​Pierwsza ofiara morderczych szerszeni w Europie

Szerszeń azjatycki /East News
Reklama

Kilka dni temu informowaliśmy o tym, że w Stanach Zjednoczonych po raz pierwszy zaobserwowano szybko rozprzestrzeniające się, największe na świecie szerszenie azjatyckie. Minął zaledwie tydzień, a już mamy ofiarę śmiertelną w Europie! Jest nią 54-letni Hiszpan, który zmarł od ugryzienia w brew.

Do całego zdarzenia doszło w 95-tysięcznym Santiago, leżącym w północno-zachodniej części Hiszpanii. 54-letni pszczelarz odkrył gniazdo szerszeni azjatyckich niedaleko swoich uli, a chwilę potem zmarł w wyniku użądlenia.

Sanitariusze szybko pojawili się na miejscu, niestety nie udało im się uratować Hiszpana. Mężczyzna już nie żył, gdy przyjechali ratownicy medyczni. Pomoc wezwał przyjaciel zmarłego, również pszczelarz, który znalazł go w pobliżu ula.

Najprawdopodobniej owad użądlił mężczyznę w brew, wstrzykując mu przez swoje 6-milimetrowe żądło dużą ilość silnego jadu. Przypomnijmy, że szerszenie azjatyckie są agresywniejsze od os i zabijają w Japonii średnio 50 osób rocznie.

Reklama

Ich użądlenie jest porównywane do "gorącego gwoździa wbijanego w nogę". Częstymi ofiarami tych owadów są pszczoły. Jeden osobnik potrafi zabić ich nawet 40 w ciągu minuty. Szerszenie azjatyckie, jak sama nazwa wskazuje, występują (a w zasadzie powinny) w południowej i południowo-wschodniej części Azji.

Dorastają do pięciu centymetrów długości, a ich rozpiętość skrzydeł wynosi nawet 7,6 cm. W ostatnich tygodniach po raz pierwszy zaobserwowano je w Stanach Zjednoczonych i istnieje duże prawdopodobieństwo, że osiedlą się tam na dłużej oraz zniszczą populację pszczół.

Różne instytucje apelują o spokój i nie sianie paniki, która może spowodować większe zagrożenie niż same szerszenie. W Polsce nie zaobserwowano jeszcze żadnych przypadków występowania tych inwazyjnych owadów.

***Zobacz także***

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama