst klątwy wyrył w granitowej tablicy współczesny brytyjski artysta Andy Altman - od 2001 r. jego dzieło jest eksponowane w miejscowym muzeum. Według wielu mieszkańców Carlisle, od kiedy

kamień z klątwą

wystawiono na widok publiczny, miasto i jego okolice zaczęły nękać prawdziwe plagi. Doszło do epidemii pryszczycy, która zdziesiątkowała bydło. Potem miała miejsce katastrofalna powódź. Następnie zamknięto kilka fabryk i wielu ludzi zostało bez pracy. Ostatnia manifestacja złych sił dotknęła miejscowy klub piłkarski - wypadł z ligi.

Władze miejskie na specjalnej sesji rozważały usunięcie eksponatu z muzeum. Ostatecznie pozostawiono podjęcie decyzji artyście. Andy Altman stwierdził, że oskarżenia rzucane na jego dzieło są bezzasadne. Według niego, klątwa wyryta w kamieniu jest jedynie ilustracją przeszłości i nie ma nic wspólnego z pechowym okresem, jaki niewątpliwie przeżywa Carlisle. Rzeźba pozostała w muzeum.

Na początku trzeciego tysiąclecia, gdy pojawiają się kłopoty, których nauka i politycy nie potrafią rozwiązać, coraz więcej ludzi szuka pomocy w tradycji. Przypomina sobie o liczącym tysiąclecia magicznym widzeniu świata i sięga po równie dawne metody.

Tadeusz Oszubski

MWMedia
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas