El Niño w Indiach zamiast suszy przynosi ulewne i groźne deszcze
Najnowsze badania pokazują, że El Niño nie zawsze wysusza Indie. W najwilgotniejszych regionach kraju ten klimatologiczny fenomen sprzyja gwałtownym ulewnym deszczom, które coraz częściej zamieniają się w powodzie. To odkrycie może zmienić sposób prognozowania monsunu i przygotowania milionów ludzi na jego skutki.

Nowe badania opublikowane w prestiżowym czasopiśmie Science przyniosły zaskakujące ustalenia dotyczące wpływu El Niño na letni monsun w Indiach. Do tej pory naukowcy byli przekonani, że to zjawisko klimatyczne osłabia opady, powodując susze i problemy dla rolników. Tymczasem najnowsza analiza ponad stuletnich danych pokazuje coś odwrotnego - w najwilgotniejszych regionach kraju El Niño potrafi wzmocnić codzienne, ekstremalne ulewy.
Opady zamiast suszy. El Niño miesza w Indiach
El Niño, czyli po hiszpańsku "chłopczyk", to ocieplenie powierzchniowych wód Pacyfiku, które zaburza układ wiatrów i układ ciśnień na niemal całej kuli ziemskiej. W klasycznym ujęciu oznacza to słabsze pasaty, zmiany w cyrkulacji powietrza i, w konsekwencji, zakłócenia w monsunach azjatyckich.
- El Niño jest naturalnym zjawiskiem klimatycznym, występującym nieregularnie co 2-7 lat, związanym z osłabieniem pasatów i podwyższeniem temperatury powierzchniowych wód oceanicznych w centralnym i wschodnim tropikalnym Pacyfiku. W południowej i południowo-wschodniej Azji oddziaływanie El Niño często prowadzi do osłabienia monsunów letnich, czego konsekwencją są niższe sumy opadów i zwiększone ryzyko wystąpienia susz - tłumaczy dr Wiktor Piech, geograf z Uniwersytetu Łódzkiego.

O tym od lat uczyliśmy się nawet na lekcjach geografii w szkole. Ale nowe badania pokazują coś niezwykle ciekawego. O ile w suchszych rejonach południowo-wschodnich i północno-zachodnich Indii El Niño rzeczywiście obniża sumy opadów, o tyle w centralnych i południowo-zachodnich, najbardziej wilgotnych obszarach efekt jest odwrotny. Tam zwiększa się konwekcja atmosferyczna, czyli mechanizm napędzający burze. Skutkiem są rzadziej, ale za to gwałtowniej lejące deszcze. Szansa na ulewę przekraczającą 250 mm w ciągu jednej doby rośnie o niemal 60 proc. w strefie centralnego monsunu.
Mechanizm od strony geograficznej. Jak to działa?
Choć cyrkulacja powietrza w atmosferze i wody w oceanach może wydawać się niezwykle chaotyczna (a może dla niektórych wręcz odwrotnie, niezwykle stateczna), to w rzeczywistości jesteśmy w stanie opisać jej kilka w miarę stałych elementów. W atmosferze, dzięki dostarczaniu promieniowania cieplnego oraz ruchowi obrotowemu nieustannie dochodzi do mieszania się powietrza. Na równiku i w umiarkowanych szerokościach geograficznych powietrze (upraszczając model cyrkulacji) jest unoszone do góry, a w okolicach zwrotników oraz biegunów powietrze opada.

Tworzą się w trzy komórki: Hadleya, Ferrela i polarna. Związana ze zjawiskiem El Niño jest ta pierwsza. Nagrzane powietrze unosi się znad równika, tracąc wraz z wysokością zawartą w nim wilgoć. Dzięki temu właśnie w tym obszarze pojawiają się opady deszczu. To obszar niskiego ciśnienia. W wyższych warstwach atmosfery część powietrza przemieszcza się na północ, część na południe i opadają w okolicach zwrotników: Raka na północy i Koziorożca na południu. Tu z kolei tworzy się obszar wysokiego ciśnienia.
W dalszej kolejności następuje poziomy ruch powietrza, od wyżu do niżu. A ten poziomy ruch powietrza, to nic innego jak wiatr. Przy czym trzeba pamiętać, że dla obserwatora nie porusza się on w linii prostej - tak mógłby wiać, gdyby Ziemia stała w miejscu. W związku z tym, że jednak się ona obraca, wiatry ulegają zakrzywieniu na półkuli północnej w prawo (patrzymy od bieguna w kierunku równika), na półkuli południowej w lewo - lub prościej mówiąc, z punktu obserwatora wieją na zachód. Tak właśnie powstają stałe wiatry zwane pasatami. W związku z tym nad Oceanem Spokojnym wyróżnia się jeszcze jedną komórkę: Walkera.
Pasaty powodują przemieszczanie się wody od Ameryki Południowej w kierunku Australii i Oceanii. Czasem ulegają one wzmocnieniu i wówczas mamy do czynienia ze zjawiskiem La Niña, czasem osłabieniu - mówimy wtedy o El Niño. La Niña jest chłodniejszą fazą cyrkulacji ENSO (Oscylacji południowej, na którą składają się El Niño, La Niña i faza neutralna), natomiast El Niño cieplejszą. Gdy pasaty słabną, jak w czasie El Niño, zaburzony zostaje cały układ cyrkulacji Walkera. Wtedy część regionów, takich jak Indie, doświadcza anomalii pogodowych.
- W niektórych częściach Azji Wschodniej mogą natomiast pojawiać się fale upałów, może także zwiększać się zagrożenie pożarowe, chociaż skala tych zjawisk zależy od intensywności i charakteru ENSO - dodaje dr Piech.
Gwałtowne ulewy w Indiach mogą być groźniejsze niż dotychczas sądzono
Naukowcy, którzy przeanalizowali dane z lat 1901-2020, ostrzegają, że gwałtowne ulewy w Indiach mogą być groźniejsze niż dotychczas sądzono. Powodzie w dolinach rzecznych, zalewanie wsi i zniszczenia upraw to realne skutki, które dotykają miliony ludzi. - Ekstremalne codzienne opady nad najbardziej deszczowymi obszarami monsunu letniego w Indiach stają się bardziej prawdopodobne, im silniejsze są warunki El Niño - podkreślają autorzy badania.
Dla władz oznacza to konieczność lepszego przygotowania systemów ostrzegania i prognoz sezonowych. Już teraz mówi się o "prognozach opartych na ENSO", które mogłyby zwiększyć bezpieczeństwo mieszkańców i ograniczyć szkody gospodarcze.
Źródła: Phys.org, Geekweek
Publikacja: Spencer A. Hill, More extreme Indian monsoon rainfall in El Niño summers, Science (2025). DOI: 10.1126/science.adg5577. www.science.org/doi/10.1126/science.adg5577










