Polish Jokes i Polenwitze: tak na Zachodzie żartują z Polaków!
Polacy to dzikusy, brudasy, pijacy i złodzieje? Tak. Przynajmniej według powtarzanych już od wielu lat na Zachodzie przykrych dowcipów o nas. "Polish Jokes" albo "Polenwitze" zaczęły powstawać już w XIX wieku. Funkcjonują niestety do dziś.
Żarty o innych nacjach, narodach, ludziach o innym kolorze skóry czy nawet włosów to norma. U nas w Polsce jest tego w bród. Szydzimy z czarnoskórych, z Żydów, z blondynek. Większość z nas może jednak nie zdawać sobie, że w wielu miejscach na świecie bardzo popularne jest śmianie się z Polaków. W szydzeniu z nas przodują szczególnie mieszkańcy Stanów i Niemiec.
- Jaka jest różnica między polskim weselem a polskim pogrzebem?
- Na pogrzebie jest o jednego pijanego mniej.
Wszystko zaczęło się już ponad dwa stulecia temu. W XIX wieku wiele rodzin z terenów polskich będących ówcześnie pod zaborami wyemigrowało na Zachód.
Byli to między innymi uczestnicy nieudanych powstań i działacze polityczni, ale także zwykli, prości ludzie wyjeżdżający za chlebem. Także po odzyskaniu niepodległości i w czasach międzywojennych ogromna liczba ludności wiejskiej wyjechała, głównie do Stanów, ze względu na ciężką sytuację ekonomiczną. II Wojna Światowa to kolejna duża fala polskiej emigracji.
Większość z polskich emigrantów nie znając ani słowa po angielsku i nie będąc specjalnie wykształconą kończyła jako pracownicy fizyczni najniższego szczebla, tzw. "niebieskie kołnierzyki". Bez znaczenia było to, kim byli w Polsce. Polskie społeczności na Zachodzie były raczej zamknięte. Nie chciały wdawać się w stosunku z innymi grupami ani poprawiać swoich kwalifikacji.
- Dlaczego w nowym polskim okręcie wojennym podłoga jest ze szkła?
- Żeby zobaczyć wcześniejsze polskie okręty wojenne.
Swoje mogła zrobić też spora rzesza imigrantów pochodzenia niemieckiego. Nazistowska propaganda zakorzeniła w tych ludziach niechęć do Polaków. Rozprzestrzeniali więc niepochlebne żarty.
Stąd wziął się stereotyp Polaka na Zachodzie: niewykształconego prostaka i grubianina łapiącego się najprostszych prac. Do tego dołączył oczywiście alkohol.
Obraz Polaka w zachodniej popkulturze wykrystalizował się za sprawą produkcji "Tramwaj zwany pożądaniem". W głośnym filmie z 1951 r. Marlon Brando gra polskiego robotnika, Stana Kowalskiego - antybohatera, ordynarnego i niewychowanego chama.
"Polish Jokes" albo inaczej "Polack Jokes" stały się w Stanach szczególnie modne w latach 70. - według nich nasi rodacy byli wyjątkowo głupi, niechlujni i wiecznie pijani.
- Cztery kłamstwa w ośmiu słowach?
- Uczciwy Polak jedzie trzeźwy własnym samochodem do pracy.
Jakiś czas później nazistowska propaganda i antypolskie nastroje w Niemczech po raz kolejny wydały swój plon za sprawą potężnej fali polskich imigrantów zarobkowych. W RFN obraz przybysza z kraju nad Wisłą był bardzo podobny jak ten za oceanem, choć urozmaicony o największą według Niemców polską przywarę: złodziejstwo.
W latach 90. u naszych zachodnich sąsiadów sławę zyskały "Polenwitze" (niem. Polskie żarty, żart o Polakach). Duży udział miał w tym niemiecki satyryk Harald Schmidt prowadzący program "Late Night Show" na Sat 1. Policzono, iż w pierwszych 20 odcinkach programów opowiedział 18 gagów wyszydzających Polaków.
- Dlaczego Jezus nie urodził się Polsce?
- Bo nie potrafili znaleźć trzech mądrych gości i dziewicy.
To wzbudziło falę krytyki ze strony niemieckich korespondentów mieszkających na co dzień w naszym kraju. Wystosowali odezwę zarówno do samego Schmidta, jak i władz niemieckich oraz polskich. Komik dostał nawet oficjalne zaproszenie od polskich oficjeli, aby przyjechał i zobaczył, jak Polska wygląda naprawdę. Odmówił.
W późniejszych wywiadach tłumaczył się, że nie zdawał sobie sprawy, iż ktoś mógłby poczuć się urażony jego poczuciem humoru. Schmidt kilkukrotnie zasłynął z niewybrednych żartów. Upodobał sobie nie tylko Polaków, ale także ofiary drugiej wojny światowej czy więźniów obozów koncentracyjnych.
Jakiś czas temu w niemieckiej telewizji RTL2 rekordy oglądalności bił program "Pole sucht frau" czyli "Polak szuka żony" - parodia znanej formuły "Rolnik szuka żony". To nie reality show a "serial" komediowy, w którym bohaterowie, Polacy, mieszkają w ziemiankach, śpią ze zwierzętami i oczywiście cały czas popijają alkohol. W jednym odcinku widzimy arcyśmieszny gag o czymś na kształt polskiego talent show. Uczestnik chwali się tym, że potrafi wypić butelkę wódki i szybko włamać się do samochodu.
- Jak rozpoznać pana młodego na polskim weselu?
- To jedyny facet w czystej koszuli.
Pomimo działań środowisk polonijnych, takie żarty są nadal bardzo powszechne. Kongres Polonii Amerykańskiej stworzył nawet Ligę ds. Walki ze Zniesławieniem, która między innymi zajmuje się działaniem przeciwko wyszydzaniu nas w amerykańskich mediach. Jak na razie udało im się między innymi wywalczyć usunięcie określenia "Polish Jokes" z programu reality show "Proste Życie".
To nadal niewiele i raczej nie sprawi, aby Zachód przestał z nas szydzić. Pozostaje mieć do tego dystans. Warto też zadać sobie pytanie: czy jesteśmy lepsi?
P.S. Oto jeszcze jeden, znany w Niemczech "witz" wyrażający pogardę zarówno dla Polaków, jak i Romów:
- Jaki problem ma dziecko Polki i Cygana?
- Jak jest głodne, to nie wie, czy kraść, czy żebrać.
/rk