Dom z własnym więzieniem? Takie rzeczy tylko w Stanach...

W stanie Vermont w USA pojawiło się ogłoszenie przyprawiające o gęsią skórkę. Wystawiono bowiem na sprzedaż budynek, który oprócz standardowych pomieszczeń, takich jak kuchnia, łazienka, salon czy sypialnia, posiada... w pełni wyposażone więzienie. Brzmi to makabrycznie, biorąc pod uwagę wszystkie przerażające historie o osobach zamkniętych latami w podziemiach domów przez zwyrodniałych przestępców. Sprzedawcy jednak twierdzą, iż jest to nie wada, a dodatkowy walor nieruchomości, który podnosi jej wartość i jednocześnie przyciągnie tłumy zainteresowanych.

Na sprzedaż: Przestronny dom jednorodzinny o powierzchni 200 metrów kwadratowych, urządzony w stylu rustykalnym. Cztery sypialnie, dwie łazienki, drewniane podłogi, wysokie sufity, ładny, duży ogród. Spokojna i cicha okolica. 

Dodatkowo na wyposażeniu domu: funkcjonujące przez prawie 100 lat, nieczynne już więzienie, składające się z siedmiu, zachowanych w stanie zdatnym do użytku cel. Cena: 149 tys. dolarów.

Takie ogłoszenie dotyczące sprzedaży nieruchomości w miasteczku Guildhall w stanie Vermont, opublikowano kilka dni temu na stronie jednej z amerykańskich firm pośredniczących w sprzedaży i wynajmie nieruchomości. Oczywiście oferta z oczywistych względów natychmiast stała się hitem internetu.

Reklama

Wiele osób budujących domy przez lata wpadało na co najmniej zastanawiające pomysły dotyczące urządzenia wnętrz i przeznaczenia pomieszczeń mieszkalnych, ale prywatne więzienie mieszczące się w przybudówce wykroczyło poza przyjęte powszechnie normy.

Jak się jednak okazuje, nie jest to owoc żadnej działalności kryminalnej ani pokracznej fantazji niezrównoważonego umysłu. To pozostałość po zupełnie prawidłowo funkcjonującym lokalnym areszcie. 

Miejsce to powstało w 1880 roku i pełniło swoją rolę aż do 1969. W jednej części budynku mieściły się pomieszczenia zajmowane przez przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości, z czasem zamieszkałe przez strażnika więziennego i jego rodzinę. W drugiej zaś cele, w których zamykano okolicznych mieszkańców, mającym z tym wymiarem na pieńku. Siedem cel w zupełności wystarczyło dla populacji Guildhall liczącej niecałe 300 osób.

Po 1969 nieruchomość została przerobiona na “zwyczajny" dom mieszkalny, a jego rezydenci nie przejmowali się za bardzo tym, co znajduje się w jego podziemiach.

- Więzienie po prostu sobie tam było - przyznaje z rozbrajającą szczerością w wywiadach Jennifer Allen, agentka odpowiedzialna za sprzedaż budynku. - Przez lata mieszkalna część domu była wielokrotnie remontowana, celi natomiast nikt nie ruszał, toteż pozostały w zasadzie nietknięte. Nadal mają kraty i pełne wyposażenie, Co prawda wszystko już trochę zniszczył upływ czasu, więc nie nadaje się do użytku, ale stanowi część domu.

Trudno stwierdzić, czy to dobrze, czy źle, że więzienie “nie nadaje się do użytku". Pani Allen podkreśliła również jasno fakt, iż wieloletni właściciele domu-aresztu nigdy nie skarżyli się na żadne dziwne odgłosy, przypadki nawiedzania i inne tego typu rzeczy. 

- Jest tam parę elementów o historycznej wartości, których nie sposób usunąć - dodaje agentka. - Ale jeśli ktoś chce, może wyjąć kraty i prycze, i urządzić wnętrze według własnego pomysłu. Miejsca wystarczy spokojnie dla całej rodziny. 

To ostatnie zapewnienie powinno rozwiać wszelkie wątpliwości i przekonać ewentualnych nabywców...

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: kara więzienia | dom | USA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy