​Współczesny Robin Hood: bankier okradał bogatych, rozdawał biednym

/123RF/PICSEL
Reklama

Wygląda na to, że nie wszyscy bankierzy są źli i bezduszni. Albo nadciąga koniec świata.

Gilberto Baschiera to były już pracownik banku w Forni di Sopra, we Włoszech. Okrzyknięto go "bankowym Robin Hoodem" po tym, jak wyprowadził łącznie milion euro oszczędności bogatych klientów, aby pomóc tym biedniejszym.

Włoski bankier o dobrym sercu

Proceder zabierania majętnym i rozdawania potrzebującym rozpoczął się już w 2009. Na świecie szalał wtedy kryzys finansowy. Bankowe kryteria przydzielana kredytów były wyśrubowane bardziej niż kiedykolwiek.

Kiedy jeden z mieszkańców miasteczka złożył aplikację o pożyczkę, Baschiera zauważył, że nie spełnia on wymagań finansowych. Zrobiło mu się go żal, więc przeniósł środki należące do jednego z bogatszych klientów na konto tego biednego. Dzięki temu ten ostatni kwalifikował się do otrzymania kredytu.

Reklama

Daj palec...

To był początek historii bohatera, który zamiast w lasach Sherwood działał w alpejskim miasteczku. Wieść o jego hojności rozniosła się błyskawicznie i jakiś czas później coraz więcej ludzi zwracało się do niego o pomoc. A on korzystał z pieniędzy bogatych, żeby biedni dostali kredyt.

Baschiera uczulał ich, że powinni zwrócić pieniądze, kiedy tylko będą mogli. Na jego nieszczęście nie wszyscy okazali się uczciwi. Po latach proceder wyszedł na jaw, a współczesny Robin Hood został niedawno skazany na dwa lata.

"Nie zrobiłbym tego znowu"

Na jego korzyść zadziałało to, że sam nie wziął ani grosza z pieniędzy, które wyciągał od bogatych klientów. Był to też jego pierwszy konflikt z prawem. Otrzymał więc karę pozbawienia wolności w zawieszeniu.

Szlachetny bankier stracił jednak pracę i dom, który został skonfiskowany. W wywiadach przyznał, że nie zrobiłby tego drugi raz. Tłumaczył także, iż chciał tylko pomóc ludziom, wierzył w ich uczciwość i to, że spłacą swoje zobowiązania.

/rk

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy