"Napój dziewic" robi furorę
Na tropikalnej plantacji w sercu Sri Lanki zbierany jest rzadki i cenny rarytas.
Dlaczego tak jest, tłumaczy doświadczony kiper herbaty, Malinga Gunaratne. W produkcji cennego napoju wykorzystuje starożytną chińską metodę, która nie pozwala, by listki choć na chwilę dotknęły ludzkiej skóry.
Zbierana przez dziewice
- Mówi się, że chińscy mandaryni zatrudniali do pracy na plantacjach dziewice, które ścinały herbaciane listki złotymi nożyczkami. Miały one spadać wprost do złotych miseczek. Tak przygotowana herbata była wyrazem hołdu składanego cesarzowi - opowiada Malinga Herman Gunaratne, kiper herbaty.
Dziewictwo nie jest już co prawda warunkiem zatrudnienia na plantacji, ale pracownicy wciąż muszą przestrzegać surowych reguł zbierania herbaty. Nie wolno im dotykać listków, ani zanieczyszczać ich swoim potem oraz zapachem skóry. Pozłacanymi nożyczkami ścina się same liście z samych koniuszków herbacianych krzewów, a następnie pozostawia do wyschnięcia.
Jej smak uwodzi
- W normalnych warunkach zbieracz herbaty zbiera dziennie około 23-25 kilogramów listków, czasem nawet 30 kilogramów. Nam wolno zebrać maksymalnie 25 - 30 gramów dziennie - mówi Kananke Baduge Premawathi, pracownica plantacji.
Taki proces produkcji herbaty jest żmudny, ale za to "dziewicza herbata" uwiodła już zagranicznych konsumentów, skuszonych jej domniemanymi zaletami. Napój ten charakteryzuje niezwykle wysokie stężenie przeciwutleniaczy, co ma podobno zapobiegać nowotworom i opóźniać procesy starzenia. Smakosze herbaty podkreślają też jego dobry smak.
Jaka cena taki towar
- Białe herbaty są zazwyczaj niezwykle łagodne, a jednocześnie aromatyczne. Ale ta jest po prostu niewiarygodnie czysta. Wyczuwa się w niej kwiatową nutę - coś, co przypomina ci o lesie, o górach, o słodyczy... - przekonuje Pauline, fanka herbaty:
Sprzedawcy zapewniają, że mimo recesji, dziewicza biała herbata zdobywa coraz większą popularność. Wygląda na to, że nie ma zbyt wysokiej ceny dla herbaty godnej cesarza.
Tłum. Katarzyna Kasińska na podst. AFP
Zobacz film: