Nagrody Darwina, czyli jak skutecznie stracić męskość
Mówi się, że ludzka głupota nie zna granic. Czytając o laureatach Nagrody Darwina jesteśmy pewni, że właśnie tak jest. Oto prawdopodobnie najgłupsze wypadki, o jakich słyszeliście.
Nagroda nazwana jest imieniem Karola Darwina, autora teorii ewolucji, by "upamiętnić osoby, które przyczyniły się do przetrwania naszego gatunku w długiej skali czasowej, eliminując swoje geny z puli genów ludzkości w nadzwyczaj idiotyczny sposób". Mówiąc inaczej: warunkiem przyznania nagrody jest śmierć kandydata w wyniku jego własnej głupoty lub okaleczenie się pozbawiające możliwości reprodukcji.
Wyszukaliśmy najciekawsze, naszym zdaniem, przypadki laureatów.
Za dużo viagry
28-letni Rosjanin zmarł na serce po tym, jak połknął całe opakowanie leku na potencję. Zanim jednak doszło do śmiertelnego zejścia, mężczyzna prawdziwie cieszył się życiem.
Podobno założył się z kilkoma kobietami o 4300 dolarów, że nie poradzi sobie w całodziennym maratonie, podczas którego cały czas miałby uprawiać seks. W takich sytuacjach dla większości mężczyzn ambicja staje się ważniejsza niż życie. Tak też się stało w przypadku Sergieja Tuganowa, rosyjskiego mechanika, który za nic w świecie nie chciał stracić twarzy.
Aby podołać zadaniu, zaaplikował sobie całe opakowanie viagry. Serwis AHN poinformował, że mężczyzna wygrał zakład. Niestety, radość ze zwycięstwa nie trwała długo, bo w chwilę po tym doznał rozległego zawału serca.
"Zadzwoniliśmy po pogotowie, ale było już za późno, nie dali już rady nic zrobić" - powiedziała Alina, jedna z kobiet, która wzięła udział w zakładzie.
Elektryka prąd tyka
Brytyjczyk Ian był fanatykiem fitnessu i pracującym na własny rachunek elektrykiem żyjącym w angielskim nadmorskim miasteczku. Postanowił przebudować jeden z pokoi na siłownię. Pod sufitem podwiesił worek treningowy na łańcuchu.
Po sobotniej imprezie wrócił do domu z kuzynem, aby pochwalić się nową siłownią. Wszedł pierwszy, włączył światła i uderzył w worek. Chwilę później padł na podłogę porażony prądem. Reanimacja okazała się bezowocna. Elektryk zmarł.
Jak się okazało później, nieświadomie podłączył dopływ prądu do worka.
Szkocka pomysłowość
53-letni Szkot postanowił wykonać popis kaskaderski w czasie wakacji we Włoszech. Zapiął karabińczyk do nieużywanej liny kolejki górskiej i ruszył w dół. Lina była jednak zamontowana bardzo stromo, co przełożyło się na prędkość zjazdu.
Przyspieszył do tego stopnia, że nie był już w stanie kontrolować prędkości. Najpierw roztrzaskał się o skały, by ostatecznie zatrzymać się na słupie wysokiego napięcia...
Czescy zbieracze złomu
Grupa młodych Czechów potrzebowała dość pilnie gotówki. Stwierdzili, że najszybciej zarobią kradnąc złom z starej, nieczynnej fabryki w Kladnie.
Niestety, zdecydowali się na zabranie stalowych dźwigarów, które podtrzymywały dach. W czasie, gdy podpory dachu były już praktycznie rozmontowane, dach się zawalił, miażdżąc ciała dwóch złodziei, poważnie raniąc trzech pozostałych.
Odstrzelony
Lantern, trzydziestoletni mieszkaniec Wisconsin, bardzo lubił grać ze swą żoną w prywatną gierkę. Polegała ona na tym, że zdejmował spodnie i dawał strzelbę swej żonie. Ta celowała w jego mosznę i ciągnęła za spust. Oczywiście broń była nienaładowana, ale dreszczyk emocji zawsze był...
Pewnego wieczora, przed przyjazdem koleżanki żony, postanowili się zabawić jeszcze raz. Lantern krzyknął do żony, żeby strzelała póki jeszcze znajoma się nie pojawiła. Ta strzeliła. Niestety, tym razem strzelba była załadowana. Możecie się domyślić, jaki był skutek.
Lantern jest jednym z nielicznych laureatów Nagrody Darwina, któremu udało się przeżyć.
Na podstawie: nagrody-darwina.pl