Z rur kanalizacyjnych wypłynął potwór. Nie wierzyli własnym oczom!
Domowa ubikacja to miejsce, w którym powinniśmy się czuć bezpiecznie. Spróbujcie powiedzieć to ludziom z południowoafrykańskiej Pretorii, którzy w muszli klozetowej zobaczyli... głowę ogromnej kobry!
Koszmar rozpoczął się we wtorkowy poranek, kiedy to jeden z mieszkańców bloku postanowił skorzystać z ustronnego miejsca. Mało brakowało, a wizytę w toalecie przypłaciłby życiem! Wszystko za sprawą węża, który czaił się w muszli.
Nikt nie wie, dlaczego pełzająca bestia znalazła się w systemie kanalizacyjnym jednego z osiedli. Wezwany w celu poskromienia kobry specjalista Barry Greenshields przypuszcza, że gad mógł skądś uciec i szukał w rurach pożywienia.
Pogromca węży podjął się wyzwania zapanowania nam potworem, a całe zajście sfilmowano - możecie obejrzeć je poniżej:
Niestety, Greenshields nie poradził sobie z zadaniem. Kobra okazała się zbyt silna i zbyt waleczna, aby dać się umieścić w specjalnym pojemniku. Jak widać, był to naprawdę długi okaz - trzeba pamiętać, że na nagraniu widzimy zaledwie fragment gada!
Wąż cofnął się do rur, w których najprawdopodobniej nadal przebywa. Przypomnijmy, że od chwili opisanego wcześniej zdarzenia minęło - w chwili, gdy piszemy te słowa - 9 dni. Greenshields zalecił swoim klientom, aby nie otwierali klap muszli klozetowych, bo kobra wciąż może się czaić w czeluściach rur.
Mieszkańcy osiedla są bezsilni, ale coraz częściej mówią o tym, że chcą uporać się z tym nietypowym problemem na własną rękę. Internauci radzą im, aby wlali do rur wrzącą wodę lub silny środek dezynfekujący. Nie wiadomo czy takie działania zostały już przez nich podjęte.
Paradoksalnie, wąż powinien opuścić rury, kiedy tylko nabierze... większego apetytu. I wcale nie mamy tutaj na myśli scenariusza rodem z filmów klasy B. Zdaniem eksperta kobra szybko zorientuje się, że w systemie kanalizacyjnym nie ma zbyt wielu smakołyków i opuści go sama, bez konieczności używania "wymyślnych" technik.
***Zobacz materiały o podobnej tematyce***