Udawali Borata w Kazachstanie. Zostali aresztowani
Życie filmowego Borata w Stanach Zjednoczonych nie było usłane różami. Równie wyboiste okazały się losy czeskich turystów, którzy przebrali się za bohatera kultowej produkcji w jego "rodzinnym" Kazachstanie.
Sacha Baron Cohen wcielając się w Borata - przaśnego przybysza z Kazachstanu, który szukał szczęścia i miłości w skrytykowanym przez komika świecie fałszywych wartości i przepychu - najczęściej paradował w szarym garniturze.
Selfie w stroju Borata
Parokrotnie zrobił wyjątek od swojej nudnej jak flaki z olejem stylówy.
Najsłynniejszym strojem, jaki przywdział na potrzeby produkcji był oczywiście jednoczęściowy, seledynowy kostium kąpielowy, który - ku uciesze, ale pewnie i rozpaczy wielu widzów - więcej odkrywał niż zakrywał.
Strój ten do dziś jest utożsamiany z Boratem, jest też często zakładany na potrzeby żartów, gagów i śmiesznych fotek z wakacji, wieczorów kawalerskich czy innego typu imprez.
Na pomysł pstryknięcia sobie zdjęć w boratowym wdzianku wpadli turyści z Czech, którzy przyjechali z wizytą do Astany, stolicy Kazachstanu. Panowie rozebrali się do seledynowych kostiumów, zaczęli pozować do selfie i... wtedy do akcji wkroczyła policja.
Areszt i sprawa w sądzie
Panowie zostali aresztowani pod zarzutem nieprzyzwoitego wyglądu i chuligaństwa. Sprawa zakończyła się w sądzie, a każdy z nich został ukarany grzywną w wysokości - po przeliczeniu - mniej więcej 240 złotych.
Zapytacie, ile w tym niewinnym wydawałoby się żarcie znamion chuligaństwa? Otóż, jak podaje "Daily Mail", według kazachskiego prawa pod tego typu wybryki podpada między innymi niewłaściwe zachowanie w miejscach publicznych.
Czesi i tak mieli szczęście. Maksymalny wymiar kary za tego rodzaju przestępstwo w Kazachstanie to rok pozbawienia wolności. Żeby na taki wyrok zapracować, pewnie musieliby odegrać inne, znacznie bardziej wulgarne scenki z "Borata".
Kto zna film, ten doskonale wie, że przynajmniej kilka by się znalazło...