Prezes zarządu Samsunga z zarzutami sabotowania związków zawodowych

Historia naszego kraju potoczyła się tak, że dziś trudno wyobrazić sobie, by ktoś zabraniał nam tworzenia związków zawodowych, ale nie wszędzie prawa pracowników są w ten sposób respektowane.

Idealnym przykładem jest Korea Południowa, a konkretniej gigant technologiczny Samsung, który od wielu lat oskarżany jest o nietolerowanie związków zawodowych. Do tej pory nie mówiło się o tym głośno, ale ta swoista zmowa milczenia właśnie dobiega końca, a firma musi ponieść konsekwencje.

Prezes zarządu firmy, Lee Sang-hoon, został właśnie oskarżony o nielegalne sabotowanie związku zawodowego, które sięga roku 2013, kiedy ten piastował stanowisko dyrektora finansowego. Podobne zarzuty czekają również na 27 innych pracowników Samsunga i firm partnerskich, bo Sang-hoon nie działał sam.

Reklama

Prokuratorzy nazwali działania tej grupy “zorganizowanym przestępstwem, które objęło zasięgiem cały koncern”. Mieli on m.in. grozić pracownikom niższego szczebla, którzy byli zrzeszeni w związku zawodowym oraz odbierać zlecenia podwykonawcom, którzy byli do nich pozytywnie nastawieni.


Wygląda więc na to, że telenowela zatytułowana „problemy z prawem szefów Samsunga” trwa nadal i wystarczy tu przypomnieć ubiegłoroczną sprawę wiceprezesa firmy i wnuka założyciela Samsunga, Jay Y. Lee, który został uznany winnym łapówkarstwa oraz defraudacji i skazany na pięć lat pozbawienia wolności (ostatecznie wyrok został zawieszony).

I choć może wydawać się, że to tylko jednostki, to wizerunek firmy znowu mocno ucierpiał, a część z nas zaczyna zastanawiać się, co złego jeszcze dzieje się wewnątrz tego technologicznego giganta. Pozostaje tylko mieć złudną nadzieję, że nic i czekać na kolejne zmiany przywództwa, które przyniosą dla odmiany coś pozytywnego.

Źródło: GeekWeek.pl/ 

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy