Urbex to hit ostatnich lat. Dlaczego Polacy pokochali opuszczone miejsca?
Jeszcze do niedawna urbex stanowił bardzo niszowe hobby, o którym wiedzieli nieliczni, a jeszcze mniej było tych, którzy odważyli się odkrywać opuszczone miejsca. W ostatnich latach zaczęło się to zmieniać. Eksploracja miejska stała się dość popularną formą turystyki alternatywnej, a opuszczone budynki, tunele czy bunkry dla wielu stały się ciekawsze niż kolejne wczasy all-inclusive w hotelu. Dlaczego "urban exploration" stał się takim hitem ostatnich lat? Wyjaśniamy źródła tego fenomenu.

Spis treści:
- Urbex w Polsce. Skąd ta nazwa i czy jest on legalny?
- Starożytni eksploratorzy i XIX-wieczni katafile, czyli początki urbexu
- Kto wymyślił urbex i co z nim mają wspólnego pierwsi internauci i badacze UFO?
- Chcesz odkrywać opuszczone miejsca w Polsce? Zrób to sam!
- Urbex w filmach, grach i twórczości internetowej. To hit ostatnich lat
Urbex w Polsce. Skąd ta nazwa i czy jest on legalny?
Eksploracja miejska, urban exploration lub po prostu urbex to jedna z tych aktywności, które z głębokiego podziemia trafiły do mainstreamu. To niszowe hobby polega na eksplorowaniu, czyli dogłębnym zwiedzaniu i badaniu miejsc opuszczonych i trudno dostępnych. Choć najczęściej urbex kojarzony jest z opuszczonymi budynkami i miastami, to nie ogranicza się do nich.
Część eksploratorów penetruje także podziemne kanały odpływowe lub ściekowe, niedostępne dla ogółu tunele tranzytowe i techniczne, części infrastruktury kolejowej, bunkry czy katakumby. Nie wszyscy jednak schodzą pod ziemię. Są też fani wysokości, którzy wspinają się na budynki (wliczając w to rooftopping polegający na dotarciu na dach lub szczyt konstrukcji), dźwigi, anteny lub kominy. Czy urbex jest legalny w Polsce? W wielu przypadkach status prawny urbexu jest nieuregulowany bądź eksploratorzy działają na granicy prawa. Część aktywności może zakończyć się spotkaniem z ochroną i policją oraz aresztowaniem i karą grzywny, zwłaszcza gdy łączy się to z wtargnięciem na cudzy teren. Już samo to odstrasza wiele osób przed próbowaniem swoich sił w miejskiej eksploracji.
Czy urbex jest niebezpieczny? Wiele zależy od tego, co eksplorujemy. Dobrze znane, stosunkowo otwarte i niegrożące zawaleniem budynki są stosunkowo bezpieczne, jednak należy zachować ostrożność. Tam z kolei, gdzie do wejścia potrzebne jest przedzieranie się przez przeszkody, a budynek jest w nie najlepszym stanie technicznym, może dojść do zranienia czy złamania kości. Rozbite szkło, ostre krawędzie elementów konstrukcyjnych, zapadająca się podłoga i śliska powierzchnia mogą stanowić duże zagrożenie dla zdrowia i życia.

Eksplorowanie podziemi może zaś grozić zatruciem gazem, zgubieniem się, a nawet zalaniem i utonięciem, natomiast wchodzenie na wysokie konstrukcje bez zabezpieczenia - upadkiem z wysokości. Ponadto niektóre pustostany mogą być zamieszkane, a ich lokatorzy niekoniecznie są przyjaźnie nastawieni.
Paradoksalnie to właśnie potencjalne niebezpieczeństwa, często półlegalny charakter i towarzyszący temu dreszczyk emocji skłaniają wiele osób do wypraw urbexowych. Klasyczna turystyka oczywiście nadal może dawać poczucie spełnienia i sprawiać radość, niemniej jednak stała się ona tak popularna i dostępna w ostatnich dekadach, że po odwiedzeniu popularnych atrakcji wiele osób wciąż czuje niedosyt. I to właśnie urbex pozwala go zaspokoić.
Starożytni eksploratorzy i XIX-wieczni katafile, czyli początki urbexu
Źródeł urbexu można doszukiwać się w archeologii i badaniach historycznych. To prawdopodobnie archeolodzy jako pierwszy zorganizowany ruch infiltrowali opuszczone miejsca, wykorzystywane dawniej przez ludzi, przedostając się często do zamkniętych od wieków obszarów. Dlaczego to właśnie oni, a nie rabusie grobowców czy też grabieżcy archeologiczni? Choć ludzie penetrowali zamknięte obiekty już w starożytności, to ich cele zupełnie nie pokrywały się z ideą urbexu.
Warto bowiem wiedzieć, że jedną z zasad eksploratorów miejskich jest zostawienie miejsca w stanie nienaruszonym. Nie ma więc mowy o kradzieży ani dewastacji np. poprzez malowanie graffiti lub wybijanie szyb. Współcześnie opuszczone miejsca są oczywiście często rozkradane i celowo niszczone, ale sprawcami nie są fani urbexu. Analogia z archeologami wydaje się więc bardziej trafna, choć urbex nie jest jej bezpośrednią kontynuacją. Archeolodzy zabierają bowiem artefakty do badań i wstawiają je do muzeów. Fani urbexu - przynajmniej z założenia - tylko eksplorują i robią zdjęcia.

Urbex jako zjawisko częściowo wywodzi się z ruchu paryskich katafilów, którzy obecni już byli w XIX wieku. To osoby, które upodobały sobie słynne Katakumby Paryża - zwiedzane po dziś dzień przez ludzi z całego świata. Dziwne i opuszczone miejsca fascynowały wcześniej wybrane jednostki. Przykładowo amerykański poeta Walt Whitman w 1861 roku opisywał w swoich wersach wyprawy do opuszczonego tunelu Atlantic Avenue w Brooklynie. Wycieczki do opuszczonych kościołów i innych dziwnych miejsc, "które nie powinny istnieć", organizowali też paryscy dadaiści w latach 20. XX wieku. Historycy odnotowali też zwyczaj amerykańskich studentów z lat 50., którzy eksplorowali tunele i dachy na swoich kampusach, nazywając to "hackingiem".
Do ukucia terminu "urbex" doszło jednak stosunkowo niedawno, bo dopiero w latach 90. XX wieku. Dużą rolę odegrał w tym internet.
Kto wymyślił urbex i co z nim mają wspólnego pierwsi internauci i badacze UFO?
Termin "urban exploration" został po raz pierwszy użyty prawdopodobnie w 1996 r., na łamach czasopisma "Infiltration" - podaje portal Urbexstalker.com. Został on następnie skrócony do "urbex". W tym okresie internet zyskiwał na popularności, co pozwoliło roznieść się nowej, zdefiniowanej i nazwanej idei, dzięki czemu miliony ludzi dowiedziały się, że coś takiego w ogóle istnieje. To właśnie internet stał się głównym źródłem wiedzy o eksploracji miejskiej i pozwolił wielu osobom złapać urbexowego bakcyla.
Warto odnotować, że w tym samym roku ukazała się pierwsza część gry Tomb Raider na pecety i konsole. Jej tytuł dosłownie oznacza rabusia lub grabieżcę grobowców. Choć nie jest to zgodne z ideą urbexu, to gra pozwala wcielić się w postać, która eksploruje starożytne ruiny, odległe, niedostępne i często bardzo niebezpieczne miejsca w poszukiwaniu artefaktów (Lara Croft odwiedza też Strefę 51 w trzeciej części gry, absolutne marzenie wszystkich fanów urbexu). Tomb Raider ma za to wiele wspólnego z grupami pokrewnymi fanom urbexu - łowcami duchów i badaczami UFO.
Lata 2000., na które przypada upowszechnienie się internetu poprzez stałe łącza, to również rozkwit forów internetowych. Gdy nie było jeszcze social mediów i grupek na Facebooku, tematyczne fora internetowe stanowiły dla milionów użytkowników platformy do dyskusji, dzielenia się doświadczeniami i zdjęciami. To właśnie na nich kształtował się urbex, jaki znamy dzisiaj. Dopiero jednak era nowoczesnych platform społecznościowych - takich jak Facebook, Instagram i TikTok - rozniosła wieść o miejskiej eksploracji do wszystkich zakątków globu.
Dużą rolę odegrał także YouTube, który został uruchomiony w 2005 roku, pozwalając każdemu przesyłać swoje filmy i oglądać je w streamingu. Wcześniej bowiem, aby obejrzeć wideo w internecie, w większości trzeba było je pobrać, co nieraz zajmowało wieki. Co prawda już w latach 90. XX wieku istniały pierwsze technologie i aplikacje do strumieniowania i udostępniania wideo, takie jak RealPlayer czy ShareYourWorld.com (prekursor YouTube'a z 1997 roku), ale nie były one tak znane ani potężne jak YouTube, a wolny internet dial-up nie sprzyjał bynajmniej swobodnemu oglądaniu wideo w streamingu.

Urbex zaczął przebijać się do mainstreamu w latach 10. i 20. XXI wieku, czyli już w erze social mediów i streamingu, w której fora tematyczne, prywatne strony WWW i blogi zaczęły być w zaniku. Temat zaczął trendować na YouTubie, gdzie grupy urbexowe z całego świata publikują swoje filmy. To z kolei wzbudziło zainteresowanie mediów głównego nurtu, które zaczęły opisywać ów fenomen w czasopismach i na portalach internetowych. W Polsce trend stał się popularny nieco później niż w ujęciu ogólnoświatowym.
Chcesz odkrywać opuszczone miejsca w Polsce? Zrób to sam!
Urbex nadal jest niszowym hobby w porównaniu ze "zwykłymi" podróżami, które w obecnych czasach oznaczają najczęściej zorganizowane wycieczki do popularnych i stosunkowo bezpiecznych miejsc. Nawet gdy bowiem w programie wycieczki znajdują się opuszczone miejsca, takie jak ruiny zamków czy budowli antycznych w Grecji lub Rzymie, to wszystko to ma bardzo oficjalny i dobrze zorganizowany charakter. Urbex zasadniczo wymaga organizacji w duchu DIY (ang. Do It Yourself, czyli "Zrób To Sam") i unika komercjalizacji. Są oczywiście płatni przewodnicy w miejscach wyjątkowo trudno dostępnych lub wymagających oficjalnej zgody właściwych organów. Znanym przykładem jest Strefa Wykluczenia wokół Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej, do której wycieczki z polskimi przewodnikami organizowane były oficjalnie aż do wybuchu wojny w Ukrainie.

Miejska eksploracja nadal wymyka się branży turystycznej, jest zajęciem hobbystycznym, organizowanym w dużej mierze oddolnie i przede wszystkim ma charakter niekomercyjny. Popularni youtuberzy mogą co prawda zarabiać na reklamach w swoich filmach, ale zasadniczo ciężko coś takiego zmonetyzować na skalę choćby zbliżoną do tego, co robią organizatorzy wycieczek. To jeden z fenomenów urbexu. Być może właśnie ten niekomercyjny, autentyczny styl miejskiej eksploracji tak przyciąga osoby znużone "turystycznymi rajami" nastawionymi na komercję. W opuszczonych miejscach nie uświadczymy paragonów grozy, za to możemy poczuć autentyczną, wręcz egzystencjalną grozę - zwłaszcza gdy o miejscu krążą legendy, że jest nawiedzone albo dzieją się tam dziwne rzeczy.
Samotni bądź zrzeszeni w grupy fani urbexu to zróżnicowana pod względem demograficznym społeczność, którą luźno spowija pewna potrzeba odkrywania (być może nawet "gen odkrywcy") i doświadczania miejsc mało znanych, stosunkowo ukrytych, często mrocznych, tajemniczych i niebezpiecznych. A takich w Polsce nie brakuje. Niektóre z nich istnieją od setek lat, a inne mają wyjątkowo temporalny charakter. Opuszczone domy, szpitale czy fabryki często czekają na wyburzenie i bywa tak, że jednego dnia są stosunkowo dostępne dla eksploratorów, a następnego ktoś zamuruje wejścia, zabije okna deskami i ogrodzi teren, po czym rozpocznie prace rozbiórkowe.

Czy można powiedzieć, że urbex to hit? Nie ulega wątpliwości, że ten fenomen znalazł swoich wiernych fanów także wśród naszych rodaków, którzy nie mogą się doczekać wyjazdu na weekend, by odkrywać kolejne opuszczone miejsca w Polsce. To oczywiście nadal niewielki promil wszystkich turystów, ale nie da się ukryć, że zjawisko jest o wiele bardziej znane, a nawet modne, niż 10 czy 20 lat temu. W popularnych miejscówkach urbexowych można natknąć się na inne grupy i indywidualnych eksploratorów, zwłaszcza w weekendy. Ma się to jednak nijak do tłumów w znanych miejscowościach turystycznych. Nie spodziewamy się, by nadmierna turystyka miała zagrażać urbexowi. Podstawowym problemem takich miejsc są raczej wandale i złomiarze.
Urbex w filmach, grach i twórczości internetowej. To hit ostatnich lat
Choć można mówić o fenomenie, to urbex pozostaje formą turystyki alternatywnej, a nawet ekstremalnej. To skutecznie odstrasza większość ludzi, a fascynację niektórych zaspokaja wyłącznie przez internet. Oglądanie niektórych relacji z urbexu niczym się nie różni od oglądania dobrego horroru - z tym że prezentowane miejsca i wydarzenia są autentyczne (mimo że część twórców celowo podkręca atmosferę grozy, w tym także dodaje własne rekwizyty). Dobrym przykładem jest polski film dokumentalny Alone in the Zone (2011), którego twórca niczym rasowy stalker poruszał się samodzielnie po Prypeci i okolicach, wspinając się m.in. na "Oko Moskwy" i zaglądając do mrocznych podziemi na skażonych promieniowaniem terenach wokół elektrowni w Czarnobylu.
Inni, którzy wolą eksplorować opuszczone miejsca wirtualnie, sięgają po gry komputerowe, które także przyczyniły się do popularyzacji eksploracji. To oprócz wspomnianego Tomb Raidera m.in. takie serie i tytuły jak S.T.A.L.K.E.R. (2007-), Chernobylite (2021), Metro (2005-) czy Fallout (1997-).
Fenomen eksploracji miejskiej, łączący się bardzo często z fantastyką postapokaliptyczną i horrorem, jest także obecny w literaturze i kinie. W ostatnich latach ukazało się wiele filmów i seriali, które podejmują temat urbexu, wliczając w to franczyzę The Walking Dead (2010-), Jako w piekle, tak i na Ziemi (horror z akcją w paryskich katakumbach z 2014), Gonjiam: Nawiedzony szpital (2018) czy Katakumby (2007).
Eksplorowanie dziwnych miejsc, w których dzieją się zjawiska paranormalne, to w ostatnich latach również fenomen internetowy. Popularność zyskały tzw. przestrzenie liminalne (miejsca przechodnie i normalnie zatłoczone, takie jak biurowce, parki wodne, centra handlowe czy stacje kolejowe, które opustoszały) i "backrooms" (ang. "zaplecza"). Ten ostatni fenomen jest fikcyjnym światem, swego rodzaju zapleczem naszej rzeczywistości, do którego można rzekomo wpaść poprzez punkty załamania się wymiarów lub też znany z gier efekt "noclip", gdy np. fragment chodnika lub podłogi w opuszczonym budynku nie stawia oporu jak zwyczajne ciało stałe i człowiek może w tym miejscu wpaść do zupełnie obcego świata. W fikcyjnych uniwersach, wykreowanych m.in. przez Kane Pixels i ASYNC na YouTubie, do tych ukrytych wymiarów tworzone są przez naukowców specjalne portale.
Na portalu YouTube dostępnych jest do obejrzenia wiele realistycznych filmów w konwencji found footage (znanej np. z The Blair Witch Project), które przedstawiają eksplorowanie "backrooms", dziwacznych, ciągnących się z pozoru w nieskończoność korytarzy i poziomów biurowców, parków wodnych, centrów handlowych, osiedli mieszkaniowych i tajemniczych budowli jak z koszmaru, w których grasują wrogo nastawione istoty, a prawa fizyki zdają się mocno naginać. Powstaje również film The Backrooms (2026), którego produkcją zajmuje się studio A24, słynące choćby z Midsommar (2019) i Czarownicy: Bajki ludowej z Nowej Anglii (2015).