Piekło na ziemi istniało. Fort Zwieriew 1970
Ulokowany na sztucznej wyspie na Bałtyku Fort Zwieriew to niezwykłe miejsce. Ale nie tylko ze względu na lokalizację. Nieco ponad 40 lat temu w jego podziemiach rozpętało się prawdziwe piekło. Wybuchł pożar, który zamienił piwniczne magazyny w jedno z najbardziej niesamowitych pogorzelisk na naszej planecie...
Wybudowany w 1860 roku przez inżyniera Konstantina Zwieriewa fort czasy swojej świetności ma już za sobą. Dziś budowla jest niemal całkowicie zrujnowana. W XIX wieku była jednak niezwykle nowatorskim projektem. Utalentowany konstruktor jako pierwszy człowiek w Rosji użył tu bowiem na tak dużą skalę asfaltu.
W początkach XX wieku Fort Zwieriew przekształcono na magazyn wojskowy. Aż do końca II wojny światowej przechowywano w nim miny morskie i amunicję. Po wojnie magazyn zlikwidowano, a obiekt stał się miejscem, gdzie żołnierze Armii Radzieckiej przeprowadzali ćwiczenia strzeleckie.
Rok 1970 przyniósł niezwykłe wydarzenie w historii fortu. W jego podziemiach rozpętało się bowiem prawdziwe piekło. Wybuchł pożar, który trwał kilka tygodni i na zawsze odmienił oblicze tej rosyjskiej bazy wojskowej.
Naoczni świadkowie twierdzą, że czegoś takiego nigdy wcześniej nie widzieli. Ogień był tak dewastujący, że przetopił część cegieł, tworząc swego rodzaju stalaktyty. Nie brakuje również opinii, że w powstawaniu tych dziwnych "nawisów" pomógł asfalt, który rozgrzany od spodu przeciekł przez strop piwnicy.
Do dziś tajemnicą pozostaje, co tak naprawdę wydarzyło się w forcie. Jedna z wersji zakłada, że została tam przeprowadzona próba straszliwej broni - nowego, eksperymentalnego napalmu, prawdopodobnie z domieszką fosforu. Próba jednak wymknęła się spod kontroli, dlatego dalszych prac nad substancją zaniechano.
Inna wersja mówi o przypadkowym wznieceniu ognia przez nieostrożnych turystów w piwnicy, gdzie rzekomo miał znajdować się ogromny zbiornik z odpadami, beczki z paliwem, a także magazyn wycofanej z użycia amunicji.
Obecnie fort jest po prostu jednym z wielu opuszczonych miejsc i turyści bez skrępowania mogą przechadzać się po wypalonych komnatach i korytarzach, które wyglądem nadal opowiadają piekielną historię sprzed 40 lat. Paradoksalnie, by oglądać ślady ogromnego pożaru, należy ciepło się ubrać. W podziemiach jest bowiem dość chłodno.
Oglądając zdjęcia i słuchając opowieści tych, którym dane było odwiedzić Fort Zwieriewa, trudno oprzeć się wrażeniu, że czasem niszcząca siła potrafi stworzyć coś zadziwiającego, a nawet pięknego...