Ganxi Dong - wioska walecznych rolników

Wioska Ganxi Dong położona w zielonych górach Tianzhu w południowych Chinach to niezwykłe miejsce. Zgodnie z kilkusetletnią tradycją, każdy zamieszkujący tu mężczyzna praktykuje sztuki walki. Miejsce to stało się ostatnio prawdziwą mekką kung fu. Mówi się nawet, że w Gundi przez setki lat wykształciły się zupełnie odrębne style wushu.

Wioska liczy sobie obecnie 123 domostwa - każde z nich zamieszkują rodziny określające się jako mniejszość Dong i mówiące w dialekcie Tai-Kadai.

Lokalna społeczność jest niezwykle dumna z tradycji, która podobno trwa tutaj nieprzerwanie od trzech wieków. Dziś nikt nie wie, kiedy się narodziła, ale pewne jest, że ten zwyczaj jest tutaj czczony i podtrzymywany każdego dnia. Nawet w takim kraju jak Chiny, gdzie tradycje sztuk walki sięgają do X wieku p.n.e., na Ganxi Dong patrzy się z wielkim uznaniem.

Ukryta głęboko w górach Tianzhu wioska przez długi czas żyła w spokoju. Dziś wie o niej cały świat. Oczywiście wszystko za sprawą dziennikarzy, którzy odwiedzili mieszkającą tu ludność i dowiedzieli się o jej zwyczajach.

Reklama


Okazało się, że mieszkańcy nie tylko uprawiają rolę, ale także każdego dnia ćwiczą sztuki walki. Trenują na placach, trawnikach, leśnych ścieżkach, a nawet brodząc po kostki w rzece. Wszystko po to, by pogłębiać wiedzę i zdobywać kolejne stopnie wtajemniczenia.

Chińskie media donoszą, że w wiosce praktykuje się obecnie dwa rodzaje tradycyjnych sztuk walki. Jeden z nich to "Styl Czarnego Tygrysa" ("Heihuquan"), charakteryzujący się akrobatycznymi kopnięciami, szybką pracą nóg i wyjątkową sprawnością pięści.

To jednak nie wszystko - mieszkańcy Ganxi Dong trenują także z użyciem pałek, kijów, czy... wideł. Jak tłumaczą, tak wszechstronna umiejętność walki pozwalała przeżyć, gdy wioskę odwiedzali nieproszeni goście.

Tradycja, która przechodzi z pokolenia na pokolenie dziś jest jedynie rozrywką po ciężkim dniu pracy na roli. W ostatnim czasie do wspólnych treningów dołączyły się nawet kobiety i dzieci. Górscy ludzie Dong, co prawda twierdzą, że nie spodziewają się dziś żadnej zbójeckiej napaści, lecz lepiej żyje im się z myślą, że w razie czego - doskonale poradzą sobie sami...


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy