Oto co zrobił polski przedwojenny policjant, by chronić się przed upałem...
Skwar tak srogi, że nawet policjant, choć hardy, nie potrafi tego znieść? Owszem, współczesne nam problemy z upałami to także element krajobrazu życia mieszkańców dawnej Polski. Ten konkretny funkcjonariusz znalazł jednak sposób...
Jest lipiec 1932 roku, Polska za chwilę podpisze dający iluzoryczną nadzieję na pokój... "Pakt o nieagresji z ZSRR". Wcześniej wydarzyło się już naprawdę sporo: oblatano pierwszy polski samolot pasażerski PZL.4, opatentowano polski pistolet marki Vis, do służby wszedł okręt podwodny ORP Żbik, a w czerwcu wybucha bunt polskich chłopów, o którym nikt dziś nawet nie pamięta. Nie o historii jednak ten szybki rzut oka na przeszłość.
W centralnym punkcie fotografii wyrasta postać warszawskiego policjanta. Żar leje się z nieba, ale mężczyzna na służbie nie może okazać ani trochę słabości. Z dumą przynależną polskiemu mundurowi, dziarsko stawia czoła wyzwaniu, jakim jest kierowanie ruchem na ówczesnym Placu Marszałka Józefa Piłsudskiego.
Mężczyzna zdaje się nawet uśmiechać, mimo że warunki służby pozostawiają wiele do życzenia, a najbliższy cień ledwie dotyka pobliskich przechodniów. W tle pręży się koń, którego dosiada sam książę Józef Poniatowski.
Uwagę przykuwa jeden szczegół. Nasz bohater też, trochę jak pomnik, stoi na cokole. Przy czym cokół to osobliwy, bo z każdą chwilą jest go mniej, a niezbitym na to dowodem staje się pokaźnych rozmiarów kałuża, której w tak skrajnie upalny dzień nikt nie mógł się tu spodziewać.
Tak oto polski przedwojenny funkcjonariusz policji został "przyłapany" na lifehacku, jakiego być może nie powstydziliby się i obecnie żyjący ludzie. Lodowe kostki musiały przynosić skuteczną ulgę, a ruch uliczny od razu stawał się bardziej płynny...
Skąd jednak nieznany z imienia i nazwiska spryciarz zaczerpnął ten pomysł? Nie było przecież influencerów, YouTube'a czy innych TikToków! Ale to już temat na inną opowieść.
(źródło zdjęcia: Narodowe Archiwum Cyfrowe, autor tekstu: Łukasz Malina)