Irlandia rusza z budzącym kontrowersje projektem tzw. paszportów zdrowia
Pandemia Covid-19 spowodowała, że organizacje i placówki medyczne z całego świata szukają sposobu na przyspieszone testowanie i wykrywanie nowych przypadków, który mogłyby wywołać kolejne ogniska.
Jedną z nich jest irlandzkie ROQU Group, które poinformowało właśnie o starcie pilotażowego programu Paszport Zdrowia Irlandia, czyli platformy łączącej w sobie najnowsze technologie cyfrowe i zatwierdzone metody testowania na obecność Covid-19, umożliwiające jak najszybsze uzyskanie wyniku (nawet w 15 minut) i testowanie maksymalnie dużej liczby osób. To duży krok w stronę pomocy przedsiębiorcom i klientom indywidualnym, którzy chcieliby zminimalizować ryzyko zakażenia i jednocześnie kontynuować swoje codzienne aktywności. Jako że mamy na razie do czynienia z testami, to z nowego rozwiązania korzystać będzie w pierwszej kolejności tylko część zainteresowanych placówek, m.in. Tallaght University Hospital, Oaklodge Nursing Home, Emerald Freight, Keogh’s Farm czy Home Music Festival.
Wszystko po to, by wspomóc lokalną ekonomię i pomóc biznesom w ponownym otwieraniu się na klientów, co jest możliwe przez regularne testowanie i identyfikowanie pozytywnych przypadków na wczesnym etapie, zanim stworzą większe zagrożenie dla całych społeczności: - W samym tylko ostatnim tygodniu, niestety, widzieliśmy ciągłą frustrację i rozczarowanie ponownym zacieśnianiem restrykcji w związku z dalszym szerzeniem się Covid-19 (...) To innowacja na skalę światową, dumnie zaprojektowana w Irlandii zgodnie z najwyższymi standardami, która pozwoli biznesom i społeczeństwu w końcu ruszyć naprzód. To game-changer, który w końcu nadszedł - zapewnia Robert Quirke, prezydent i CEO ROQU Group.
A jak to konkretnie działa? Mowa o połączeniu w jedną platformę wszystkich dostępnych metod testowania (wymazy, próbki krwi i inne nadchodzące testy), udostępnienie ich wszystkim zainteresowanym i namawianie do ich wykorzystywania na porządku dziennym - całość ma być bezproblemowa, a wyniki uzyskiwane tak szybko jak to możliwe i przekazywane za pomocą aplikacji mobilnej. Ta ma być jednocześnie swoistą przepustką potwierdzającą aktualny stan zdrowia (a później także wyszczepienia), którą można będzie okazać w miejscu pracy, lotnisku, sklepie, budynku użyteczności publicznej czy podczas różnych wydarzeń. I to właśnie ta część budzi sprzeciw części środowisk (np. tych przekonujących, że wirusa nie ma), które sugerują, że będzie to podstawa segregacji społecznej, bo po wprowadzeniu takiego rozwiązania sprzedawca może odmówić wejścia do sklepu, a pracodawca do pracy osobie, która uważa, że Covid-19 to spisek i nie ma zamiaru się badać, instalować aplikacji, a co dopiero szczepić.
Instytucje biorące udział w programie zdają się tym jednak nie przejmować, bo ich zdaniem obecny system jest zbyt dziurawy, żeby skutecznie chronić najbardziej narażonych i jednocześnie utrzymywać gospodarkę w akceptowalnym stanie. Jedną z nich jest dom opieki Oaklodge Nursing Home in Cork, który sam zgłosił się do udziału: - Rygorystycznie przestrzegaliśmy zaleceń i zaimplementowaliśmy wszystkie środki bezpieczeństwa, żeby chronić naszych rezydentów i załogę, ale normalne życie, jakie znaliśmy, skończyło się miesiące temu. Zanim pojawi się szczepionka, jedyne rozwiązanie to testowanie wszystkich i natychmiastowa izolacja pozytywnych przypadków, żeby inni mogli wrócić do codziennych aktywności. Jak tylko usłyszałem o Paszporcie Zdrowia Irlandii, natychmiast zgłosiłem chęć udziału. To pozwoli nam kontrolować i monitorować stan zdrowia naszej załogi, rezydentów i odwiedzających, więc nie możemy doczekać się startu - tłumaczy jego właściciel Diarmuid O’Dailigh. Co jednak najciekawsze, ROQU Group ogłosiło, że podobne programy pilotażowe już niebawem ruszą też w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, we Włoszech, Kenii, Niemczech i kilku innych miejscach. Czy Polska jest na liście? Na razie nie wiadomo.
Źródło: GeekWeek.pl/irishtechnews