Zawodniczka wagi ciężkiej
Holley Mangold waży 157 kg i jest najcięższą uczestniczką igrzysk olimpijskich w Londynie. Nie wstydzi się jednak swojej wagi. Jest nawet z niej dumna. Amerykanka rywalizuje w podnoszeniu ciężarów.
"Pokazuję, że można być sportowcem bez względu na to, ile się waży i jakie ma się parametry. Tu nie chodzi tylko o to, by mieć piękne ciało" - zaznaczyła 22-letnia zawodniczka.
Mangold z powodu kontuzji nadgarstka przed trzema tygodniami nie mogła podjąć takiej walki, na jaką się szykowała, ale nie załamuje rąk.
Badania wykazują jednak całkowicie inną tendencję. Kobiety, a nawet dziewczynki, które chcą rozpocząć treningi, w pierwszej kolejności oceniają, czy ich figura się do tego nadaje. Jeśli cierpią chociażby na minimalną nadwagę, poddają się i nie podejmują wyzwania. W efekcie ich problem jeszcze bardziej się powiększa.
Do takiego wniosku doszła również Sue Tibballs, szefowa fundacji zajmującej się kobiecym sportem i fitness.
"Kobiety, nawet te, które czynnie uprawiają sport, często spotykają się z określeniami typu: tłusta czy niekształtna. Tak nie powinno być. Poza tym komentowany jest ich strój i aparycja. Rzadziej ocenia się to, co mają na sobie mężczyźni" - powiedziała.
Z takim problemem musiała się zmierzyć chociażby mistrzyni olimpijska z Londynu Jessica Ennis. Siedmioboistka w szkole często była odtrącana z powodu swej tuszy. Teraz chętnie i często pozuje do zdjęć i to niekoniecznie zakrytych.
Tuż przed przyjazdem do Londynu fala krytyki spadła na australijską pływaczkę Leisel Jone's. Gazety rozpisywały się o tym, że jej figura nie wygląda już tak nieskazitelnie, jak było to przed czterema laty. W stolicy Wielkiej Brytanii wraz ze sztafetą stanęła na drugim stopniu podium.