Podczas operacji zobaczył piekło. "Poczułem smród przypalanego ciała"

"Słyszałem krzyki cierpiących z bólu. Zbliżałem się do krawędzi ognistej przepaści - dym wypełnił moje nozdrza, podobnie jak smród przypalanego ciała. Wiedziałem, że znalazłem się w przedsionku piekieł"...

To słowa Rajiva Partiego - anestezjologa z kalifornijskiego szpitala Bakersfield Heart Hospital. Lekarz ten nie wierzył w opowieści pacjentów o przedziwnych wizjach, których doświadczali w czasie zabiegów medycznych. Zmienił jednak zdanie, kiedy sam musiał przejść operację usunięcia raka prostaty, która uratowała mu życie. Ze stołu operacyjnego wstał jako inny mężczyzna.

Co stało się w czasie, kiedy Rajiv znajdował się pod narkozą? Z jego słów wynika, że "zobaczył jak wygląda piekło". We wstępie mogliście przeczytać fragment jego "relacji" z wyjątkowo nieprzyjemnych zaświatów. Lekarz dodał również, że usłyszał głos, który rozkazał mu przestać być materialistą. Zaczął wtedy błagać o wybaczenie.

Reklama

"Boże, daj mi jeszcze jedną szansę, proszę - krzyczałem. - I dosłownie w mgnieniu oka ją dostałem. I to w formie ostatniej osoby, którą spodziewałem się zobaczyć. Był to mój tata. Młodszy o około 30 lat niż w chwili swojej śmierci. - Będę szczery. Mimo że mam 53 lata, to aż się skuliłem. Bałem się, że tata będzie mnie bił, tak jak miało to miejsce, kiedy byłem małym chłopcem. Przeżyłem na nowo wspomnienie jak ojciec zafundował mi bolesne lanie kijem od krykieta za to, że wagarowałem. Ale nagle zobaczyłem to wszystko z jego perspektywy. Pojąłem, że moim tatą nie rządził gniew, tylko strach. Nie udało mu się zrealizować własnych marzeń, więc bił mnie, kiedy widział, że sam marnuję swoje życie".

Rajiv spotkał "w piekle" również samego "archanioła Michała". Wtedy też zdecydował się nawrócić na hinduizm. "Po tym wszystkim dowiedziałem się, że Michał jest obrońcą ludzkości i aniołem, który otwiera drzwi" wyznał.

Parti nie jest już lekarzem. Zrezygnował z wykonywania tego zawodu. Podobnie uczynił z wszelkimi wygodami - sprzedał posiadłość i kolekcję drogich samochodów. Napisał też książkę, w której zawarł szczegóły swojej rzekomej wizyty w zaświatach. Pomaga też innym zagubionym duszom.

Pozostaje tylko pytanie, czy jego świadectwo było prawdziwe?

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy